Rozdział 42

859 50 1
                                    

Lexa POV:

Dzisiaj dokładnie minął miesiąc od pierwszego spotkania z całą ekipą. Wszystko było dopracowane do perfekcji. Jutro miał się odbyć skok, na który bardzo długo czekałam. Dwa tygodnie temu borykałam się z wysokimi gorączkami, które były wywołane odstawieniem narkotyków. Na szczęście po pięciu dniach mi przeszło. Siedziałam w tym czasie w mieszkaniu Clarke. Blondynka opiekowała się mną jak tylko mogła. Robiła mi herbaty i okłady na czoło. Chciała, by jej matka przyjechała mnie zbadać, ale odmówiłam, bo doskonale wiedziałam, co mi jest.

Bardzo martwiłam się o życie Octavi. Niby plan był idealnie dopracowany, to i tak mogą się zdążyć jakieś dziwne przypadki, których nie przewidzieliśmy.

- Lexa, wszystko w porządku?- z zamyśleń wyrwał mnie opiekuńczy głos Clarke. Myślałam, że ona śpi, bo w pokoju było bardzo ciemno.

- Tak, zamyśliłam się- odpowiedziałam szybko, patrząc w kierunku, w którym prawdopodobnie leżała. Widać po niej, że była zmartwiona o moje ostanie zachowanie. Ostatnio często bywam nerwowa i pocą mi się dłonie. Jestem pewna, że to przez ten cały napad.

- Ostatnio trochę inaczej się zachowujesz, Kochanie- stwierdziła, dotykając mojego policzka. Zapomniałam wspomnieć o tym, że zostałyśmy parą. Stało się to całkiem niedawno, podczas mojej "choroby". Nigdy nie chciałam w rzeczywistości ją o to zapytać, ale jakoś samo to ze mnie wyszło. Żywiłam do niej dość wielkie uczucia pomimo tego, że wkrótce będę musiała się z nią pożegnać.

- Mam dużo na głowie- powiedziałam, po chwili zastanowienia.

- W firmie wszystko leży na twoich barkach?

- Dokładnie tak- odpowiedziałam szybko- Wszyscy wywierają na mnie ogromną presję- westchnęłam, a blondynka objęła mnie ramionami i ucałowała w czoło. Czułam się kochana i bezpieczna w jej objęciach, pomimo tego, że sama najlepiej mogłabym siebie obronić.

- Po wakacjach może będzie mniej do roboty- pocieszyła mnie, głaszcząc po głowie.

- Z pewnością tak- stwierdziłam, całując jej szyję. Za każdym razem kiedy czułam bliskość Clarke, to czułam dość spory smutek, bo wiedziałam, że wkrótce jej nie będzie przy mnie. Po napadzie zostaje mi tydzień i wyjeżdżam. Może jednak zginę w napadzie... Zassałam wrażliwe miejsce na szyi mojej dziewczyny, przez co ta cicho jęknęła. A co jeśli ostatni raz dotykam jej delikatnej skóry? Przekręciłam ją na plecy i usiadłam na nią okrakiem. Zaczęłam sunąć pocałunkami w górę, aż dotarłam do jej ust. Niekontrowana łza wypłynęła z moich oczodołów i spadła na twarz Clarke, przez co przerwała pocałunek. Szybko jednak ją starła i dotknęła moich rozgrzanych policzków. Ponownie przysunęła mnie do pocałunku, który był strasznie spragniony. Oderwałam się na chwilę, by trochę odetchnąć. Wiedziałam, że Clarke też potrzebowała powietrza, bo było w pomieszczeniu bardzo gorąco. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Lekko je uchyliłam, by temperatura w pokoju się zmniejszyła. Wracając, po omacku szukałam włącznika od lampki nocnej. Po krótkim czasie go znalazłam i wcisnęłam, oświetlając większość pokoju.

- Zgaś to!- pisnęła Clarke, zamykając oczy.

- Ale ja chciałam z tobą...- nie dokończyłam, bo zrobiło mi się trochę wstyd- Zresztą nieważne- rzuciłam cicho, wyłączając światło. Dotknęłam palcami łóżka, po czym weszłam na niego, na ślepo próbując znaleźć Clarke. Gdy już dotknęłam jej ramienia, to położyłam się, wtulając w nią. Przymknęłam oczy i próbowałam zasnąć.

- Ej- usłyszałam melodyjny głos blondynki- Ja też chcę to z tobą zrobić, ale nie chcę przy świetle- szepnęła do mojego ucha, po czym pocałowała mnie w policzek.

It's complicated || ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz