ROZDZIAŁ 40

3 1 0
                                    


Wyszłam z domu i szukałam swojego brata. Zobaczyłam go jak siedzi na jednym z leżaków. Podeszłam do niego i usiadłam obok.

-Rose, przepraszam.- Powiedział i schował twarz w ręce

-Nie masz mnie za co przepraszać.

-Właśnie mam. Gdybym wiedział, że jesteś Hemmings miał bym większe szanse na dostanie do ciebie praw, bo pomogła by mi babcia i dziadek. Jeszcze wtedy jak bym im powiedział pomogli by mi. Ale nic im nie mówiłem, bo jak jesteś Barnabis to nic by mi to nie dało. Mieszkałem u nich 2 lata, bo wiedziałem, że sobie nie poradzę. Oni traktowali mnie tak jak nigdy nie byłem. Też chciałem, żeby tak miała, ale kiedy babcia chciała, żebyś przyjechała do nas na wakacje, on powiedział, że nie ma takiej opcji, bo w wakacje będziesz się uczyła, bo to że nie ma szkoły nie znaczy, że masz przestać się uczyć.- popatrzył na mnie a na jego twarzy widać było łzy.

-Luke nie twoja wina. Taki był ojciec i nic z tym nie zrobisz. Było minęło. Mówi się trudno i żyje się dalej.- powiedziałam i mocno przytuliłam brata. Posiedzieliśmy jeszcze chwile i wróciliśmy do salonu gdzie dalej wszyscy siedzieli. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Otworze.- powiedziałam i poszłam w ich stron. Kiedy otworzyłam drzwi osłupiałam.- Co ty tu robisz?.-powiedziałam i zaczęłam się odsuwać od drzwi.

-Gdzieś ty była córeczko?

-Jak najdalej od ciebie.- powiedziałam, a ten zaczął iść w moją stronę.- Harry! Luke!- zaczęłam krzyczeć. Kiedy jednak wypowiedziałam imię mojego brata, automatycznie się zatrzymał. Nagle chłopcy do mnie przybiegli. Harry stanął obok, a Luke zatrzymał się przy wejściu do salonu.

-Ojciec?

-Tak syneczku to ja. Gdzieś ty się podziewał tyle czasu.

-Co cię to obchodzi sukinsynu.- powiedział, a ten spiął się i zaczął iść w jego stronę.
-Jak ty sie do ojca odezwałeś?
-Ty śmiesz nazywać się moim ojcem. Ani ja ani Rose nigdy nie mieliśmy ojca!- Wykrzyczał mu w twarz na co ten rzucił się na niego. Ja patrzyłam na nich. Nagle wzięłam jakiś kij. Chyba Nialla od bejsbola i walnęłam faceta mocno w głowę, na co ten padł. Po chwili wszyscy stali w korytarzu, a tam osłupiony Harry, mój poobijany brat, ja z kijem bejsbolowym i mój ojciec który leżał na ziemi z krwawiącą raną na głowie.

-Kto to jest?- Spytała przerażona Perrie.

-Osoba której nie mogę nazwać swoim ojcem. Zayn zadzwoń proszę na policje.-Powiedziałam i szybko podbiegłam do brata.-Luke nic ci nie jest?

-Nie wszystko dobrze...- powiedział i zemdlał.

-Zayn wołaj też karetkę.- Krzyknął Harry i szybko do nas podbiegł. Czekaliśmy na przyjazd służb. Pierwsza przyjechała karetka i zabrała mojego brata i Harrego do szpitala. Ja z to musiałam zostać i złożyć zeznania. Hazz miał do mnie zadzwonić jak tylko Luke się obudzi. Przyjechała policja i zadawała mi dużo pytań na które precyzyjnie odpowiadałam. Policjanci powiedzieli, że razem z moim bratem dostaniemy wezwanie do sądu w związku z tą sprawą i wyszli. Ja tylko wzięłam kluczyki od auta Harrego i pojechałam szybko do szpitala (dla niewtajemniczonych tak na prawo jazdy) Zaparkowałam przy wejściu i podeszłam do recepcji.

-Przepraszam gdzie leży Luke Hemmings?

-Kim pani jest dla pacjęta?

-Siostrą

-2 piętro sala 220- podziękowałam i ruszyłam na drugie piętro. Przed salą siedział Harry. Przytuliłam się i czekaliśmy aż, lekarz wyjdzie z jego sali.

I Love You...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz