Rozdział 11

1.2K 77 17
                                    

Clarke POV:

-Wyjdź już z pokoju, proszę!- zaczęłam krzyczeć, waląc pięścią w drzwi. Raven nie wychodziła z pokoju od kilku godzin.

W jednej chwili stała się rzecz jakiej nie przewidziałam. Reyes uchyliła drzwi, by wpuścić mnie do środka. Weszłam bez żadnych długich rozmyśleń. Oczy Raven, były mocno zaczerwienione, a twarz wyrażała coś w stylu załamania. Cały czas się zastanawiam co takiego jej zrobiłam. Na zewnetrznej stronie dłoni brunetki ujrzałam sine miejsca, a na knykciach znajdowała się w większości zaschnięta krew z lekko otwartymi obdarciami.

Rozszerzyłam ręce, by brunetka mogła swobodnie się wtulić w moje ciało. Raven zarzuciła swoje ręce na moją szyję i zaczęła cicho łkać. Przytrzymałam ją mocno za plecy i zaczęłam szeptać ciche słówka, które miały podnieść ją na duchu.

- Już cicho- wtuliłam się w zagłębienie w jej szyji- Powiedz co się dzieje, Słoneczko.

-Nic- zaciągnęła się nosem- Chce tylko wiedzieć, co poczułaś podczas naszego pocałunku?- zapytała cicho.

- Mam powiedzieć o wszystkich zmysłach?- zapytałam lekko się uśmiechając- No to na początku poczułam mocny zapach twoich perfum, a następnie zapach pizzy z twoich ust- zaśmiałam się- Później podczas pocałunku poczułam smak wina, którego zapewnia popijałaś z O. Oczywiście w brzuchu towarzyszyły mi motylki. Ze wzrokiem to trochę ciężko..- przeciągałam, lekko bujając ciałem brunetki- bo z zamkniętymi oczami, to trudno z widzeniem czegokolwiek. Ze słuchu, to pamiętam odgłosy typowe dla pocałunku. Z dotyku, to czułam twoje włosy. A no i chyba trochę ci rozwaliłam kucyka, ale mniejsza. Było fajnie- odsunęłam brunetkę od siebie i spojrzałam na jej twarz, z której ciężko było cokolwiek wyczytać. Miałam nadzieje, że mi wybaczy lub powie, byśmy o tym zapomniały. Chwyciłam jej szczenkę w dłoń, by spojrzała w moje oczy- A jeśli chodzi ci o to, że powiedziałam o tym, że jesteś ostatnią osobą, z którą mogłabym być. Bardzo Cię za to przepraszam. Nie miałam tego na myśli. Chodziło mi o to, że jesteś jedną z najcudowniejszych osób chodzących po ziemi. Jesteś chodzącym ideałem, Reyes. Nie ma dnia, w którym byś o mnie zapomniała. Z tej całej mojej wypowiedzi chce ci tylko przekazać, że byłabyś dla mnie zdecydowanie za dobra. Nie jestem nawet godna..- nie zdążyłam dokończyć zdania, ponieważ miękkie wargi Rav, ponownie przyległy do moich.

Czasami nie można panować nad wszystkim, a niektóre sytuacje po prostu się dzieją. Nie mamy czasami kontroli nad swoim ciałem, a kawałek Twojego mózgu, który panuje nad racjonalnym myśleniem chyba właśnie Cię opuścił. Czujesz się jakby cała sytuacja musiała się wydarzyć. Tym razem, to uczucie weszło we mnie.

Szybko odwzajemniłam pocałunek nawet nie rozmyślając o nim długo. Cofalismy się krokami lekko do tyłu, gdy w końcu poczułam, że o coś się opieram. Było to Reyesowe biurko, na którym nigdy nie panował porządek. Reyes nie była jedną z najsilniejszych osób, dlatego z łatwością było mi wykonanie manewru jej zgrabnym ciałem, by teraz ona się opierała o mebel. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Z każdą chwilą czułam jak temperatura w pokoju się podwyższa. Sięgnęłam ręką za Raven, by zrobić miejsce dla jej drobnego ciałka. Zrzuciłam dużo rzeczy z biurka Raven. Jakbym zrobiła taką czynność w normalny dzień, to bym zapewne już nie żyła, lecz teraz brunetka nawet na to nie zareagowała. Złapałam brazowooką za pośladki i podniosłam ją do góry, by usiadła na drewnianym meblu. Raven trzymała moją twarz tak mocno jakby bała się, że jej ucieknę. Ja na natomiast zaciskałam palce na jej udach. Po chwili poczułam jak dłonie Raven lekko się luzują, dając mi więcej swobody. Coś mi mówiło, że powinnam zrobić kolejny krok i zacząć pozbywać się jej ubrań, lecz w porę się opanowałam. Oderwałam się od niej jak poparzona i spojrzałam się na jej zdziwioną twarz, z delikatnymi rumieńcami na policzkach.

- Przepraszam- wyjąkałam cicho- Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca.

Raven patrzyła na mnie szklanymi oczami. Nic nie mówiła, tylko spuściła wzrok na podłogę. Zagryzła mocno wargę i zacisnęła mocno powieki. Chciała chyba powstrzymać płacz, ale pomimo jej prób kilka drobnych łez pociekło po jej obliczu. Bardzo chciałam do niej podbiec i ją przytulić, ale chyba już dość nabroiłam. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Poszłam do mojego pokoju, by położyć się na moim łóżku. Gdy to zrobiłam, to usłyszałam dziwne dźwięki dochodzące z pokoju Raven. Prawie takie same do tych, które słyszałam przed wejściem do jej pokoju. Tylko te były znacznie głośniejsze. Nie miałam pojecia co zrobić. Nie było aż tak późno. Spojrzałam na zegar, który wstazywał godzinę 19. Zakryłam uszy poduszką i próbowałam zasnąć.

Czy ktoś z tutaj obecnych shipuje Princess Mechanic??

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz