Clarke POV:
- Clarke!- usłyszałam przeraźliwy krzyk Raven z pokoju. Wyszłam spod prysznica i owinęłam się niebieskim ręcznikiem. Wybiegłam z łazienki zostawiając za sobą mokre ślady. Gdy znajdowałam się w pokoju zauważyłam przerażoną dziewczynę- O dz-dzwoniła- wyjąkała. Usiadłam obok niej i złapałam ją za ręce. Cała się trzęsła.
-Csii..- próbowałam ją trochę uspokoić. Na marne- Powiedz powoli. Co z Octavią?
- Jechała samochodem.. Była kompletnie pijana. Chciała mi coś wyznać, ale coś.. coś się stało. Zaczęło coś trąbić i urwał się sygnał- powiedziała szybko- Musimy tam jechać, Clarke!
- Gdzie ona jest?- zapytałam. Serce zaczęło mi szybciej walić, a ręce podobnie się trząść jak ciało Reyes.
- Mówiła, że niedaleko domu- wydukała, po chwili namysłu.
- Jedziemy tam- stwierdziłam, po czym podeszłam do szafki. Chodziło o życie Octavii. Musiałyśmy się pośpieszyć. Zdjęłam z siebie ręcznik, nie myśląc, czy Rav patrzy się na mnie, czy też nie. Nie fatygowałam się nawet, by ubrać bieliznę. Chwyciłam pierwsze lepsze ubrania i je na siebie założyłam. Ręcznikiem wytarłam włosy i włożyłam do kieszeni kluczyki od samochodu Reyes. Pobiegłam szybko do korytarza i założyłam buty na stopy. Wzięłam jeszcze tylko Rav na barana i ruszyłyśmy do auta- Trzymaj się- poleciłam jej, na co mocniej się do mnie wtuliła. "Przyjaciółka" nie była ciężka, wręcz przeciwnie. Czułam się raczej jakbym nosiła plecak. Olałam ciekawskie spojrzenia ludzi w windzie, bo dla mnie teraz się liczyła jedna brunetka na moich plecach, druga gdzieś na drodze, a o trzeciej nawet nie pomyślałam. No właśnie, gdzie jest teraz Lex?
Gdy weszłyśmy już do samochodu, to poleciłam Raven, by zadzwoniła jeszcze raz do Blake, a potem do Woods. Telefon O był wyłączony, a Lexa nie odbierała. Coś jest nie tak.
Byłyśmy już pod domem Blake'ów. Jej samochodu nie było przed domem, czyli nie było jej w domu. Spojrzałam na Raven. Miała łzy w oczach, zresztą jak ja.
- Kurwa- wysyczałam, waląc głową o zagłówek.
Po dosłownie sekundzie usłyszałyśmy syrenę. Właściwie dwie. Głos się nasilał, a my nie wiedziałyśmy skąd pochodzi. Trzydzieści sekund później wyprzedziły nas dwa pojazdy - ambulans i radiowóz policyjny. Nawet nie zastanawiając się ruszyłam za nimi.
- Boję się- wyznała Raven.
- Też się boję. Trzeba mieć nadzieję, że wszystko z nią w porządku- pocieszałam nas obie, ale średnio mi to wychodziło.
Byłyśmy kilka minut po policji na miejscu. Małe audi Rav nie było szczególnie szybkie. Na miejscu była także straż pożarna i ciężarówka. Czerwony Peugeot Octavii był odwrócony do góry kołami. Musiała dachować. Po moich policzkach zaczęły lecieć potoki łez.
- Zostań tu. Pójdę zobaczyć co z nią- powiedziałam Reyes i wyszłam z samochodu.
Nogi miałam jak z waty, ale udało mi się stawiać kroki. Z auta zostało wyciągnięte ciało. Nie miałam nawet pewności, że to była Octavia. Nie miałam, puki na noszach zanieśli ją do ambulansu. Poznałam jej koszulkę, która teraz była przemoczona krwią.
- Przepraszam- zaczepiłam jednego mężczyznę, który przed chwilą niósł O. Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem- Ona żyje?- zapytałam nerwowo.
- Zna Pani tą kobietę?
- Tak, to moja przyjaciółka- stwierdziłam, czując minimalną ulgę, że nie zapytał czy "znałam ją".
- Jak ona się nazywa? Nie znaleźliśmy puki co dowodu lub czegokolwiek.
- Octavia Blake- odparłam bez zastanowienia.
- Octavia- powtórzył- Pani przyjaciółka jest w nie najlepszym stanie, ale oddycha. Musimy natychmiast jechać z nią do szpitala- stwierdził, po czym przewidując moje następne pytanie odpowiedział mi, gdzie dokładnie ją zawożą
***
Siedzę już drugą godzinę na poczekalni z Raven. Żadnych wieści o Octavii i nawet nie możemy jej zobaczyć. Niedawno co wróciłyśmy z tego szpitala, bo Rav miała szycie tych ran, a teraz jesteśmy tu ponownie. Przez główne drzwi weszli mężczyźni z kobietą na noszach, która miała na twarzy maskę, dzięki której mogła oddychać. Od razu podeszła do nich jedna z pielęgniarek, a jeden z nich zaczął tłumaczyć co się stało.- Leżała na drodze- stwierdził szybko- Jest cała poobijana. Brak dowodów osobistych.
- Zawieście ją na blok B, sala 14- rozkazała mężczyznom, a oni od razu ruszyli w wyznaczone miejsce.
Kobieta nie wyglądała najlepiej, ale była prawie cała przykryta kocem. Wolałabym nie oglądać jej reszty ciała. Za pewnie było tak samo zmasakrowane jak twarz. Podeszłam do jednej z recepcjonistek i poprosiłam ją o jakieś wieści o Octavii. Nic. Gdy rozmawiałam z nią, to obok mnie przeszła moja rodzicielka. No właśnie! Jest chirurgiem, więc pewnie będzie ją operować.
- Abby Griffin!- wykrzyczałam, a mama od razu się odwróciła. Była lekko zdziwiona- Operujesz Octavię?
- Clarke? Co ty tu robisz?- zapytała. Była naprawdę w szoku.
- Octavia, miała wypadek. Dlatego się pytam, czy jej nie operujesz?- wyjaśniłam szybko.
- Operowałam, teraz przyjechał trudniejszy przypadek i muszę się nim zająć- już wiem czemu jej się tak spieszyło- Jest w tej samej sali co Octavia. Mogę Cię tam zaprowadzić- powiedziała.
- Wezmę tylko Raven- powiedziałam jakby była moją podręczną torebką, a nie przyjaciółką. Matka tylko obdarzyła mnie dziwnym spojrzeniem. Podeszłam do Rav, która zajmowała krzesełka w poczekalni. Wytłumaczyłam jej wszystko w skrócie i wzięłam ją na plecy. Nie ominęło się bez ciekawskich spojrzeń.
Gdy byłyśmy już w sali to przyjrzałam się Octavii, która właśnie czekała na jakiś ważny zabieg. Obok niej moja matka sprawdzała parametry życiowe zmasakrowanej kobiety. Było źle. Zdjęła z niej koc i od razu wszyscy zwrócili uwagę na to, że jest w samej bieliźnie. Jej ciało mi się z kimś kojarzyło, od razu przypomniał mi się wieczór na basenie.
- Lexa- powiedziałam i wszyscy od razu przekierowali wzrok na mnie- To Lexa- powtórzyłam, sama w to nie wierząc. Dwie ledwo co żyjące kobiety, to moje przyjaciółki. Nikt nie ma pewności czy przeżyją. Podeszłam do obydwu łóżek, zostawiając Rav na krzesłu obok- Jaka jest szansa, że z tego wyjdą?- zapytałam.
- Szanse są niewielkie- powiedziała moja rodzicielka, a Jason kiwnął ze smutkiem głową- Jedźcie do domu i tak jej w ten sposób nie pomożecie.
Nie chciałam tego robić, ale to było dobre rozwiązanie. Raven chciała zostać i się upierała, ale w końcu udało mi się ją przekonać.
Witam ponownie! Pytanie na dziś: "Czyją śmiercią z książki byście się bardziej przejęli. Octavii czy Lexy?" Opowiadajcie w komentarzach. Miłego dnia!
CZYTASZ
It's complicated || Clexa
Fanfiction"- Czemu płaczesz?- zapytała szeptem. - P-przestań, proszę- wyjąkałam, cicho szlochając. - Nic ci przecież nie robię- zaśmiała mi się do ucha, a mi zrobiło się aż niedobrze od słuchania jej głupiego śmiechu. - Jesteś chora i naćpana- stwierdziłam, w...