29

17.7K 677 194
                                    

Jakimś cudem doprowadziłam pijanego Styles'a do domu. Na samym początku nie chciał w ogóle ruszać się z baru, a później prawie wywrócił się, wstając ze stołka. W drodze do naszej chatki próbował dwa razy przeskoczyć przez barierkę mostu, jednak w ostatnim momencie dawałam radę go powstrzymać. Potykał się, przewracał i mamrotał pod nosem jakieś idiotyzmy. Był zalany, a ja przepełniona zmartwieniem. Czy naprawdę się w nim zakochałam? Tak bardzo mi na nim zależało, że chyba innego określenia nie mogłam znaleźć. 

W środku, kiedy dotarł do sypialni wybuchł ogromnym płaczem. Przypominał wtedy skrzywdzone dziecko, które potrzebowało otuchy. Jedyne co mi pozostało, to przytulenie go i głaskanie po włosach. Starałam się go uspokoić, lecz żadne moje słowa do niego nie docierały. W pewnym momencie przez zmęczenie i ból głowy od wylanych łez, zasnął. Mogłam na niego patrzeć godzinami. Był taki spokojny, opanowany. Musiałam się nacieszyć tym widokiem, gdyż przez najbliższy czas rzadko będę miała okazję patrzeć na niego w ten sposób. 

Kiedy on leżał i pochrapywał, mrucząc cichutko coś pod nosem, postanowiłam za niego zarezerwować biletu do domu. Im szybciej wrócimy tym lepiej. Spędzanie czasu na Malediwach i tak było teraz bezsensowne. Nie rozluźniłby się, a ciągle rozmyślałby nad swoją mamą. 

Nie potrafiłam zasnąć. Czułam jakbym się wróciła do swojego dzieciństwa, które w pewnym momencie zostało mi całkowicie odebrane. Harry był dorosłym człowiekiem, ale to pokazywało, że taka tragedia uderzała każdego podobnie. Dorosły nie oznacza, że nie poczuje bólu. 

Przez głowę myśl mi przeszła, że Styles przechodził teraz moje młodzieńcze lata w formie jakiejś kary za swoje zachowanie. Nigdy bym mu źle nie życzyła. Nigdy nie chciałabym, aby przeżył coś takiego jak ja. Stracił matkę, a jeszcze jego siostra była w ciężkim stanie. Miałam nadzieję, że przynajmniej ona będzie miała się lepiej. 

Przetarłam twarz dłońmi i patrząc na zegarek, stwierdziłam, że bardziej opłacało mi się iść na śniadanie. Umyłam buzię zimną wodą, aby w miarę się ożywić i przebrałam się w zwykłą białą bluzkę oraz krótkie spodenki. Nie zamierzałam go budzić, dlatego też w milczeniu wyszłam z domu.

Nałożyłam sobie jakieś przypadkowe sałatki na talerz i usiadłam przy wolnym stoliku. Wybór miałam całkiem spory, ponieważ nikomu chyba nie wpadło do głowy, żeby na swoje wakacje wstać o siódmej rano. Westchnęłam i bez większego sensu zaczęłam grzebać widelcem. 

Nie podnosząc wzroku, zauważyłam postać, która zajęła miejsce naprzeciwko mnie. Z obojętnej twarzy, zmieniła się pełna skruchy w stosunku do bruneta. Jego widok w takim stanie łamał mi serce. 

- Chcesz zjeść? Dobre są. - przysunęłam mu talerz pod nos i podałam sztuciec. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco i obserwowałam jak niechętnie nakłada jedzenie. 

- A ty?

- Zaraz sobie coś wezmę. - mruknęłam wymijająco. Moja osoba teraz nie była najważniejsza. Pragnęłam, aby był świadomy tego, że byłam tutaj dla niego. Nie pozwoliłabym, by czuł się samotny tak jak ja kiedyś. - Zarezerwowałam bilety na samolot. Niestety dopiero za dwa dni. Teraz jest Boże Narodzenie i...

- Dziękuję, Indie. - ścisnęłam jego lewą dłoń uformowaną w pięść i podniosłam się, żeby ponownie wybrać sobie jakieś danie. Mój żołądek ewidentnie się tego domagał.

Śniadanie spędziliśmy w ciszy, która była zrozumiała. Po powrocie do chatki on od razu gdzieś zniknął, a ja zdecydowałam się popływać w oceanie. Ubrałam się w kostium i niemal pobiegłam do wody. Pływanie powodowało u mnie relaks i zapomnienie. Skupiałam się tylko na ciepłej cieczy, słońcu i błękitnym kolorze dookoła mnie. 

Moje pływanie trwało może z dwie godziny, dopóki nie przypłynął do mnie mój towarzysz. Miał worku pod oczami, bladą skórę i nieumyte włosy, które sekundę później zamoczył. Byliśmy na takiej głębokości, że nie dosięgałam już do dna. Gdy mnie objął, moje nogi samowolnie objęły go w pasie. 

- Przepraszam, że nasz wyjazd...

- Hej, nie ma sprawy. To nie jest twoja wina. To nie jest niczyja wina. Dopadło cię potworne zdarzenie i rozumiem. Spokojnie. - pogładziłam go po policzku i cmoknęłam w nos, dzięki czemu delikatnie się uśmiechnął.

- Tak bardzo cię teraz potrzebuję. - zapłakał, wywołując tym samym nasz głęboki, długi i namiętny pocałunek. Staliśmy tak z parę minut, a następnie wybraliśmy się do pomieszczenia. - Chodź ze mną.

- Co? - zapytałam zszokowana, analizując każdy jego ruch. Złapał za ręcznik i czyste ubrania. Domyśliłam się, że planował wziąć prysznic bądź kąpiel, a ja nie byłam pewna, po co miałam tam iść z nim. 

- Proszę. Kochanie...

- Sugerujesz, żebym... wzięła z tobą prysznic?

- Proszę. - w końcu widział mnie już nago, więc zwykła wspólna kąpiel nie robiła mi różnicy. Zgodziłam się mimo cichego głosu z tyłu mojej głowy. Chciałam, by przez moment zapomniał o przykrych zdarzeniach. 

Chwyciłam w dłonie jakieś przypadkowe rzeczy i poszłam za nim. Stałam jak wryta, gdy zaczął się rozbierać. Nie czekał na mnie. Po prostu ściągnął najpierw koszulkę, ukazując swoje mięśnie. Potem przyszedł czas na spodnie i bokserki, przedstawiając mi całe swoje ciało. Pod względem budowy był wręcz doskonały.

- Będziesz tak stała?

- Przepraszam. - zawstydziłam się i powoli rozpoczęłam pozbywanie się swojego odzienia. Byłam przepełniona dyskomfortem, lecz zbyłam to i kontynuowałam swoją czynność.

- Jesteś piękna. - włączył wodę i wręcz wepchnął mnie do kabiny. Woda odbijała się od naszej skóry, a nasza bliskość wręcz była czymś potrzebnym. Każde z nas tego pragnęło.

Palcami dotykaliśmy się, poznając każdy zakamarek. Uwielbiałam błądzić po jego wyrzeźbionej klatce piersiowej, a on zainteresował się moimi plecami oraz piersiami. Wyglądał słodko z rozchylonymi ustami, wzrokiem skupionym i włosami opadniętymi na czoło. Z drugiej strony był niezwykle seksowny. Oddychał nierównomiernie, drżał, lecz ruchy miał przemyślane.

Wreszcie jego usta dotknęły moich, zaczynając tym samym ścieżkę przez wargi, szyję, obojczyki i dekolt. Był taki dokładny, nie omijał żadnego miejsca. Był perfekcyjny, profesjonalny.

- Jesteś najbardziej podniecającą kobietą jaką znam. Nie pragnąłem nikogo bardziej. - zachłysnęłam się powietrzem, wsłuchując się w jego słowa. Były jak miód. Przyjemne, urocze, delikatne. - Nie chcę nikogo innego. - nie byłam świadoma czy mówił to pod wpływem chwili, czy nie, aczkolwiek nie obchodziło mnie to. Najważniejsza była teraz nasza dwójka. Nasz przepełniony namiętnością chaos.

Przycisnął mnie do ściany tak, że czułam jego męskość przy swoim kroczu. Zrobiło mi się gorąco, a przez to prawie mi się zakręciło w głowie. Spojrzałam prosto w jego oczy. Były czystą zielenią, szczęśliwą, pełną miłości zielenią. Kompletnie inne niż na początku dnia. 

- Kochaj mnie, Indie. - przesłyszałam się?

*

do końca dnia dodam z dwa rozdziały.

Prosiłabym o jakaś dłuższą opinię kochane xx

Kocham x

You Are Jealous || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz