Rozdział 45

704 47 2
                                    

Raven POV:

- Rav?- usłyszałam głos mojego ukochanego aniołka nad moim uchem.

- Hm?- mruknęłam, wtulając się bardziej we wgłębienie w szyi mojej dziewczyny.

- Jest dopiero 18- mówi, gładząc moje plecy dłonią.

- I co?- zapytałam, muskając moimi wargami jej szyję.

- Nie możemy cały dzień leżeć.

- Oczywiście, że możemy- stwierdziłam, zakładając nogę na jej nogi- Pozwól się sobą nacieszyć. Dawno nie byłaś tak długo w domu- marudziłam, składając pojedyncze pocałunki na jej szyi.

- Na nacieszenie się mną, będziesz mieć całe kilka tygodni, a teraz daj mi oddychać- powiedziała nerwowo.

- Um... W porządku- mruknęłam, puszczając jej ciało i kładąc się obok niej, odwracając się od niej plecami- Oddychaj sobie ile chcesz- fuknęłam smutno.

- Nie bądź zła. Ja chcę po prostu spędzić trochę czasu z całą czwórką- westchnęła, masując moje plecy.

- Skoro są dla ciebie równie ważni co ja...- mruknęłam cicho.

- Jeny, Skarbie. Jesteś zazdrosna- zaśmiała się, wstając z łóżka- Chcesz coś do jedzenia?- zapytała, ale ja nic nie odpowiedziałam i wciąż byłam odwrócona od niej- Może płatki?- zaproponowała, a ja prychnęłam. Sama przecież mogłabym sobie je zrobić- No co? Płatki nie?- zapytała wchodząc znowu na łóżko i dotykając moje ramię. Zaczęła jeździć po mojej skórze ręką- Naleśniki?- dała kolejną propozycję, na którą nie odpowiedziałam- To co chcesz, Kochanie?- zadała pytanie, przysuwając się swoją twarzą do mojego ramienia. Zaczęła składać na mojej ręce pojedyncze pocałunki- Kupić ci żelki?- starałam się powstrzymać od chęci zjedzenia słodkiego- A może jednak pójdę kupić bitą śmietanę i zrobimy sobie gorącą czekoladę z nią, co?- zapytała, a ja nie wytrzymałam i odwróciłam się w jej stronę.

- Jasne, kup- powiedziałam, patrząc się w jej oczy. Zielonooka uśmiechnęła się, przysuwając do mnie i składając mi szybki pocałunek na ustach.

- Wiedziałam, że cię przekonam- zaśmiała się, zsuwając się z łóżka- Zaraz wracam.

Obserwowałam ją, jak wychodzi z pokoju, nie zamykając drzwi.

Po chwili usłyszałam ponownie jej głos.

- Wie ktoś, gdzie jest moja kurtka? Wisiała tu na wieszaku- zapytała głośno.

Nie miałam pojęcia, gdzie by mogła być, tak więc nie odpowiedziałam.

- Dobra, wezmę wtedy twój płaszcz Clarke!- wykrzyczała, by blondynka to usłyszała- Mogę?

Usłyszałam, że drzwi od pokoju Clarke się otwierają.

- Gdzie Clarke?- zapytała, ale nikt jej nie odpowiedział.

Po chwili przeszła ona przez drzwi od mojego pokoju i spojrzała na mnie ze zdezorientowaniem.

- Wiesz, gdzie jest Clarke?- zadała mi pytanie. Odpowiedziałam niemo, wzruszając ramionami.

- Zadzwonię do niej- stwierdziła, wyciągając z tylnej kieszeni jeansów telefon. Wbiła numer i włączyła ją na głośnik. Minęły trzy sygnały, po czym usłyszałyśmy jej głos.

- Halo?

- Cześć, gdzie jesteś?- brunetka zapytała, poprawiając włosy.

- W supermarkecie.

- Oo, dobra. Kupiłabyś może bitą śmietanę?- zapytała ciekawsko Octi.

- W porządku. No i pożyczyłam od ciebie kurtkę, bo mój płaszcz się ubudził.

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz