Rozdział 15

1K 66 4
                                    

Lexa POV:

Wybiła godzina dziewiętnasta. Za 30 minut przyjedzie szofer Vanessy i zabierze mnie do jej willi. Jestem już po kilku kąpielach i pije już 2 kawę. Cały czas zastanawiam się, czy ta decyzja jest dobra i czy naprawdę warto. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek, ale godzina była cały czas taka sama.

Wstałam z kanapy i podeszłam do białej szafki, w której trzymałam alkohole. Uchyliłam szklane drzwiczki i ujrzałam dość sporą kolekcję napojów alkoholowych.

Nie jestem pewna czy upijanie się coś pomoże. Może najwyżej zaszkodzić. Jakby Vanessa zobaczyła mnie ledwo trzymającą się na nogach, to zgaduję, że nasza umowa mogła by ulec zmianie. Zamknęłam z hukiem szafkę i zaczęłam wypatrywać kierowcy. Spojrzałam po raz kolejny na czarny zegarek. Zostało 58 minut do spotkania z brunetką i 28 minut do spotkania z jej szoferem. Nie miałam pewności czy kobieta mnie tam nie uwięzi, lub coś podobnego. Miałam złe przypuszczenia, ale decyzji już nie zmienię.

Po chwili usłyszałam warkot silnika przed moim domem. Niemożliwe by było, że to kierowca. Umawiałam się na inną godzinę i nie miałam zamiaru jechać tam szybciej. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam znajome auto. Przełknęłam głośno ślinę i mrugnęłam kilka razy. Usłyszałam dzwonek od bramy. Poszłam w kierunku drzwi frontowych i kliknęłam przycisk obok nich. Brama zaczęła się otwierać, a na posesje wjechał szary Peugeot. Odkluczyłam drzwi i je otworzyłam. Wyszłam na zewnątrz, by sprawdzić czy moje przypuszczenia są prawidłowe. Z auta wysiadła znajoma zielonooka, która miała wyraz twarzy bardzo zbliżony do mojego.

- Lexa?- powiedziała skupiając wzrok na mojej sylwetce.

- Octavia?- zapytałam, choć doskonale znałam odpowiedź.

- Co ty tu robisz?- zamknęła drzwi i zaczęła iść w moją stronę.

- Chciałam spytać o to samo- powiedziałam, zmuszając się na lekki uśmiech- Ja tutaj mieszkam..- skierowałam wzrok na ziemię.

- Nie bądź śmieszna, Woods- zaśmiała się, ale widząc moją powagę na twarzy mruknęła coś cicho.

- Może wejdziesz na chwilę?- uchyliłam lekko drzwi, wznawiając kontakt wzrokowy z brunetką.

- Pewnie- rzuciła niedbale i ruszyła w kierunku drzwi.

Przepuściłam ją w wejściu i zaproponowałam, by rozsiadła się w salonie. Gdy tylko to zrobiła, to usiadłam na przeciwko niej na krześle.

- Wybacz, że tak Cię nachodzę, ale mój znajomy powiedział mi, że mieszka tu jakaś Alycia- wymamrotała niepewnie- Mam pewien problem z moim byłym i słyszałam, że ona może mi pomóc w tej sprawie.

- Byłego..- próbowałam sobie przypomnieć wszystkie opowieści od O, lecz nigdy nie słyszałam o tego typu problemach.

- A no, tak. To jest dość świeża sprawa. Zerwałam z Atomem i teraz on napastuje mnie od kilku dni- zaczęła, bawiąc się nerwowo palcami.

Niezbyt komfortowo się rozmawiało, przez taką odległość nas dzielącą. Dlatego wstałam z miejsca i usiadłam koło Blake na kanapie. Myślałam, że zrobi się niezręcznie, ale wcale tak się nie stało. Brunetka wtuliła się we mnie, co w żadnym przypadku mi nie przeszkadzało. Usiadła okrakiem na moich kolanach i położyła głowę na mojej klatce piersiowej, dotykając policzkiem mojej piersi. Ciepło bijące z ciała brunetki, było mocno odczuwalne. Założyłam moje ręce na jej plecy i docisnęłam ją jeszcze mocnej do mojego ciała. Na ten gest Octavia zareagowała dziwnym jęknięciem, z którego zaczęłyśmy się śmiać.

- Dlaczego zerwałaś z Atomem?- zapytałam, zmieniając pozycje moich rąk tak, by teraz me dłonie mogły bawić się długimi włosami przyjaciółki.

- Robił awantury z błahych powodów i był ostatnio dość agresywny, więc z nim zerwałam- powiedziała na jednym wdechu- Mogę teraz ja o coś zapytać?- spojrzała się w górę, napotykając moje tęczówki. Kiwnięciem głowy zgodziłam się na zadanie mi kilku pytań- Nie będziesz kłamać?

- Dzisiaj już mi wszystko jedno, więc kłamać nie zamierzam- powiedziałam zgodnie z prawdą. W głębi serca bałam się, że Vanessa rzeczywiście może mi coś zrobić i już więcej nie zobaczę ważnych dla mnie osób. Jedną z tych osób jest wtulająca się we mnie drobna istota.

- Kim jest dla Ciebie ta cała Alycia?- przyjaciółka przejechała palcem po materiale mojej koszulki, kierując wzrok na ten odrębek materiału- Jesteście w jakimś sekretnym małżeństwie?- przeciągała, a ja na to zareagowałam cichym chichotem, który lekko poruszył naszymi złączonymi ciałami.

- Nie, nic z tych rzeczy- uśmiechnęłam się promieniście.

- Łączy was tylko seks?- próbowała zgadnąć ponownie, ale nieprawidłowa odpowiedź znowu poskutkowała moim śmiechem.

- Szybciej masturbacja- dodałam żartobliwie, na co brunetka spojrzała na mnie pytająco- Ja jestem nią. Alycia Debnam-Carey to ja- powiedziałam całkiem poważnie.

- Co ty, Hannah Montana?- zaśmiała się, ale w jej oczach cały czas widziałam zdezorientowanie.

- Bo ja- chciałam zacząć jej tłumaczyć, ale przerwał mi dzwonek do bramy.

Spojrzałam odruchowo na zegarek. Wskazówki mówiły mi, że do przyjazdu kierowcy zostało dokładnie 5 minut. Najwyraźniej zaszczycił się zjawić trochę wcześniej. Oderwałam brunetkę od mojego ciała i wstałam z miejsca.

- Obiecuję Ci, że nasza następna rozmowa będzie tak samo szczera- powiedziałam z troską- Ufam Ci, Octi. Jesteś jedyną osobą, której nie okłamałam w tej sprawie. Ale teraz wybacz, mam spotkanie z trzydziestoletnią kobietą. Zapewne będę uprawiać seks w ramach rekompensaty, ale to kiedy indziej- powiedziałam szybko i spojrzałam na zdziwioną twarz Octavii.

- Rozumiem, że teraz mam jechać do domu?- zapytała, po czym stanęła na równe nogi.

- Tak jak wspomniałam, to ufam ci jak nikomu innemu. Jak chcesz, to możesz tu zostać, rozejrzeć się, coś poszperać, bliżej mnie poznać albo wolisz poczekać na mnie, bym sama ci o wszystkim opowiedziała- powiedziałam bez zastanowienia, po czym zagryzłam dolną wargę.

-Nie martw się- przyjaciółka złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się pocieszająco- Też Ci ufam, Lex. Poczekam na Ciebie, w moim domu. Wiesz gdzie mnie szukać. Do zobaczenia- brunetka wtuliła się w moje ciało, a ja ucałowałam jej skroń.

-Do zobaczenia, O- wyszeptałam i puściłam ją by mogła opuścić moją rezydencję. Dziewczyna ostatni raz się uśmiechnęła i wyszła frontowymi drzwiami. Kliknęłam przycisk i brama zaczęła się otwierać. Przy okazji na moje podwórko wjechała czarna limuzyna. Szary pojazd powoli wyjechał przez bramę, a ja skupiłam się na kobiecie co wysiadła z auta.

- Alycia Debnam-Carey?- zapytała ciemnoskóra.

- Owszem- odpowiedziałam beznamiętnie.

- Pani Morgan wysłała mnie po Panią- kobieta obeszła ciemny pojazd i otworzyła tylne drzwi. Bez zbędnych słów weszłam do środka.

Witam ponownie po krótkiej przerwie. Wiem, że wszyscy tęskniliście<3!

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz