Dodatek drugi

234 6 0
                                    


Wierzchowiec wraz z dwojgiem podróżnych zbliżył się do gaju, wzbudzając tym zainteresowanie chłopca. Rozglądał się wokół siebie przez całą drogę, podziwiając krajobraz, który tak różnił się od nizinnych terenów jego rodzinnych stron.
- Michael. - głos kobiety, jego matki, rozbudził go z odrętwienia, a gdy spostrzegł, że kobieta zsiadła już z konia i teraz wyciąga ku niemu ręce, bez przeszkód pozwolił jej zdjąć go z siodła.
- Więc to tutaj go pochowałaś? - zapytał, gdy przywiązała wodzę do jednej z gałęzi drzew.
Nie odpowiedziała mu, jedynie kiwnęła głową, by podążył za nią. Uznał milczenie za odpowiedź twierdzącą, drepcząc za nią wśród leśnego poszycia. Nie uznałby tego miejsca za odpowiednie na pochówek, ale może tak miało być. Może nikt nie miał prawa odnaleźć tego grobu.
Gdyby jego matka nie zatrzymała się przed głazem, nawet nie wiedziałby gdzie iść, grób nie posiadał żadnej tabliczki czy innego znaku. Kopiec ziemi już dawno zarósł trawą, a kamień nie posiadał żadnych znaków szczególnych, mógł go pomylić z pierwszym lepszym pagórkiem.
- Tu pochowałam ciało twojego ojca. - słowa matki potwierdziły przypuszczenia chłopca, który teraz z zadumą spoglądał na usypane wzniesienie.
Matka miała rację: nie zasługiwał na lepszy pochówek.
Spojrzał na rodzicielkę, oczekując wreszcie usłyszeć po co go tutaj zabrała, wcześniej zapowiadając poznanie przez niego prawdy.
- Twój ojciec był złym człowiekiem. - odezwała się w końcu. - Zaślepiła go żądza pomsty, przez którą nie mógł zobaczyć tego, że krzywdzi osoby wokół siebie. Jak sam twierdził, kierował się żądzą odwetu za swoich rodziców, ale jego czyny nie posiadały już od dawna żadnych podstaw zemsty. Sprawił, że jego bratnia dusza odwróciła się od niego, a ludzie w jego stadzie przestali mu ufać. Zamordował dziewczynę, która obdarzyła go miłością, otruł dzieci, które nie były niczemu winne, byle tylko rozłościć swoich wrogów.
Matka Michaela urwała na chwilę, wpatrując się z pogardą w nagrobek. Żałowała tego, że przed siedmioma latami stanęła po stronie wilkołaka, ale dopiero po czasie mogła dostrzec wady tego sojuszu.
- Nie chcę, żebyś był taki jak on. - zaczęła ponownie, spoglądając na syna. - Nie chcę, żebyś w życiu kierował się ciągłą zemstą, bo może być ona nieuzasadniona. Nie powinieneś krzywdzić niewinnych, nawet jeżeli ich bliscy mogli ci kiedyś zagrozić. A przede wszystkim nie chcę, byś w przyszłości w jakikolwiek zagroził życiu niewinnej osoby, która może być ci przeznaczona. Rozumiesz o co cię proszę, Michael? Masz nie iść w jego ślady, masz nie stać się taki jak on.
- Rozumiem matko. - odpowiedział, odrywając wzrok od grobu, by umieścić go na jej twarzy. - Przecież i tak nie mam powodu, by się mścić.
- Nigdy nic nie wiadomo. - stwierdziła gorzko.
Krótko po tej rozmowie skierowali się w drogę powrotną. Veronica odwróciła się za siebie, spoglądając na mały lasek stanowiący teraz grobowiec Petera. Zaraz jednak jej wzrok znów podążył przed siebie. Nie chciała go więcej wspominać, podobnie jak nie chciała więcej odwiedzać tego miejsca. Ale ich syn musiał poznać prawdę, by nie iść w jego ślady. A zwłaszcza, że miał teraz zamieszkać ze stadem zmarłego Alfy.

Przeznaczona Alfie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz