Lexa POV:
Oparłam głowę o zagłówek i starałam się nie myśleć o tym, co może mnie niebawem czekać. Wypuściłam całe powietrze z płuc i próbowałam się rozluźnić. Niestety taka czynność w takich okolicznościach była niemożliwa. Przymknęłam powieki myśląc o Octavii, która niedawno poznała kilka prawdziwych szczegółów z mojego życia. Nagle usłyszałam, lekkie skrzypienie z mojej lewej. Otworzyłam oczy i zauważyłam ciemnoskórą rękę, otwierającą szyberdach.
- Dobrze się Pani czuję?- zapytała kobieta, odwracając się na ułamek sekundy do tyłu- Słabo Pani wygląda.
- Zamknij się i jedź!- wysyczałam w stronę kierowcy. Nie miałam aktualnie nastroju na pytania, w stylu zamartwiającej się ciotki.
- Ktoś tu chyba nie w humorze- powiedziała pod nosem, zatrzymując się na czerwonym świetle- Jakby co, to obok Pani leży kilka butelek z wodą- ponownie się odwróciła i wskazała palcem na czarną szafeczkę.
Nie chcąc dalej słuchać nieznośnych rad czarnoskórej kobiety, otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej jedną butelkę. Szybkim ruchem odkręciłam ją i wzięłam łyka bezsmakowej cieczy.
- Lepiej Ci?- zapytam, na co kobieta cicho się zaśmiała- Jak się nazywasz?- spytałam, bo zaczynało mi się trochę nudzić.
- Jestem Indra- odpowiedziała, nie odrywając wzroku od drogi.
- Indra..- powiedziałam do siebie, akcentując spółgłoskę "r"- No dobrze. Daleko jeszcze, Indro?- spytałam poprawiając się na siedzeniu.
- 15 minut i jesteśmy na miejscu, Pani Debnam-Carey. Nie może się Pani doczekać?- zadała żartobliwie pytanie, przeczesując dłonią krótkie, lokowane włosy o ciemnym kolorze.
- Umieram z tęsknoty za Panią Morgan- powiedziałam z ironią, której kobieta raczej nie wyczuła.
- Traktuje Ciebie lepiej niż inne?- zdziwiła się i zmarszczyła brwi, tworząc kilka zmarszczek na twarzy- Czekaj, będziesz u niej pierwszy raz?!- kobieta odwróciła się i spojrzała na mnie z lekko uchylonymi wargami.
- Twoje zachowanie jest mało profesjonalne- odparłam. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, próbując się nie zaśmiać z miny czarnoskórej- Poza tym, to co Cię to interesuję?- zapytałam niewzruszona.
- Wyluzuj- powiedziała odwracając się do przodu- Dziennie przewożę kilka takich dziewczyn jak ty i większość nie jest taka szorstka. Połowa z nich zarabia dwa lub trzy razy więcej niż ty, ale się tak nie wywyższają. Lecz muszę przyznać, że przez dwa ostatnie dni nie przewoziłam żadnej dziewczyny do willi Vanessy. Zapewne szykuję coś specjalnie dla Ciebie- Po jej słowach wyobraziłam sobie takowy pokój zabaw, który byłby zapełniony po brzegi różnymi gadżetami erotycznymi. Przez mój kręgosłup przebiegł niemiły dreszcz.
- Widziałaś kiedyś ten pokój, Indro?- zapytałam z zaciekawieniem. Miałam dobre przeczucie, że jednak nikt mnie nie zabije dzisiejszego wieczoru.
- Osobiście nigdy tam nie byłam, ale słyszałam sporo opowieści o tamtym miejscu. Niestety nie mogę ich Pani zdradzić, ponieważ mogłabym być przez to zwolniona- Odpowiedziała, lekko zawiedziona.
- Niech Ci będzie..- powiedziałam, po czym wyjrzałam przez szybę i zauważyłam tam dość spory budynek. Brama automatyczne się otworzyła. Przez zaciemnione szyby słabo można było określić kolor czegokolwiek. Po chwili zgasł silnik i czarnoskóra wyszła z pojazdu. Po upływie kilku sekund otworzyła mi drzwi i wypuściła mnie na świeże powietrze.
- Powodzenia- wyszeptała i zamknęła tylne drzwi, idąc z powrotem do limuzyny.
Nieśmiało szłam w stronę największych drzwi. Przed nimi stał wysoki mężczyzna. Miał on na sobie kamizelkę kuloodporną i trzymał w rękach średniej wielkości karabin szturmowy. Gdy tylko mnie zauważył podniósł celownik w moją stronę, co lekko mnie zdziwiło.
CZYTASZ
It's complicated || Clexa
Fanfiction"- Czemu płaczesz?- zapytała szeptem. - P-przestań, proszę- wyjąkałam, cicho szlochając. - Nic ci przecież nie robię- zaśmiała mi się do ucha, a mi zrobiło się aż niedobrze od słuchania jej głupiego śmiechu. - Jesteś chora i naćpana- stwierdziłam, w...