11

22.8K 854 204
                                    

Po wyjściu z firmy, udaliśmy się do restauracji z włoskim jedzeniem. Może go nie lubiłam, ale gust do jedzenia miał. Najpierw mieliśmy jechać do sklepu, lecz gdy usłyszeliśmy mój brzuch, zawróciliśmy.

- Zdecydowali się państwo? - kelner był tak przystojny, że nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Wkurzałam tym Styles'a, bo nie umiałam się nawet odezwać.

- Czerwone wino, spaghetti i rigatoni, dziękuję. - warknął, oddając mu karty. - Uspokój się.

- Jesteś zazdrosny?

- Raczej zniesmaczony. - mruknął, odwracając wzrok. Uśmiechnęłam się i czekałam, aż znowu zobaczę tego mężczyznę. - Dziękuję.

- Za co? - zaskoczona spojrzałam na niego i oczekiwałam odpowiedzi. Jeżeli dziękował za to, że zjem na jego koszt, to mogłam to robić częściej. 

- Za to co powiedziałaś w firmie. Twój język jest niewyparzony, ale w tej sytuacji zupełnie mi to nie przeszkadzało. Jedyne o co cię proszę, to żebyś próbowała opanować go przy mnie w firmie. Kolejnym aspektem jest twój ubiór. Musimy jechać na zakupy, bo nie możesz prezentować się w taki sposób. Nie pasujesz do poziomu...

- Jesteś bezczelny.

- Bez tego nie byłoby zabawy. - uśmiechnął się, obserwując mnie tak dokładnie, że aż mnie speszył. Na całe szczęście kelner podał nam upragnione wino.

- Nie pijesz? - zapytałam, widząc, że dla niego blondyn przyniósł wodę.

- Prowadzę. - odparł jakby to było oczywiste. W sumie było. - Czemu nie chcesz powiedzieć, co ci się stało?

- To moja prywatna sprawa, w porządku?

- Nie, miałbym cię na sumieniu.

- Ty nie masz sumienia. - wzięłam łyka wina, oglądając jak kiwał głową na boki.

- Przestań traktować mnie jak potwora.

- Sam sobie zapracowałeś. Nie rozumiem czego się spodziewałeś. 

- Więc co mam zrobić, żebyś tak nie myślała? - uniosłam brew do góry i wzięłam kolejnego łyka. Uśmiechnęłam się i byłam pod wrażeniem jego seksownej postawy. Mimo wszystko, to musiałam przyznać, że był przystojny. Niestety jego zachowanie sprawiało, że spędzenie z nim czasu graniczyło z cudem. 

- Zaskocz mnie czymś, zmień się, bądź uprzejmy. - to było tylko kilka propozycji. Sama miałam wady, jednak one nie ciążyły na społeczności tak bardzo jak Harry'ego. Nie można było z nim rozmawiać przez jego humorki. Jeżeli chciał mnie do siebie przekonać, to musiał coś zrobić. 


- Jak byłem mały to podpaliłem ojcu włosy. - wybuchłam śmiechem, gdy Styles zaczął kolejną opowieść ze swojego dzieciństwa. Może to było przez alkohol, który sprawił, że nie przejmowałam się niczym, ale naprawdę o to nie dbałam. Wiedział, że byłam lekko pijana, więc nieźle to wykorzystywał. 

- W jaki sposób? - próbowałam powstrzymać śmiech i czekałam na jego dalszą część wypowiedzi. Był jakby rozluźniony i radosny. Musiałam to docenić, bo prawdopodobnie jak wytrzeźwieję, to znów zmieni się w oziębłego sztywniaka.

- Bawiłem się zapałkami i jak chciał mi je wyrwać, to mu podpaliłem włosy. - zerknął na mnie, by zobaczyć moją reakcję. Była taka sama jak wcześniej. Czysty śmiech. - Dobra, jesteśmy pod sklepem. Wysiadaj.

- Weź wózek. - mruknęłam, wskazując ręką na miejsce, gdzie znajdowały się sklepowe wózki. Stałam na środku parkingu, więc to nie był najlepszy pomysł. Zwłaszcza pod wpływem tego dobrego wina, co piłam. 

You Are Jealous || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz