Rozdział 10

1.2K 79 1
                                    

Lexa POV:

- Sophia- przywołałam kobietę, która przyszła w ekspresowym tempie.

- Słucham, Pani Debnam Carey- starsza kobieta wycierała ręce o ręcznik kuchenny.

- Mam ochotę na lasagne z tej drogiej knajpki co ostatnio- powiedziałam przerzucając kolejne kanały w telewizorze.

-Pomidorowa? Szpinakowa?..- zaczęła wymieniać, ale jej przerwałam.

-Ta co zawsze, Jezu..- wzdychnęłam- Zawsze musisz robić problemy- wzięłam pilot od telewizora i rzuciłam go w stronę drzwi wejściowych. Urządzenie roztrzaskało się na kawałki- Następnym razem trawi w Ciebie- odwróciłam się do niej i się szeroko uśmiechnęłam.

- Przepraszam, już idę zamówić- wyjąkała i wyszła z salonu.

Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i zauważyłam sms od Josha.

Od Josh:
Mam sprawę z Vanessą. Będę u Ciebie za 15 minut z Nickiem.

-Sophia, zamów jeszcze trzy porcje!- wykrzyczałam w stronę korytarza.

Do Josh:
Po co komu tutaj twój chłoptaś i Vanessa?

Od Josh:
Też zawsze przychodziłaś z Costią na tego typu spotkania. Więc albo skończ narzekać, albo znajdź sobie dziewczynę. A jeśli chodzi o Vanessę, to musimy z nią tamtą sprawę ustalić.

Do Josh:
Niech Ci będzie, ale jak znowu będzie chciała mnie wyruchać przy was, to ją wyrzucę przez okno.

Od Josh:
I tak wiem, że tego nie zrobisz. Wiesz jaka ona jest dla nas ważna. Gdyby nie ona, to byśmy już dawno utonęli z tymi trupami w jeziorze. Może gdybyś raz się jej dała, to byś nie musiała płacić tych swoich 2 milionów.

Do Josh:
Nie się wypcha tymi dwoma milionami. Jest więcej dobrych ludzi w jej fachu, a nawet tańszych.

Od Josh:
Mniejsza, zaraz będziemy. Każdy z nas jest zmęczony. Wypijemy kilka kaw. Do zobaczenia!

Po kilku minutach usłyszałam warkot silników z dwóch aut, a następnie dzwonek do drzwi. Cztery mocne kawy leżały już na stole, razem ze stertą papierów do rozwiązania. Sophia szła otworzyć drzwi, a ja w tym czasie poprawiłam się lepiej na kanapie.

Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn trzymających się za ręce i kobieta stukajaca obcasami. Nick był znacznie wyższy od drugiego chłopaka i był bardziej umięśniony. Ubrania Nicka w przeciwieństwie do Josha były obcisłe.

Kobieta wchodząca za nimi miała na twarzy idealnie dopracowany makijaż, ale również bez niego nie wyglądała aż tak źle. Wysoka brunetka, o niebieskich oczach, po mimo trzydziestki na karku wyglądała bardzo dobrze. Vanessa na sobie miała uszyty na miarę garnitur i do kompletu spodnie.

Kobieta usiadła koło mnie zakładając nogę na nogę. A naprzeciwko nas zajęli miejsce Nick i Josh, przysuwając krzesła do stołu.

-Przejdźmy do konkretów- powiedziała kobieta przeskanując mnie wzrokiem- Chciałam za fatygę 4 miliony złotych, czyli 2 miliony na głowę- Vanessa spojrzała się na Josha, a następnie znowu na mnie- zmieniam stawkę na 15 milionów- powiedziała beznamiętnie opierając się o zagłówek.

- Umawialiśmy się na inną kwotę- powiedział, podnosząc lekko głos Josh.

- Postanowiłam zacząć się cenić- kobieta chwyciła jeden kubek z kawą w dłoń i wzięła małego łyka i zaczęła kontynuować- Pomogłam wam kiedy psy zaczęły węszyć. Tak więc chcę za to odpowiadające pieniądze.

- Nie zgadzam się- burknęłam, poprawiając się z nerwów na fotelu- Jak bardzo tego chcesz, to możemy zerwać tą umowę- powiedziałam w stu procentach poważnie. Brunetka na moją wypowiedź zaczęła się śmiać, po czym przysuneła się do mnie i spojrzała mi głęboko w oczy.

- Kochanie, jeśli myślisz, że masz jakieś wyjście, to jesteś w wielkim błędzie- na twarzy Vanessy wkradł się głupi uśmieszek- Jeden SMS do właściwej osoby i będziesz na liście najbardziej poszukiwanych przestępców z Los Angeles. Poprawka, Morderców z Los Angeles- brunetka zagryzła dolną wargę i złapała mnie jedną ręką za podbrudek- No chyba, że mnie inaczej przekonasz i będziecie mieli do zapłacenia łącznie 8 milionów- poczułam rękę na moich czarnych jeansach w pobliżu uda.

W tym momencie modliłam się w duchu, by któryś z chłopaków jakoś zareagował, ale jednak musiałam zrobić, to sama. Oderwałam się z miejsca jak poparzona i usiadłam na krześle obok.

-Josh- zwróciłam się do blondyna- chodź na sekundę- pokazałam głową w stronę korytarza, a on bez słowa wstał i ruszył w tamtą stronę. Poszłam za nim i weszliśmy do pierwszego lepszego pokoju. Był to akurat pokój gościnny.

- Oszalałaś?!- Josh zrobił zdziwioną minę- Typiara chce ci zapłacić 7 milionów za seks, a Ty uciekasz?- powiedział z takimi jakby wyrzutami.

- A co? Miałam się z nią pieprzyć na waszych oczach?- tym razem ja zaczęłam go obwiniać.

- Chcesz płacić 2 miliony czy 7 i pół?- zapytał całkiem poważnie.

- No to oczywiste, że wolę zapłacić mniejszą kwotę, ale nie w ten sposób. Mamy przecież jakieś miliony z ostatnich handli i zabójstw- zaczęłam sobie przypominać kilka rzeczy.

- Już nie mamy. Musimy ustawić kilka nowych handli, bo na wspólnyn koncie mamy ledwo co 2 miliony- zaczął tupać nerwowo nogą blondyn.

-Cholera.. - syknęłam- Dzisiaj długo będziemy musieli posiedzieć w papierach. Ta kobieta musi mieć jakiś czuły punkt. Ona podwyższy cenę o każdą stawkę, by tylko mnie przekonać do seksu z nią- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Tym razem usiadłam obok Nicka, bym nie miała żadnych styczności z tą suką.

- Czy 15 milionów, to ostateczna decyzja?- zapytałam trzymając obydwie ręce na stole.

-Nie przewiduje żadnych podwyżek- powiedziała beznamiętnie.

- No, to zgoda- wyciągnęłam dłoń w jej stronę. Kobieta lekko się zawachała, ale w końcu usciskała moją prawicę.

Wena jest super moi drodzy.

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz