10.0

694 55 9
                                    

Epizod X:

Żywi są najgorsi

Kaysa

Obudziło mnie delikatne pukanie do drzwi. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Byłam w tym piekielnym pokoju. Chciałam się podnieść, ale wszystko mnie okropnie bolało. Drzwi do pomieszczenia się otworzyły, a ja zobaczyłam Khorey'a, który niósł tacę ze śniadaniem. Kanapki z warzywami, jajkiem i jakimś sosem, kubek z ciepłą herbatą i kilka pomidorów koktajlowych w miseczce. Normalnie zachwycałabym się takim zestawem z samego rana, w dodatku do łóżka. Spojrzałam na Laroma. Uśmiechał się, jakby całe to wydarzenie nie miało miejsca. Postawił tacę przede mną. Deja vu. 

- Dzień dobry kochanie. Jak ci się spało?- zapytał. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co mogłam powiedzieć.

- Dobrze- powiedziałam. Mój głos był słaby i zachrypnięty. Bolało mnie  nawet kiedy mówiłam.

- Nie martw się, lekarz powiedział, że masz złamane tylko jedno żebro. Kilka jest potłuczonych.  Jaden i Zanna się tobą zajmą. 

Uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zaczęłam płakać, mimo że sprawiało mi to ból. Poczułam się bezsilna. Nie miałam wpływu na własne życie. Tego nie można było nazwać życiem. Byłam niewolnicą człowieka, którego poślubiłam, ale nie kochałam. Kochałam Aidena. Kochałam Hope. Teraz nie będę miała możliwości nawet planowania ucieczki, bo Larom prawdopodobnie nałoży na mnie ścisłą ochronę. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach, a następnie po szyi. Zagryzłam wargę, żeby powstrzymać się od szlochu, który pogłębiał ból żeber. Powolnie ściągnęłam z siebie kołdrę i podwinęłam koszulkę. Miałam widoczne zasinienie w okolicy dolnych żeber po lewej stronie. Niedaleko niego była blizna po postrzale. Opuściłam głowę i ułożyłam się wygodnie. Oprócz żeber bolała mnie jeszcze cała twarz. Musiała być opuchnięta. Moje rozmyślania na temat mojego wyglądu, przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Nie miałam już siły patrzeć się w tamtą stronę. 

- O cholera, Kaysa- usłyszałam zmartwioną Zannę. Dziewczyna podeszła do łóżka i stanęła blisko mnie. Położyła rękę na moim czole i przyglądała mi się ze współczuciem w oczach. 

- Musisz leżeć i odpoczywać- powiedział Jaden. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do nas. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę i podał ją blondynce. Dziewczyna wytarła mi delikatnie łzy z twarzy. Kiedy dotknęła mojego policzka, syknęłam z bólu. 

- Przepraszam. 

- Nie szkodzi. Gorzej nie będzie- stwierdziłam. - Kiedy wyzdrowieję?- spytałam Jadena. 

- Jeśli będziesz się zalecać do moich wskazówek to jakieś trzy lub cztery tygodnie- odparł. - Będę na twoją wyłączność dopóki nie wyzdrowiejesz, więc nie musisz się martwić. Tutaj masz leki,  które musisz zażyć po śniadaniu- położył na tacę mały plastikowy kubeczek z kilkoma pigułkami. Zbadał mnie, dał maść na opuchliznę i wyszedł, informując, że jest w pokoju obok.  Zanna usiadła po mojej lewej stronie i wzięła do ręki kanapkę. Zaczęła mnie karmić. Próbowałam zignorować ból chociaż trochę i zająć się jedzeniem. Podczas dłużącego się posiłku, milczałyśmy. W końcu Zanna odłożyła tacę na komodę.

- Wrócił wcześniej, bo coś znaleźli- wyszeptała. Widziałam jak ma wzrok utkwiony w podłodze. Obwiniała się.

- To nie twoja wina. Już dużo dla mnie zrobiłaś- powiedziałam. - Pomożesz mi posmarować twarz?

Dziewczyna potaknęła głową i od razu zabrała się do roboty. Kilka razy syknęłam z bólu. Moją głowę zaprzątali moi przyjaciele. Khorey może teraz chcieć się ich pozbyć, żebym nie próbowała znowu uciec.

- Zanna mam do ciebie prośbę- zaczęłam. Kiwnęła delikatnie głową, dając mi znak, żebym kontynuowała. Ona tymczasem skończyła smarować moje opuchlizny maścią. - Musisz iść do nich i ich ostrzec. Niech zmienią miejsce pobytu. On może im coś zrobić.

- Dzisiaj jeszcze do nich pójdę. Obiecuję.

~~~~~~~~~~~~

Moi drodzy! Widzę w komentarzach jak często narzekacie na krótkie rozdziały. Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego przybywam do Was z wyjaśnieniami. 

,,Still alive" jest zaplanowane do samego końca. I jak możecie się domyślić, zakończenie jest o wiele bliżej niż dalej. W związku z tym, że wszystko jest zaplanowane na każdy rozdział przypada określona ilość wydarzeń. Wiem, że mogłabym jakieś sytuacje bardziej opisywać, żeby było tego więcej, ale taki zabieg nie ma sensu. Sami przyznajcie, że kiedy widzicie więcej opisów, które dotyczą np. pogody, wyglądu otoczenia itp. odechciewa Wam się czytania i przewijacie dalej. Robię tak tylko wtedy, kiedy ma to znaczenie dla fabuły. 

Mam nadzieję, że to rozumiecie. Do następnego! 

Still aliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz