ROZDZIAŁ 41

5 1 0
                                    

Czekaliśmy już tak z prawie, półtorej godziny. Nagle z sali wyszedł lekarz.

-Panie doktorze co z nim jest?

-Pani jest...?

-Jego siostrą

-Pan Hemmings ma lekki wstrząs mózgu i zwichnięty nadgarstek, nic więcej.-powiedział i odszedł. Weszłam do sali. Na białym łóżku leżał, mój brat cały poobijany i z krwawiącą raną przy kolczyku. Delikatnie podeszłam do niego i zaczęłam wyciągać kolczyk, który potem schowałam do portfela. Nagle zadzwonił telefon Luka. Na wyświetlaczu było zdjęcie osoby którą dobrze znałam.

-Hej Ash- powiedziałam i nastała chwilowo głucha cisza.

-Eee... Rose to ty?

-Tak, a co myślałeś?

-Nie, nic. Możesz dać mi Luka?

-Ash chwilowo to jest nie wykonalne.

-Dlaczego?

-No,bo wiesz...- Nie chciałam mu mówić, bo dopiero co on wyszedł ze szpitala i nie wiem w jakim jest stanie i jak na to wszystko zareaguje.

-Rosalin Lauro Barnabis...

-Hemmings

-Co?

-Hemmings. Kiedyś ci wyjaśnię.

-... gdzie jest Luke.

-W szpitalu.- powiedziałam najciszej jak umiałam. Mam nadzieje, że nie usłyszał.

-Co?!? Jak to?!?- A jednak usłyszał. Dobry jest.

-Nie będę ci tłumaczyła tego przez telefon.

-Dobra gdzie jesteście.

- W szpitalu w Los Angeles.

-Okej, będziemy najszybciej jak się da.-powiedział i się rozłączył. Popatrzyłam przerażającym wzrokiem na Harrego.

-Co?- zapytał

-Eee... będziemy mieli jak przenocować dodatkowych 3 chłopaków.

-Raczej tak, bo mamy jeszcze jeden wielki pokój gościnny z 10 łóżkami, wiec... pewnie. A kto ma przyjechać?

-Calum, Asthon i Michael. Przyjaciele Luka z zespołu.

-Dobrze to zaraz zadzwonię do Louisa. A właśnie tak w ogóle... jak się tu znalazłaś?- Zapytał, a ja spojrzałam na niego jak by nie znał odpowiedzi.

-Twoim samochodem.- Wyszczerzyłam się. Widziałam na jego twarzy przerażenie, ale nagle zmieniło się na ulgę.- O co chodzi?

-Nic zapomniałem, że masz prawo jazdy. To ja zaraz przyjdę.- powiedział i wyszedł z sali, a ja usiadłam jak najbliżej brata.

HARRY Prof.

Wyszedłem z sali zadzwonić. Po 3 sygnałach odebrał.

-No co tam stary?

-Lu słuchaj szykuj ten nasz wielki pokój gościnny.

-Po co?

-Bo znajomi Luka przyjeżdżają i trzeba im ogarnąć nocleg.

-A czaje. To ja się zabieram do roboty. Cześć

-Cześć.

Rozłączyłem się i wszedłem z powrotem do sali, nagle zobaczyłem, że chłopak zaczyna się wybudzać. Poszedłem po lekarza.

-O widzę, że pan się już obudził. Jak się pan czuje?- Zapytał, a Luke popatrzył na niego dziwnym wzrokiem. W końcu zwrócił, się do Rose. Powiedział, coś po jakimś języku, ale nic nie zrozumiałem. Ale gdzieś już go słyszałem, ale nie mogłem sobie przypomnieć gdzie.

ROSE Prof.

Razem z Harrym do sali wszedł lekarz.

-O widzę, że pan się już obudził. Jak się pan czuje?- Zapytał, a Luke popatrzył na niego dziwnym wzrokiem.  Nagle popatrzył na mnie.

-Nie rozumiem. Przetłumaczysz?- Czekaj co?

-Jak to nie rozumiesz?

-No, normalnie, nie rozumiem. Nie wiem sam dlaczego.- popatrzyłam na brata smutnym wzrokiem, a potem na Harrego i lekarza. A no tak. Nie znają Polskiego.

-Panie doktorze jak to możliwe, że mój brat zapomniał angielskiego?

-To pewnie jest chwilowe. Jak będzie więcej czasu przebywał z osobami, które mówią po angielsku szybko mu wróci.

-A to dobrze. To pozwoli pan doktor, że będę tłumaczyła.

-Ależ oczywiście.- Lekarz zadał Lukowi kilka pytań, które oczywiście tłumaczyłam z angielskiego na polski i odwrotnie. W końcu lekarz wyszedł z sali.

-Po jakiemu wy rozmawiacie.- spytał Harry, a mnie zdziwiło jego pytanie. 

-Po Polsku. Masz kuzynkę Polkę i nie wiesz?- Harry popatrzył na mnie wstydliwym wzrokiem.

-No tak wiedziałem, że skądś znam ten język.- zaczęłam się śmiać. Chwile jeszcze pogadałam z Lukiem, a Harry robił coś na telefonie. Nagle usłyszałam krzyki z korytarza. O cho. Będzie się działo. 

I Love You...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz