Rozdział 12

1.1K 72 1
                                    

Lexa POV:

- Może weźmiemy to- podałam Joshowi kartkę, którą zaczął czytać. Gdy już przeczytał połowę tekstu, to odłożył papier na inną kupkę.

- Nie ma czasu, by wyjeżdżać do Londynu. Muszą być jakieś akcje w pobliżu Los Angeles- wziął łyka kawy i zaczął przeglądać kolejne papiery.

- Może znajdziemy innego typa od spraw, którymi do tej pory zajmowała się Vanessa?- zapytałam patrząc na Josha.

- Lepiej się nie narażać na porażke przez jakiegoś amatora. Oddział Vanessy w jeden dzień może wymazać człowieka ze wszystkich portali i zapisów, jakby po prostu nie istniał- Josh oparł głowę o ręce- To nie nasza wina, że Vanessa tak podwyższyła stawki.

- Nie wiem czy to wyjdzie mi ma dobre, ale chyba zaakceptuje jej propozycję..- powiedziałam cicho.

- Serio?- spytał blondyn szturchając chłopaka obok.

- Nie będziesz się czuła potem jak dziw..- brunet chciał skończyć, ale otrzymał mordercze spojrzenie od Josha.

- Skoro tak to musimy zebrać teraz 6 milionów złotych- uśmiechnął się chłopak..

- Mam lepszy pomysł- uśmiechnęłam się- weź kilka papierków do domu i rozwiąż to u siebie. Skoro ja muszę się poświęcać, to ty zapłać 6 milionów, a ja 2. Umowa stoi?- podniosłam brwi.

-Niech Ci będzie- rzucił szybko i zaczął szukać potrzebnych papierów, które dawał do trzymania przez Nicka.

Mężczyzni w ciągu 10 minut zdążyli wyjść z mojego domu. Zostałam sama ze stertą papierów. Musiałam wykonać niektóre zadania sama, bo nie chce wkręcać w to ludzi, co by chcieli jakiś spory procent za to. Wyciągnęłam kartkę, która od dłuższego czasu przykuła moją uwagę. Na nagłówku widniał wielki napis:

Poszukiwany Morderca

Szczerze, to jest jeden z najlepszych legalnych ogłoszeń jakie dzisiaj zobaczyłam. W najbliższym czasie nie chciałam się wkręcać w zabójstwa, ani rzeczy tego typu, z powodu braku załogi dobrej do wymazania go. Jestem już od mniej-więcej 10 lat w tym zawodzie i wiem, że bez tego można się nieźle wkopać. Nie jestem pewna, czy to co robię można nazwać zawodem, ale mniejsza. Pod napisem na kartce widniało czarno-białe zdjęcie. Mężczyzna z wąsem i falowanymi długimi włosami. Pomimo braku koloru można wyczytać, że jego włosy i oczy mają ciemny kolor. Spojrzałam w dół, przeczytałam jego imię i nazwisko, zobaczyłam gdzie go ostatnio widziano. Zack Stone, ostatnio widziany w zachodniej części Los Angeles. Na dole widniała także za tego mężczyzne nagroda, o wysokości miliona złotych.

-Trafiony zatopiony- powiedziałem z uśmiechem na twarzy.

Jeżeli jest początkujący, to albo został tam gdzie był, albo wyleciał z kraju. Te obydwie opcje skutkują najłatwiejszym znalezieniem, dlatego nie mam pewności, czy ogłoszenie jest aktualne. Może jeśli jest już w tym od jakiegoś czasu, to zapewnie jest już we wschodniej części Los Angeles. Wyciągnęłam laptopa z pod stolika i go włączyłam. Szybko wbiłam kilka liter w specjalnej aplikacji i zaczęłam sprawdzać raporty policyjne na temat Zacka. Czytając to, już wiem, że ogłoszenie jest aktualne, a zachód kraju i nowi obywatele w innych krajach dokładnie przeszukani. Idealnie, czyli nie jest początkujący. Nie jest jest mocno zaawansowany, bo gdyby był, to jego nazwisko nie było by nigdzie widoczne. Weszłam w galerię zdjęć, na których on jest. Niestety widnieje tylko jedno zdjęcie, które widziałem na ogłoszeniu. Tym razem zauważyłam drobny szczegół, którego nie zauważyłam ża pierwszym razem. Była to data, zapewnie zrobienia tego zdjęcia. Cofała się ona około rok od dzisiejszego dnia. Kolejny ważny szczegół. Mężczyzna mógł już całkowicie się zmienić, co zapewnie się stało.

Włączyłam kolejną aplikację, co pozwalała mi się skontaktować z moją ekipą poszukiwawczą. Właściwie to tylko z najbardziej się znającym się na tym pracowniku. Napisałem do niego krótkie i zwięzłe polecenie.

Do Frank Turner:
Znajdź mi adres i kilka ważnych informacji o poszukiwanym Zacku Stonie.

Spojrzałam na zegarek i ujrzałam, że jest minuta po północy. Zapewne dzisiaj już tego nie odczyta, dlatego sięgnęłam po kilka kolejnych kartek, by znaleźć kolejny zarobek. Pierwsze ogłoszenie dotyczyło dostarczeniu kokainy do Niemiec. Odpada, nie mam zamiaru w tym momencie nigdzie wyjeżdżać. Vanessa może pomyśleć, że próbuje uciec i by zapewnie mnie wydała.

Przerzuciłam kolejną ogłoszenie. Przez to co zobaczyłam na następnej kartce, dostałam atak duszności. Poczułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy, a moje serce zatrzymało swoją pracę na moment.

Był to raport dotyczący śmierci Costii. Prawie wszytko było tam sfałszowane. Jedyne co nie jest, to data śmierci. Cyfry te na zawsze pozostały w moim umyśle. Były to jej urodziny. Tak naprawdę ukochana ukończyła wtedy 27 lat. Na raporcie widniały całkowicie inne liczby niż w rzeczywistości. Były one jak wszystko sfałszowane. Kartka mówiła, że podczas śmierci Costia miała niecałe 18 lat. Spojrzałam potem na zdjęcia, które mnie rujnowały od środka.  Blondynka wisiała na grubej linie zawiązanej wokoło jej szyji. Na zdjęciach wyglądało, to jak samobójstwo, tak też było zapisane w raporcie. Lecz nieprawdą jest, że Costia się zabiła. W rzeczywistości udusiła ją najbliższa dla niej osoba, co rozwijała jej fetysz. Tak naprawdę, ta osoba nie chciała jej śmierci. Uważa, że ten wieczór był najgorszym dniem w jego życiu. Tak bardzo żałuję, że tamtej nocy nie oglądałyśmy śmiesznych kreskówek z butelką wina. Wybacz Costia. Rzuciłam wszystko co miałam w ręku i pogrążyłam się w płaczu. Wstałam z miejsca i ruszyłam do mojego pokoju, otworzyłam szafkę znajdującą się za obrazem. Wyjęłam z niej kilka kapsułek i włożyłam je do ust. Chwyciłam za kilkunastoletnie whisky i wzięłam kilka łyków. Następnie wyjęłam zdjęcie Costii z tej samej szafki i ucalowałam jej uśmiechniętą twarz.

-Kocham Cię, zaraz znowu się spotkamy-wyszeptałam pocierając jej podobiznę na zdjęciu, na którą spadły krople moich łez.

Wzięłam zdjęcie ze sobą i położyłam się na łóżku. Poczułam straszne kłucie w tylnej części głowy, zaczęły się początkujące wstrząsy i lekka piana z ust. Ból był nie do zniesienia, dlatego kolejne krople łez spłynęły w szybkim tempie. Wstrząsy były coraz mocniejsze, a moje ciało było coraz mniej kontrolowane przez moją osobę. W końcu moje ciało przestało się trząść, a ja poczułam sie bardzo senna. Przymknęłm powieki i dałam się oddać przyjemnym mrowieniem, które przeszło przez moje ciało.

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz