Octavia POV:
Godzina na zegarze wskazywała, że jest 15:05. Właściwie minęło już 15 minut, kiedy przebywam w moim domu. Drugi dzień tygodnia, czyli do weekendu zostało trzy dni, a do wakacji jeden miesiąc.
Wytrzymam- powtarzałam sobie w myślach.
Wzięłam kolejny łyk ciepłej kawy, dzięki której mogłam poprawnie funkcjonować. Miałam wczoraj straszny problem z zaśnięciem. Cały czas myślałam o słowach Lexy, czy może Alycii. Sama nie wiem, ale strasznie mnie to ciekawi. Mam nadzieję, że szybko się z nią spotkam.
- Wszystko okej, Skarbie?- z zamyśleń wyrwał mnie troskliwy głos mojej rodzicielki- Nic nie zjesz?- zapytała, przysuwając się do mnie i zakładając mi włosy za ucho. Czasami się zastanawiam, czy ona wie ile ja już mam lat?
- Tak, tak, wszystko w porządku- odpowiedziałam, przestając dłubać widelcem w blanszowanych warzywach, które przyrządziła moja mama- Po prostu się nie wyspałam- nabiłam na widelec brokuła i włożyłam go do ust. Zazwyczaj uszy by mi się trzęsły z takich pyszności w jamie ustnej, ale dzisiaj nie miałam po prostu na nic ochoty.
- Przylatuje jutro Bellamy- powiedziała cicho, kończąc swoją porcję. Na jej słowa większy kawałek zielonego warzywa w szybkim tempie znalazł się w moim gardle. Poczułam uderzenie gorąca, odkaszlnęłam kilka razy, ale to nic nie dało. Chwyciłam za kubek z moją kawą i upiłam jeden łyk. Przestałam się krztusić, ale przez to wszystko oparzyłam sobie język kawą. Matka patrzyła się na mnie z lekko uchylonymi wargami.
- Nawet mi nie pomożesz?- zapytałam kilka razy jeszcze odkaszlując.
- Wybacz, nie uczyłam się pierwszej pomocy, a jakbym Ci powiedziała, żebyś podniosła ręce, to byś mnie wyśmiała- zaczęła się szybko tłumaczyć, ale uspokoiłam ją drobnym uśmiechem.
- Mogłaś mi oznajmić tą wspaniałą nowinę, kiedy skończyłabym jeść- odparłam ironicznie, po czym odstawiłam niedojedzony obiad na blat kuchenny- Idę do Raven i wrócę późno. Wezmę zapasowe klucze, więc nie musisz na mnie czekać- powiedziałam na jednym wdechu, chcąc już opuścić pomieszczenie.
- Nie możesz przez całe życie unikać Bellamiego, to przecież twój brat- powiedziała, lecz wiedziała, że żadne argumenty nie zmienią mojego nastawienia.
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam na górę po jakąś gotówkę do mojego pokoju. Chwyciłam jeszcze kluczyki od Peugeota i wychodząc założyłam na stopy czerwone trampki.
Gdy tylko weszłam do mojego auta, to podłączyłam telefon do samochodowego radia i włączyłam moją playlistę. Pogłośniłam muzykę i włączyłam silnik, który zaczął przyjemnie warkotać. Z głośników leciała aktualnie piosenka Camili Cabello "Never be the same". Odległość od mojego domu do mieszkania Raven i Clarke nie była zbyt długa. W ciągu trwania drogi zdążyły polecieć zaledwie cztery piosenki dość znanych piosenkarzy.
Zaparkowałam w lekko oddalonym miejscu od wejścia do bloku mieszkalnego, ponieważ nie było tam żadnego miejsca parkingowego. Wysiadłam z pojazdu i ruszyłam do przodu. Kod do wejścia znałam już na pamięć, bo składał się zaledwie z czterech prostych cyfr. Weszłam po pierwszych schodach i wcisnęłam przycisk, by winda zjechała na dół. Na szczęście winda już była na parterze. Weszłam do małego pomieszczenia i wcisnęłam na numerek "13". W spokoju wjechałam na wybrane piętro i skierowałam się na lewo, w stronę mieszkania dwóch studentek. Wcisnęłam na dzwonek i czekałam na otwarcie mi przejścia, stąpając z nogi na nogę. W końcu drzwi się otworzyły i ujrzałam uśmiechniętą blondynkę. Odwzajemniłam uśmiech i weszłam do środka. Przyjaciółka od razu zamknęła za mną drzwi z jednym głośnym huknięciem.
CZYTASZ
It's complicated || Clexa
Fanfiction"- Czemu płaczesz?- zapytała szeptem. - P-przestań, proszę- wyjąkałam, cicho szlochając. - Nic ci przecież nie robię- zaśmiała mi się do ucha, a mi zrobiło się aż niedobrze od słuchania jej głupiego śmiechu. - Jesteś chora i naćpana- stwierdziłam, w...