Octavia POV:
Tydzień minął jak w oka mgnieniu. Dzisiaj zostaję wypisana ze szpitala. Czy tylko ja się tak cieszę? Nienawidzę szpitali. Wszystko tutaj dziwnie pachnie, aż kręci mi się od tych zapachów w głowie. Od zeszłego tygodnia, codziennie odwiedza mnie Raven z siatką słodyczy. Taka przyjaciółka to dar z nieba. Dzięki niej z twarzy nie schodzi mi uśmiech.
Do pokoju weszła Pani Griffin z uśmiechem na twarzy. Cudowna kobieta. Troszczy się o pacjentów, jak o swoje własne dzieci.
- Witam, jak się czujesz?- zapytała mnie podchodząc do łóżka Lexy. Nie budzi się i nic nie zapowiada, że się obudzi. Mówiłam wcześniej, że chodzę z uśmiechem od ucha do ucha, ale jednak czasami płacze, gdy przypominam sobie o Woods. Chciała ze mną porozmawiać o swoim tajemnym życiu jeszcze przed jej.. wypadkiem..? Nie wiem jak to nazwać. Wygląda jakby ktoś ją bił przez dość długi czas. Kto jest w ogóle takim potworem, by ją tak skrzywdzić? Z zamysłeń wyrwała mnie ręka Doktor na moim ramieniu- W porządku?
- Tak, tak. Zamyśliłam się- powiedziałam szybko, kiwając głową.
Nic nie jest kurwa w porządku. Twoja przyjaciółka umiera. Nie możesz jej pomóc. Tylko siedziss bezczynnie i patrzysz- podpowiada mi moja podświadomość.
- Dzisiaj wychodzisz, cieszysz się?- pyta z uśmiechem.
- Oczywiście- odpowiadam bez zastanowienia- Za dwie godziny będę znowu wolna.
- Octavia, szpital to nie więzienie- tłumaczy starsza, a ja przewracam teatralnie oczami- Musimy jeszcze raz Ciebie zbadać i będziesz "wolna".
Kolejne badania, które mam nadzieje będą ostatnimi w tym tygodniu, przebiegły dość szybko. Dostałam nawet własny wózek inwalidzki w gratisie, na drogę. Tylko musiałam za niego zapłacić.
Jeśli za coś płacisz, to nie jest już gratis, idiotko- karci mnie moja podświadomość.
- Zamiast wózka nie mogłam mieć kul?- pytam starszej Griffin, na co cicho się zaśmiała.
- Boję się, że byłoby Tobie ciężej, a tak, to przyjaciółki będą Cię wozić- puszcza mi oczko i znika, wychodząc z sali, z papierami w rękach. Zapewne poszła mnie wypisać. W końcu.
Chwytam w dłoń telefon i zaczynam przeglądać jeden z portalów społecznościowych.
- Zwijaj swoje Kanadyjskie dupsko- spojrzałam w stronę, z której wydobywał się dźwięk- Jedziemy do domu!- wykrzyczała z radością Raven, wręcz skacząc ze szczęścia. Chciałabym teraz z nią tak poskakać.
- Jak pomożesz mi się przenieść na wózek, to będę już gotowa do wyjścia- powiedziałam, gdy brunetka podeszła bliżej.
- Dostanę naklejkę na auto? Taką z ostrzeżeniem "Niepełnosprawny w aucie"- zaśmiała się, a ja tylko marzyłam, by jej teraz przyłożyć- Życie by było piękniejsze. Nie miałabym trudności z parkowaniem- odparła, a ja czekałam, aż się przybliży ma tyle, bym mogła ją dopaść i udusić. Choć byłoby to ciężkie, mając do dyspozycji tylko jedną rękę. Zawsze można spróbować.
- Jeszcze jedna uwaga, a cię wypatroszę- wysyczałam przez zęby, a Reyes najwyraźniej była ucieszona, że mnie wkurzyła, bo na jej twarzy pojawił się banan.
- Teraz brzmi to mało groźnie- stwierdziła, wskazując palcem wskazującym na moją osobę.
- Po prostu mi pomóż- powiedziałam podnosząc się na łokciu. Brunetka chwyciła mnie za ramię i pomogła się podnieś tak, by moje nogi wisiały zza łóżka. Przywiozła mi bliżej transport, chwyciła w talii i zwinnym ruchem przeniosła mnie na wózek inwalidzki- Dzięki.
CZYTASZ
It's complicated || Clexa
Fanfic"- Czemu płaczesz?- zapytała szeptem. - P-przestań, proszę- wyjąkałam, cicho szlochając. - Nic ci przecież nie robię- zaśmiała mi się do ucha, a mi zrobiło się aż niedobrze od słuchania jej głupiego śmiechu. - Jesteś chora i naćpana- stwierdziłam, w...