Lexa POV:
- Sophia- przywołałam kobietę, która przyszła w ekspresowym tempie.
- Słucham, Pani Debnam Carey- starsza kobieta wycierała ręce o ręcznik kuchenny.
- Mam ochotę na lasagne z tej drogiej knajpki co ostatnio- powiedziałam przerzucając kolejne kanały w telewizorze.
-Pomidorowa? Szpinakowa?..- zaczęła wymieniać, ale jej przerwałam.
-Ta co zawsze, Jezu..- wzdychnęłam- Zawsze musisz robić problemy- wzięłam pilot od telewizora i rzuciłam go w stronę drzwi wejściowych. Urządzenie roztrzaskało się na kawałki- Następnym razem trawi w Ciebie- odwróciłam się do niej i się szeroko uśmiechnęłam.
- Przepraszam, już idę zamówić- wyjąkała i wyszła z salonu.
Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i zauważyłam sms od Josha.
Od Josh:
Mam sprawę z Vanessą. Będę u Ciebie za 15 minut z Nickiem.-Sophia, zamów jeszcze trzy porcje!- wykrzyczałam w stronę korytarza.
Do Josh:
Po co komu tutaj twój chłoptaś i Vanessa?Od Josh:
Też zawsze przychodziłaś z Costią na tego typu spotkania. Więc albo skończ narzekać, albo znajdź sobie dziewczynę. A jeśli chodzi o Vanessę, to musimy z nią tamtą sprawę ustalić.Do Josh:
Niech Ci będzie, ale jak znowu będzie chciała mnie wyruchać przy was, to ją wyrzucę przez okno.Od Josh:
I tak wiem, że tego nie zrobisz. Wiesz jaka ona jest dla nas ważna. Gdyby nie ona, to byśmy już dawno utonęli z tymi trupami w jeziorze. Może gdybyś raz się jej dała, to byś nie musiała płacić tych swoich 2 milionów.Do Josh:
Nie się wypcha tymi dwoma milionami. Jest więcej dobrych ludzi w jej fachu, a nawet tańszych.Od Josh:
Mniejsza, zaraz będziemy. Każdy z nas jest zmęczony. Wypijemy kilka kaw. Do zobaczenia!Po kilku minutach usłyszałam warkot silników z dwóch aut, a następnie dzwonek do drzwi. Cztery mocne kawy leżały już na stole, razem ze stertą papierów do rozwiązania. Sophia szła otworzyć drzwi, a ja w tym czasie poprawiłam się lepiej na kanapie.
Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn trzymających się za ręce i kobieta stukajaca obcasami. Nick był znacznie wyższy od drugiego chłopaka i był bardziej umięśniony. Ubrania Nicka w przeciwieństwie do Josha były obcisłe.
Kobieta wchodząca za nimi miała na twarzy idealnie dopracowany makijaż, ale również bez niego nie wyglądała aż tak źle. Wysoka brunetka, o niebieskich oczach, po mimo trzydziestki na karku wyglądała bardzo dobrze. Vanessa na sobie miała uszyty na miarę garnitur i do kompletu spodnie.
Kobieta usiadła koło mnie zakładając nogę na nogę. A naprzeciwko nas zajęli miejsce Nick i Josh, przysuwając krzesła do stołu.
-Przejdźmy do konkretów- powiedziała kobieta przeskanując mnie wzrokiem- Chciałam za fatygę 4 miliony złotych, czyli 2 miliony na głowę- Vanessa spojrzała się na Josha, a następnie znowu na mnie- zmieniam stawkę na 15 milionów- powiedziała beznamiętnie opierając się o zagłówek.
- Umawialiśmy się na inną kwotę- powiedział, podnosząc lekko głos Josh.
- Postanowiłam zacząć się cenić- kobieta chwyciła jeden kubek z kawą w dłoń i wzięła małego łyka i zaczęła kontynuować- Pomogłam wam kiedy psy zaczęły węszyć. Tak więc chcę za to odpowiadające pieniądze.
- Nie zgadzam się- burknęłam, poprawiając się z nerwów na fotelu- Jak bardzo tego chcesz, to możemy zerwać tą umowę- powiedziałam w stu procentach poważnie. Brunetka na moją wypowiedź zaczęła się śmiać, po czym przysuneła się do mnie i spojrzała mi głęboko w oczy.
- Kochanie, jeśli myślisz, że masz jakieś wyjście, to jesteś w wielkim błędzie- na twarzy Vanessy wkradł się głupi uśmieszek- Jeden SMS do właściwej osoby i będziesz na liście najbardziej poszukiwanych przestępców z Los Angeles. Poprawka, Morderców z Los Angeles- brunetka zagryzła dolną wargę i złapała mnie jedną ręką za podbrudek- No chyba, że mnie inaczej przekonasz i będziecie mieli do zapłacenia łącznie 8 milionów- poczułam rękę na moich czarnych jeansach w pobliżu uda.
W tym momencie modliłam się w duchu, by któryś z chłopaków jakoś zareagował, ale jednak musiałam zrobić, to sama. Oderwałam się z miejsca jak poparzona i usiadłam na krześle obok.
-Josh- zwróciłam się do blondyna- chodź na sekundę- pokazałam głową w stronę korytarza, a on bez słowa wstał i ruszył w tamtą stronę. Poszłam za nim i weszliśmy do pierwszego lepszego pokoju. Był to akurat pokój gościnny.
- Oszalałaś?!- Josh zrobił zdziwioną minę- Typiara chce ci zapłacić 7 milionów za seks, a Ty uciekasz?- powiedział z takimi jakby wyrzutami.
- A co? Miałam się z nią pieprzyć na waszych oczach?- tym razem ja zaczęłam go obwiniać.
- Chcesz płacić 2 miliony czy 7 i pół?- zapytał całkiem poważnie.
- No to oczywiste, że wolę zapłacić mniejszą kwotę, ale nie w ten sposób. Mamy przecież jakieś miliony z ostatnich handli i zabójstw- zaczęłam sobie przypominać kilka rzeczy.
- Już nie mamy. Musimy ustawić kilka nowych handli, bo na wspólnyn koncie mamy ledwo co 2 miliony- zaczął tupać nerwowo nogą blondyn.
-Cholera.. - syknęłam- Dzisiaj długo będziemy musieli posiedzieć w papierach. Ta kobieta musi mieć jakiś czuły punkt. Ona podwyższy cenę o każdą stawkę, by tylko mnie przekonać do seksu z nią- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Tym razem usiadłam obok Nicka, bym nie miała żadnych styczności z tą suką.
- Czy 15 milionów, to ostateczna decyzja?- zapytałam trzymając obydwie ręce na stole.
-Nie przewiduje żadnych podwyżek- powiedziała beznamiętnie.
- No, to zgoda- wyciągnęłam dłoń w jej stronę. Kobieta lekko się zawachała, ale w końcu usciskała moją prawicę.
Wena jest super moi drodzy.
CZYTASZ
It's complicated || Clexa
Fanfiction"- Czemu płaczesz?- zapytała szeptem. - P-przestań, proszę- wyjąkałam, cicho szlochając. - Nic ci przecież nie robię- zaśmiała mi się do ucha, a mi zrobiło się aż niedobrze od słuchania jej głupiego śmiechu. - Jesteś chora i naćpana- stwierdziłam, w...