Rozdział czternasty

4.4K 215 1
                                    

Katrina:
Po wyjściu z domu Vanessy nadal krążę po lesie. Moim pierwszym celem było znalezienie starego obozowiska tych pijawek, które przyspożyły mi tyle problemu.
~~Nie miała byś ich jakbyś nie krążyła sama po lesie o tak wczesnej porze.-upomniała mnie moja wilczyca.
Wiem że ma rację. Jednak po tych wszystkich wydarzeniach nie jestem nawet pewno po czyjej stronie stoję. Jakbym była po stronie Petera, nie ratowała bym tej wampirzycy, oraz nie szukała teraz jej braci. Będąc po stronie Jasona, i tak pomogła bym ich siostrze... W co ja się pakuje...
Las zaczyna ustępować miejsca polanie. Rozpoznaje to miejsce, i wiem że tutaj teren Petera dobiega końca. Po przebyciu tej polany, znajdę się na zapuszczonym polu, gdzie przy odrobinie szczęścia powinnam znaleźć drogę do zamku wampirów. Mam nadzieję że uda mi się spotkać z ich królem...
Zbieram w sobie resztki sił, po czym ruszam w dalszą drogę. Po przebyciu polany porośniętej różnymi roślinami, tak jak przewidziałam znalazłam się przed starym polem. Porasta je stara, pożółkła trawa, i jestem pewna że tutaj nic nie rośnie.
Z lekką obawą kontynuuje swoją wyprawę, co jakiś czas oglądając się za siebie. Przedzieranie się przez tą trawę nie jest łatwe, zwłaszcza że wszędzie rosną jakieś rośliny, które kują mnie w łapy.
Nagle dostrzegam przed sobą ogromne zamczysko, cel mojej wyprawy. Przyśpieszam kroku, chcąc jak najszybciej dotrzeć do celu.
Kiedy wreście docieram do celu, przez chwilę się waham. Dobrze, dotarłam tutaj, ale jakim cudem mam trafić na Jasona lub Clarka, i to tak by nie zauważył mnie żaden inny wampir? Problemem jest również fakt, że po przemianie w człowieka będę całkowicie naga.
Staram się na razie o tym nie myśleć. Przemieniam się w człowieka, po czym wchodzę przez bramę na dziedziniec. Odruchowo rozglądam się czy nikt mnie nie widzi, ale na szczęście nikogo nie ma. Gdzie powinnam się udać?
Po mojej lewej stronie zauważam schody prowadzące gdzieś w górę.
Kieruje się właśnie w ich stronę, po czym wchodzę po nich na samą górę. Trafiłam do pustego korytarza, na końcu którego znajdują się drzwi. Niepewnie zmierzam w kierunku nich, po czym otwieram je. Kolejny korytarz, tym razem w ścianach znajdują się drzwi do innych pomieszczeń. Nie mam pojęcia gdzie mogą prowadzić.
Nagle słyszę głos dochodzący z czyjejś komnaty. Nie mam gdzie się schować, ani nawet czym się zasłonić. Odruchowo robię to rękami. Po chwili drzwi się otwierają, a z wnętrza pokoju wychodzi Jason.
-Nie, sam to załatwię.-mówi coś do osoby znajdującej się zapewne w pokoju, po czym kieruje wzrok na korytarz, po czym zauważa mnie.
-Katrina? - pyta zaskoczony.
Od razu się rumienie. Nie wiem co powiedzieć.
-Co ty tu robisz? - pyta lekko przyciszonym głosem.
Nadal nie mogę wydusić z siebie słów. Jason widząc moje zakłopotanie, sam się odzywa:
-Chodź stąd, znajdę ci coś do ubrania.
Nadal zarumieniona, ruszam za nim. Prowadzi mnie na koniec korytarza, gdzie znajdują się kolejne schody. Wchodzimy po nich,po czym chłopak prowadzi mnie do jakiejś komnaty. Otwiera drzwi, po czym wpuszcza mnie pierwszą, sam wchodzi zaraz po mnie.
-Możesz mi powiedzieć co ty tu robisz? -pyta.

Przeznaczona Alfie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz