Rozdział sześćdziesiąty

799 31 0
                                    

Thomas:
Ani ja, ani Clark nie ruszyliśmy się by pobiec za nastolatką. Wydaje mi się, że Clark nawet nie uważa, że popełniliśmy jakiś błąd. Na jego ustach pojawia się delikatny uśmieszek, jakby czuł się zadowolony z tego do czego tutaj zaszło. Ja jednak widzę to inaczej. Czuję się tak, jakbyśmy dopuścili się czegoś zakazanego. Mimowolnie w moich myślach pojawia się Mark, który żywił do mnie takie właśnie uczucie. Szkoda tylko, że przez to chciał mnie chronić nawet za cenę własnego życia.
Nie. Nie zamierzam znów o nim myśleć. Ten rozdział mojego życia jest już dawno zamknięty, pomimo że utrata przyjaciela była dla mnie bolesna.
Moje spojrzenie kieruje się na Clarka, który chyba wpatruje się we mnie już od dłuższej chwili. Na jego twarzy nie mogę dostrzec tego, że w jakiś sposób tego żałuje.
Jestem nawet skłonny stwierdzić, że chłopakowi się to podobało.
-Clark? - zaczepiam go, mimo że za bardzo nie wiem, co chcę powiedzieć, a mój głos brzmi niepewnie. - Co... Co to było?

Clark:
Przez chwilę waham się z odpowiedzą. Sam tak naprawdę nie wiem co mną kierowało. Nie mogę nawet zwalić tego na alkohol, bo wiem, że nie wypiłem go aż tyle, by zaczął panować nad moich zachowaniem. Muszę jednak przyznać, że pod jego wpływem nigdy nie zrobiłbym tego. Nigdy też nie pomyślałbym o żadnym chłopaku w taki sposób.
Ale ten pocałunek... Nigdy nie czułem czegoś takiego gdy całowałem się z jakąkolwiek dziewczyną. Niby niczym się nie różnił od pocałunków, które przeżyłem wcześniej, ale było w nim coś wyjątkowego, innego. Coś czego z wielką chęcią zaznałbym ponownie.
Widząc jednak wyraz twarzy Thomasa, zdaję sobie sprawę, że za szybko do tego nie dojdzie. Szatyn zdaje się być jakby przerażony tym co właśnie zaszło. Mam również wrażenie, że mogło mu się to skojarzyć z uczuciami, które okazywał mu jego stary przyjaciel.
-Ja... - zaczynam, ale za bardzo nie wiem co powiedzieć, by nie zabrzmiało to zbyt głupio - Podobało ci się?
Ledwo kończę wypowiadać te słowa, a już po chwili mam ochotę przywalić głową w ścianę. Gorszego tekstu chyba nie można znaleźć.
Thomas zdaje się jednak nie przejmować tym jak głupio to zabrzmiało, bo spogląda na mnie zamyślonym wzrokiem. Gdy tak na mnie patrzy, czuję się jakbym czekał na ocenę za wykonanie wielce trudnego zadania. Lekko zwilża swoje wargi językiem, przejeżdżającym nim po nich. A ja widząc to, naprawdę mam ochotę znów go pocałować.
- Chyba nie zrobiłeś tego tylko dlatego, że wspomniałem ci o uczuciu mojego przyjaciela do mnie? - odzywa się w końcu Thomas.
Słysząc te słowa, nie wiem co powiedzieć, bo naprawdę nie chciałem by to tak wyglądało. Chwilę zajmuje mi otrząśnięcie się z szoku, by po chwili wyrzucać z siebie wyjaśnienia.
-Nie... Ja naprawdę nie chciałem by to tak wyglądało. - stwierdzam. - Po prostu... Po prostu czułem, że muszę to zrobić. I nie, to nie był jakiś wygłup. Myślałem raczej rozsądnie, gdy to zrobiłem.
-Więc dlaczego? - pyta chłopak. Dostrzegam w jego oczach zmieszanie. Czy ten pocałunek był dla niego aż takim zaskoczeniem, że nie może go zaakceptować, jak coś normalnego?
Nie wiem jak mu to wyjaśnić. Sam do końca nie wiem,co mną kierowało. Zrobiłem to pod ogromnym wpływem chwili, która nawet nie była odpowiednia. Ale mimo wszystko nie żałuję, i nawet byłbym gotów zrobić to znowu. Gdyby tylko Thomas byłby bardziej chętny, i nie patrzył się na mnie, jakbym popełnił jakąś ogromną zbrodnię.
-Więc podobało ci się, czy nie? - powtarzam pytanie, mimo że teraz zbytnio nie zależy mi na usłyszeniu odpowiedzi, ale staram się, by tego nie zauważył. - Czy może mam to powtórzyć?
Thomas spogląda na mnie zamyślony, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Jednak ja nie spodziewam się jej, bo w jego oczach nie dostrzegam już lęku i niepewności, a coś w rodzaju zainteresowania. To sprawia, że ponownie przyciągam go ku sobie, po chwili łącząc nasze usta w pocałunku.
Chłopak cicho sapie z zaskoczenia, jednak nie odsuwa się, oddając mój pocałunek. I czując ruch jego warg przez chwilę jestem zaskoczony, bo już sądziłem, że mnie odepchnie i zrobi awanturę. A on z zapałem mnie całuje, przez co sprawia, że pogłębiam pieszczotę.
I zapewne ten moment mógłby trwać o wiele dłużej i potoczyć się dalej w tym kierunku, gdy nagle oboje słyszymy pukanie do drzwi. Thomas na moment odsuwa się ode mnie, czym wywołuje mój niezadowolony jęk, jednak po chwili znów muska moje usta swoimi, mimo że jest to jedynie delikatne muśnięcie warg.
Jednak dźwięk ponawia się, przez co jestem zmuszony wstać i sprawdzić kto też postanowił nam przerwać, uprzednio rozmyślając nad planem zamordowania tej osoby. Ale gdy otwieram drzwi i widzę za nimi swojego brata, cały plan spala na panewce. Jason patrzy na mnie takim wzrokiem, jakbym dokonał jakiejś zbrodni. Domyślam się, że Lana zdążyła przekazać mu co też widziała, jednak nie rozumiem dlaczego on reaguje na to jakby to był jakiś problem.
Chociaż nie. Jeszcze nie reaguje. Jason wpatruje się we mnie, zamyślony. Zdarzało mu się udzielać mi rad, gdy flirtowałem z obcymi dziewczynami, obiecując im niestworzone rzeczy. A mój brat zawsze twierdził, że nie powinienem robić im nadziei i przestać z nawiązywaniem związków na jedną noc. Dlatego też znając mojego brata i tematy jego kazań, przymykam drzwi, nie chcąc by Thomas to usłyszał.
-Clark... - zaczyna, po czym wzdycha, a ja unoszę brew, widząc jego bezsilność. Czyżbym właśnie osiągnął ten moment, kiedy mój własny brat nie wie, co powiedzieć na moje czyny? Bo jeżeli tak jest, to w pewien sposób czuję się zadowolony.

Jason:
Nie odzywam się, starając się przemyśleć wszystko, co właśnie się wydarzyło. Cudem udało mi się uspokoić Lanę i namówić ją na odpoczynek. Jednak brunetka poprosiła mnie bym poszedł do Clarka i spróbował wyjaśnić z nim, co też widziała. Zgodziłem się na to, bo sam jestem ciekawy co też strzeliło mojemu bratu, że teraz postanowił wziąć się za podrywanie mężczyzn.
Jednak gdy stoję przed nim spodziewając się jakiegoś wyjaśnienia, za bardzo nie wiem czego oczekiwać. I gdy o tym myślę, największym szokiem jest dla mnie to, że nigdy nie pomyślałbym, że mój brat będzie całował chłopaka. Chyba w ciągu tych wszystkich lat przyzwyczaiłem się, że podrywa różne dziewczyny, nie mając zamiaru się z nimi wiązać.
Clark wpatruje się we mnie, jakby oczekując jakiejkolwiek nagany, mimo że ma taką minę, jakby nie wiedział co zrobił źle. Sam nie rozumiem co też powinienem zrobić. To nie jest tak, że w jakiś sposób przeszkadza mi to co zrobił, jestem po prostu zaskoczony.
-Więc? - odzywa się brunet. - Zamierzasz mnie w końcu ochrzanić?
Wzdycham po raz drugi. Oczekujący na naganę Clark przeszkadza mi zabrać myśli. Drażni mnie to, że już dawno przyzwyczaił się do tego, że większość jego zachowań traktowane są jako błędne, przez co już dawno nic nie robi z kazaniami, które prawimy mu wraz z ojcem. Są dla niego jak chleb powszedni, a chłopak nie stara się, by zmienić coś w swoim zachowaniu.
-Dlaczego to zrobiłeś? - odzywam się w końcu, od razu zakładając, że to Clark pocałował Thomasa. - Zawsze latałeś za kobietami jak pies, nie potrafiły się od ciebie odpędzić. A teraz co? Robisz zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i podrywasz mężczyzn?
Na ustach Clarka pojawia się delikatny uśmiech, gdy słyszy moją wypowiedź.
- A nawet jeśli, to co? - pyta, a ja czuję, że chce mnie tylko nakręcić. - Miałbyś coś przeciwko temu, gdybym nagle zaczął spotykać się z mężczyznami?
-Nie. - odpowiadam mu szczerze,a jego mina wyraża zaskoczenie. - Ale znam cię, i wiem, że przyjmowałbyś taką samą taktykę jak z kobietami. Uwodziłbyś ich, a potem porzucił. Wolałbym, gdyby to nie spotkało Thomasa.
-I tak się nie stanie. - stwierdza, spuszczając wzrok na moment. -Czuję, że nie potrafiłbym w ten sposób wykorzystać Thomasa. Nawet nie jestem do końca pewien co mną kierowało. Ale... Odczuwam jakieś przyciąganie do niego.
Patrzę na niego, nie dowierzając. Czy mój brat właśnie stwierdził, że nie byłby w stanie zabawić się uczuciami chłopaka? I na dodatek stwierdził, że coś go do niego ciągnie? Nadal to do mnie nie dotarło, mimo że raczej usłyszałem to wyraźnie.
-Nie zepsuj tego. - stwierdzam jedynie, po czym spoglądam na niego znacząco i oddchodzę. Zaraz jednak przypominam sobie o jeszcze jednym szczególe. - I radziłbym ci zastanowić się, jak wyjaśnisz to jego siostrom, bo Lana jest w niemałym szoku.
I zapewne w takim samym stanie pozostawiam mojego brata, ale obecnie mało mnie to obchodzi. Niech się ugania za kim chce, byleby tylko nie doprowadziło to do takich samych skutków jak jego znajomość z Madge.

Przeznaczona Alfie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz