- Wszystko w porządku? Boli cię coś? - pokręciłam głową z uśmiechem, stojąc przed lustrem i związując włosy. Mruknęłam pod nosem, gdy jego ciepłe wargi zaczęły składać delikatne pocałunki na moim ramieniu.
Co prawda odczuwałam nikły ból w okolicach podbrzusza, aczkolwiek to nie było coś ważnego. Starałam się nie myśleć, że byliśmy kompletnie nadzy. Chciałam się przyzwyczaić do tego, że to było w końcu normalne.
Dopiero teraz spostrzegłam jak odizolowana od społeczeństwa byłam wcześniej. Szczerze, nigdy myśl o seksie nie zahaczyła o mój rozum.
Styles odkręcił wodę w prysznicu i po chwili oboje znajdowaliśmy się w małym brodziku. Czułam się nareszcie komfortowo w towarzystwie innej osoby niż sama ja.
- Jutro rano pojadę do siebie. Muszę załatwić parę spraw związanych z firmą.
- Dlaczego zwolniłeś Kerry'ego z pracy? - zapytałam, przypominając sobie temat rozmowy, którą przeprowadziliśmy przed naszym pierwszym razem.
- Indie, proszę cię. Daj spokój. - wywróciłam oczami, kiedy znów próbował spławić mnie i nie odpowiedzieć na pytania dotyczące Jack'a.
- Czemu nie możesz powiedzieć? To jest takie irytujące. - tym razem to on wydawał się poirytowany moim zachowaniem.
- Aż tak ci zależy? - brzmiał na zdenerwowanego, a gdy odwróciłam się w jego stronę zauważyłam, że na twarzy miał wypisaną zazdrość dużymi literami. - Jack sobie zasłużył...
- Czym? Co mógł takiego zrobić...
- Indie, cholera! Zwolniłem go, bo byłem zestresowany sytuacją z Mią, a w dodatku zaczął z tobą...
- Wywaliłeś go, bo sypiałeś z jego narzeczoną i dobrze dogadywał się ze mną? - byłam zszokowana. Jeśli to była prawda, to to był najbardziej niemożliwy, bezpodstawny powód do zwolnienia. - Puknij się w łeb. - owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki, nie patrząc czy idzie za mną.
Nie byłam zła. Zwyczajnie zdezorientowana i rozśmieszona całym wydarzeniem. Żal mi było Jack'a, ponieważ był teraz samotny. Dokładnie jak ja kiedyś.
Wyjęłam z szafy nową pościel i po przebraniu się w dres, zmieniłam materiał na łóżku. Włosy wypuściłam i pozwoliłam im swobodnie opaść.
- Nie możesz mnie oceniać...
- Nie oceniam, Harry. To jest po prostu dziwne, ale to nie jest moja sprawa. To wy macie problem. Módl się, żeby ten romans nie wyszedł na jaw. Kerry i tak już dużo przeszedł. - zwróciłam mu uwagę i wyminęłam go, żeby zrobić sobie kubek gorącej herbaty.
- Sądzisz, że ja tego chcę? To był tylko przelotny...
- Nie obchodzi mnie to. - zamierzałam zakończyć konwersację na temat dziewczyny, która skrzywdziła szatyna i jeszcze zdążyła wykorzystać Harry'ego.
Do czajnika wstawiłam wodę i oparłam się o blat. Brunet stał naprzeciwko mnie, bacznie mnie obserwując. Jego buzia była wypruta z emocji i nie mogłam odgadnąć, co czuł w środku.
- Jesteś zazdrosna?
- Zazdrosna? Nie, ale fakt, że przyłapałam cię na uprawianiu seksu z nią, a teraz zrobiliśmy to samo, jest dla mnie niekomfortowe. Nie uważasz? - przekrzywiłam głowę w bok i posłałam mu ironiczny uśmiech. Peterson była tym typem osób, których nie trawiłam i nie zamierzałam to zmieniać.
- Stara Indie wróciła. - nie przejął się moim sarkazmem i odpychając się od ściany, przycisnął mnie mocniej do kuchennej szafki. - Zadziorna i chamska. Tęskniłem za tym.
- Mogę sprawić, że będziesz miał tak na co dzień. - złożyłam krótkiego całusa na jego nosie i odwróciłam się, aby zalać dwa kubki. - Jack będzie na pogrzebie? - trzymałam swój napój w dłoniach, co jakiś czas patrząc do tyłu, by widzieć jego reakcje. Otworzyłam drzwi od sypialni, weszłam na łóżko i na kolanach powędrowałam na drugą stronę materaca.
- Myślę, że tak. Miał dobry kontakt z moją mamą. - jego ton głosu nagle zmienił się na przygnębiony i natychmiast mój wzrok skupił się wyłącznie na nim.
- Harry...
- Jest w porządku. - uśmiechnął się słabo, siadając obok mnie. Położyłam na swoich nogach laptopa i automatycznie wyszukałam stronę Netflixa. Włączyłam "Przyjaciół", których kiedyś zauważyłam na jego telewizorze.
- Chcesz coś jeść? - zadałam pytanie, zatrzymując serial na czołówce.
- Nie, szczerze jestem trochę śpiący. - przeciągnął się i ziewnął. Poprawił jeszcze swoje włosy, które były w kompletnym chaosie. Wyglądał niesamowicie. Jego oczy były delikatnie przymknięte, a twarz okalał mały uśmiech.
- Rozumiem. - wyciągnęłam słuchawki z szafki i postanowiłam sama oglądać. Styles natomiast poszedł spać.
Rano obudziłam się sama po godzinie dwunastej. Do późna byłam całkowicie pochłonięta "Przyjaciółmi", a dopiero o trzeciej starałam się zasnąć. Niestety do piątej mi to nie wyszło. Czułam zmęczenie, ale natłok ostatnich wydarzeń uniemożliwił mi odpłynięcie.
Wstałam z bólem głowy oraz podbrzusza. Postanowiłam wziąć długą kąpiel, a na śniadanie zrobić naleśniki. Tym razem nie otrzymałam żadnej karteczki od zielonookiego. Mimo wszystko byłam świadoma, że miał też swoje sprawy.
Warknęłam pod nosem, kiedy naleśnik zamiast spaść na talerz zleciał na podłogę. Byłam rozkojarzona i nie kontrolowałam niczego dookoła.
Po zjedzeniu posiłku nie miałam co ze sobą zrobić. Wprawdzie dostałam zadania od Louis'a, jednak zostawiłam je sobie na wieczór.
Siedziałam bez celu na podłodze w salonie z laptopem na kolanach. W końcu zdecydowałam się spojrzeć na swoje konto bankowe i po zobaczeniu ilości pieniędzy prawie zemdlałam.
Harry regularnie przelewał mi pieniądze z teoretyczną wypłatą, jednak to było znacznie więcej niż było na umowie.
Nie czekałam długo i postanowiłam iść na zakupy. Nie dlatego, aby pokupować sobie wszystkie możliwe pierdoły dostępne w sklepach, ale po to, aby nie nudzić się i wreszcie dodać coś nowego do swojej szafy.
Ubrałam się w swój płaszcz i czarne botki. Nie odwracając się, zamknęłam za sobą drzwi. To był dzień, w którym zamierzałam skupić się na sobie.
Od najbliższego centrum handlowego dzieliły mnie zaledwie dwa przystanki metrem, lecz pogoda była dość łaskawa, dlatego wybrałam spacer. Nie martwiłam się o zimno, gdyż byłam owinięta grubym szalikiem, który ratował mnie od minusowej temperatury.
Gdy znalazłam się w galerii, ściągnęłam z siebie warstwy ubrań i zaczęłam chodzić po sklepach, oglądając buty, torebki i zwykłe rzeczy.
Jak na niedzielę było dość mało ludzi, aczkolwiek i tak zdarzało mi się wpadać na kogoś. Nienawidziłam tego jak społeczeństwo nie potrafiło chodzić po korytarzach. Przecież widzieli, że idę.
Mój telefon nieustępliwie dzwonił, a ja starałam się nie odbierać. To miała być chwila dla mnie, a poza tym mogłam nie słyszeć, prawda?
Wywróciłam oczami, kiedy doszedł do mnie ponownie okropny dźwięk urządzenia. Zatrzymałam się w miejscu, gdzie nikomu bym nie przeszkadzała i wyjęłam z kieszeni komórkę.
Na wyświetlaczu pojawiło się nazwisko Kerry'ego i bardzo wahałam się czy odebrać. Nie byłam pewna czy powinnam z nim rozmawiać, jednak i tak moja ręka zdążyła pomyśleć za mnie i wcisnąć zieloną słuchawkę.
- Halo? Jack?
- Hej, Indie. Wiedziałaś o tym, że Styles miał romans z moją narzeczoną?
Cholera.
*
Rozdział 42 - Daje każdemu follow i wyślę serduszko jeśli napiszecie coś fajnego od siebie to raczej dla chętnych jedynie
CZYTASZ
You Are Jealous || h.s
FanfictionKiedy mieszkasz w Nowym Jorku wśród tych wielkich wieżowców i znanych osób, można stracić głowę. Chyba, że jesteś ze średniej półki. Wtedy nie musisz się przejmować całym tym chaosem. Jesteś szarą jednostką, która nie liczy się w wielkim świecie. I...