Rozdział 28

932 54 3
                                    

 Lexa POV:

Gdy uchyliłam powieki, zauważyłam białą przestrzeń. Obróciłam się wokoło i zobaczyłam Costię. Mrugnęłam kilka razy, po czym się mimowolnie uśmiechnęłam.

- Gdzie ja jestem?- zapytałam, kręcąc głową i próbując się podnieść, ale z marnym skutkiem.

- Nie, nie wstawiaj- blondynka kładzie swoje ręce na moich ramionach i kładzie mnie z powrotem na materac- Straciłaś sporo krwi, ale już jest lepiej. Mam znajomą co jest chirurgiem. Uratowała ci życie.

- Zginęli?- pytam.

- Kto?- blondynka robi zdziwioną minę.

- Ludzie z budynku.

- O czym mówisz? 

- O celu

- Była drobna zmiana planów, ale wyszliśmy na prostą.

- Zmiana planów?

- Mało ważna sprawa. Najważniejsze jest to, że przeżyłaś- mówi, przybliżając się i całując mnie czule. Do pomieszczenia wszedł Josh z uśmiechem na twarzy. Jak zawsze wchodzi w idealnych momentach.

- Jezu, Al. Nie strasz nas tak już więcej. Myślałem, że z tego nie wyjdziesz, ale te wredne jednak przeżyją wszystko- śmieje się blondyn podchodząc do łóżka- Żałuj, że straciłaś przytomność. Wykorzystaliśmy twój plan.

- Nie miałam przecież planu- stwierdzam zdziwiona. 

- Chciałaś wszystkich wybić. Gdy zabrakło nam pomysłów, to było jedyne wyjście. Wymordowaliśmy wszystkich ochroniarzy i resztę personelu. Była prawdziwa rzeź. Nie chcieliśmy zabijać niewinnych ludzi, ale gdybyśmy tego nie zrobili, to już byśmy siedzieli w pace. Costia zadzwoniła do kogoś i wszystkie ciała zniknęły. Tak samo zniknęły ślady krwi i odciski naszych palców z wszystkich możliwych miejsc. Zyskaliśmy na tym tylko 6 milionów dolarów, ale to i też coś- skończył swoją wypowiedź blondyn, a ja czułam, że po tym wydarzeniu będę chciała uczestniczyć coraz częściej w takich zadaniach. No cóż, kocham adrenalinę.

*niecałe 5 lat później*

- Masz dość bycia kryminalistką?- pyta blondynka, podczas jedzenia swojej porcji lazanii.

- Nie, po prostu chcę się czegoś nauczyć- odpowiadam, kończąc moją porcję- Jutro będę przeżywać pierwszy dzień w nowej szkole. Z fałszywymi papierami, ale zawsze coś. 

- Myślisz, że nikt się nie domyśli, że naprawdę masz 23 lata, a nie 16?

- W dzisiejszych czasach to normalne, że nastolatki wyglądają starzej na swój wiek. Dam radę.

- Mam taką nadzieję.

***

Usiadłam do ostatniej ławki, gdy tylko drzwi do klasy się otworzyły. Większość osób się chyba znała, więc byłam takim odludkiem. Zaczęłam się wypakowywać, gdy nade mną stanęła jakaś banda, składająca się z trzech chłopaków i jednej dziewczyny.

- Spadaj, mamusiu. To teraz nasza ławka- warczy w moją stronę chłopak z dłuższymi włosami- Przyszła Pani po córkę czy co- zaczął się śmiać, razem z przyjaciółmi. Zacisnęłam mocniej pięść. Gdybym tylko chciała, to bym mogła skopać tyłek tego typa, co uważa się za jakiegoś samca alfa.

- Odczep się- mówię, puki co spokojnie. 

- Słucham?

- Powiedziałam..- wstałam z miejsca i przybliżyłam twarz do jego- odczep się- powiedziałam wolno i wyraźnie. Chłopak zgromił mnie wzrokiem. Już chciał coś powiedzieć, gdy pomiędzy nas weszła jakaś brunetka.

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz