Rozdział 19

1K 58 4
                                    

Lexa POV:

- Dziękuję, Patrick- usłyszałam głos, jakby przez mgłę.

- Cała przyjemność po mojej stronie- kolejny potok słów.

Chciałam otworzyć oczy, ale powieki wydawały się wyjątkowo ciężkie. Próbowałam poruszyć jakąkolwiek częścią ciała, ale było to niemożliwe. Czułam się taka bezsilna. Kolejna próba otwarcia oczu powiodła się sukcesem. Uchyliłam lekko powieki i ujrzałam parę czerwonych szpilek. Co ona mi do cholery zrobiła? Udało mi się poruszyć lekko nadgarstkiem i powróciło mi w nim czucie. Coś mocno ściskało mój nadgarstek. Właściwie oba. Próbowałam się wyrwać, ale mi się to nie udało.

- Śpiąca królewna wraca do żywych- usłyszałam wyraźniejszy głos należący do Vanessy.

Z wielką chęcią chciałam ją dopaść i coś jej wyjaśnić, ale aktualnie nie byłam w stanie. Dopiero teraz zorientowałam się, że nigdzie nie leżę. Byłam przywiązana do ściany? Byłam tak strasznie zmęczona. Usłyszałam stukot obcasów, które drażniły moje bębenki słuchowe. Nagle poczułam na skórze jakąś lodowatą ciecz. Moje ciało przeżywało aktualnie szok termiczny, a moja psychika cały czas zadawała miliony pytań. Pokręciłam leniwie głową i otworzyłam powieki. Przed moją osobą stała niejaka Vanessa Morgan. Rzuciła ona wiadro na ziemię, którego niedawna zawartość ściekała po moim ciele. Byłam w samej bieliźnie, tak samo jak zapamiętałam. Spojrzałam się na boki i zauważyłam, że moje nogi też są unieruchomione. Byłam przywiązała do drewnianego krzyża, przymocowanego na kształt litery X. Doskonale znałam tego typu rzeczy. Przypominały mi o mojej chorej przeszłości. Spojrzałam na uśmiechniętą kobietę, wokoło której znajdowały się narzędzia do tortur. Już po mnie.

- Chyba Cię nie obudziłam, Skarbie- powiedziała z udawaną skruchą- Musimy o czymś poważnie porozmawiać- zaczęła chodzić wokoło stolika z narzędziami.

Do głowy przyszedł mi niezbyt mądry pomysł, ale został moją ostatnią deską ratunku.

- Pomocy!- zaczęłam głośno krzyczeć, a brunetka śmiała się pod nosem. Poszła w kierunku najbliższej ściany i dotknęła jej opuszkami palców.

- Te ściany są stworzone specjalnie, by nikt nie słyszał jęków jakie wydają moje dziwki- kobieta podeszła do stołu i chwyciła coś, co wyglądało na dość drogi kastet- To może powiem ci o zasadach tej znakomitej gry, w którą z chęcią z tobą pogram, Skarbie. Zasady są proste. Ja zadaje pytania, a ty na nie odpowiadasz- uśmiechnęła się do mnie i założyła złoto na palce- Proste, czyż nie?

- A jeśli nie chcę odpowiadać na pytania?- zapytałam, wrogo się jej przyglądając.

- Cóż, będzie Ciebie czekać kara. Zresztą też jak kłamstwa. Pierwsze pytanie brzmi, jak umarła Costia?- uśmiechnęła się promiennie, a ja dostałam gęsią skórkę na cielę przez przypomnienie o ukochanej.

- Zabiła się- powiedziałam zgodnie z ustalonym wraz przeze mnie i Josha kłamstwem. Brunetka się do mnie zbliżyła i walnęła mi z uzbrojonej ręki w brzuch. Akcja mojego serca przyspieszyła, a moje wnętrzności zaczęły się skręcać z otrzymanego uderzenia. Zielonooka zaczęła cmokać z dezaprobatą.

- Mówiłam, że nie wolno kłamać- zaczęła chodzić wokoło mnie- Kolejne pytanie brzmi, jak się poznałyście się z Costią?- kolejne pytanie związane z nią. Co ona się jej tak uwzięła? Po co jej to wiedzieć?

- W liceum- skłamałam ponownie. Brunetka kiwnęła głową w geście zrozumienia. Już myślałam, że uwierzy ona w tą ściemę, lecz byłam w błędzie. Ręka Vanessy z niebywałą prędkością uderzyła w mój lewy policzek. Zauważyłam ciemność przed oczami, która po chwili zniknęła. Na języku poczułam metaliczny posmak krwi. Odchyliłam głowę i spojrzałam się na Morgan.

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz