Kaysa
-O co chodzi? - spytał Dave zaraz po tym jak poprosiliśmy go o rozmowę. Oddaliliśmy się od pozostałych. Spojrzałam kątem oka na Aidena, który nie był skory do rozpoczęcia tematu.
-Chodzi o Karrie- powiedziałam. -Zauważyłeś, że ostatnio zachowuje się dziwnie?
-Co rozumiecie jako dziwne?
-Ogranicza mi i Kay kontakty z Hope, a poza tym unika nas- wymienił Aiden.
-Domyślacie się dlaczego?- zapytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Przyglądał nam się uważnie.
-Obwinia mnie o śmierć Scarlett- powiedział jego syn.
-Nas- sprostowałam. Chłopak kiwnął głową na potwierdzenie.-Boimy się, że wejdzie to na wyższy stopień.
-Porozmawiam z nią o tym. Macie rację, śmierć Scarlett ma duży wpływ na jej psychikę- przyznał Dave.-Spędza dużo czasu z Hope, bo może próbuje zastąpić nią swoją córkę- zaproponował.
-Też o tym myślałam, ale Dave, kiedyś byliśmy w podobnej sytuacji i nie zareagowaliśmy w odpowiednim momencie- powiedziałam. Chodziło mi o Helen, która straciliśmy na farmie. - Wolimy działać za wczasu, a nas nie posłucha, więc pomyśleliśmy o tobie.
-Dobrze, zobaczę co da się...
Dave przerwał, bo zauważył coś ponad nami. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam szwendaczy, którzy zmierzali w naszą stronę. Musieli przejść przez fragment, który nie został jeszcze zabarykadowany. Nie usłyszeliśmy ich, bo Khorey odpalał silnik i sprawdzał coś pod maską. Hałas sprawił, że kierowały się w stronę Laroma.
-Khorey uważaj! - krzyknęłam. Chłopak najpierw spojrzał na mnie, a później się rozejrzał.
-Nie mamy czasu, wszyscy do kampera!- krzyknął Dave. Wyjęłam zza pleców katanę i ruszyłam w stronę Laroma, który zamiast uciekać wrócił do samochodu.
-Khorey!
-Muszę wziąć broń!
Poczułam jak ktoś łapie mnie za przedramię i ciągnie do kampera.
-Nie ma czasu, za dużo ich- powiedział Blase, który wszedł już do środka. Spojrzałam na Khorey'a, który właśnie miał zamykać auto, ale jeden ze sztywnych upadł na drzwi i przytrzasnął mu rękę. Przeraźliwy krzyk przeciął powietrze.
-Pójdę po niego- stwierdziłam i miałam ruszyć w stronę chłopaka, ale zatrzymał mnie Dave.
-Nie zdążysz- powiedział. Ruszyliśmy, ale ja nie chciałam zostawiać Khorey'a. Przez okno widziałam jak szarpie się z drzwiami od samochodu. W końcu zasłonili go sztywni, a ja nie byłam w stanie nic zrobić. Ostatnie co zobaczyłam to jego zielone oczy pełne bólu. Wszystko działo się tak szybko. Zdecydowanie za szybko, bo nie dałam rady po niego wrócić. Usiadłam pod ścianą skulona, położyłam obok katanę i przetarłam twarz dłońmi.
-Kaysa?- usłyszałam Aidena, który dotknął mnie w kolano. Kiwnęłam głową na boki, żeby pokazać mu, że nie mam siły na rozmowę.
W przeciągu chwili straciliśmy wszystko: schronienie, pożywienie, ubrania. I straciliśmy Khorey'a.
CZYTASZ
Still alive
Science FictionPisane bardzo dawno temu. Ostrzegam przed masą błędów każdego możliwego rodzaju oraz dużą ilością niedociągnięć fabularnych. Obecnie pracuję nad nową wersją. Najwyższe notowania: • sci-fi - 01 w dniu 29.06.2021 ♥ • #zombie - 01 w dniu 08.06.2018 •...