Od ostatecznego wyjścia z biura Styles'a minęły dokładnie trzy godziny. Powoli kończyłam swoją pracę, a w międzyczasie dostałam propozycję Louis'a odnośnie kolacji. Zgodziłam się, ponieważ w domu nie miałam nic do jedzenia, a mój brzuch domagał się czegoś ciepłego.
Poprawiłam dokumenty, które musiałam zanieść czterem osobom i to był koniec na dzisiaj. Oznajmiłam Tomlinson'owi, że wychodzę i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
- Panno Denis, pan Styles panią szuka. - zmarszczyłam czoło, gdy podeszła do mnie kompletnie obca kobieta z niezbyt przyjemnym wyrazem twarzy.
- W jakiej sprawie?
- Niestety, nie chciał powiedzieć.
- Mam jeszcze coś do...
- Pan Styles mówił, że to pilne. - westchnęłam zmęczona jego postępowaniem. Nie zamierzałam tam iść już przez cały dzień, byłam wyczerpana jego widokiem, jednak i tak musiał mi popsuć plany.
Windą zjechałam na piętro, na którym znajdował się gabinet bruneta. Moje buty stukały po kafelkowej podłodze, a mój umysł próbował zrozumieć, co tym razem Styles ode mnie chciał. Zapukałam dwa razy i od razu weszłam do środka.
Siedział na swoim fotelu, oparty o jego ramię. Zastanawiał się nad czymś, nawet mnie nie zauważył. Nie był smutny, zły, był po prostu skoncentrowany na swoich myślach.
- Czemu miałam tutaj przyjść? - zapytałam, przerywając ciszę.
- Usiądź.
- Nie mam czasu, mam jeszcze...
- Powiedziałem "usiądź". - nie zrobiłam tego. Stałam sztywno, wbijając swoje tęczówki w postać przede mną. Zrezygnowany odetchnął i odwrócił się w kierunku okna. - Kim jest facet, który cię prześladował? - zamarłam.
- Nie twoja sprawa. - odpowiedziałam cicho. Ledwo można było mnie usłyszeć.
- Moja, jestem twoim pracodawcą. Płacę ci, płacę za twoje mieszkanie. Mam prawo wiedzieć.
- Czemu akurat teraz?
- Przypomniało mi się. Wyjaw mi sama, albo dowiem się na swój sposób.
- To jest moja osobista sprawa, nic ci do tego. Nie zagraża to twojej firmie, nie jesteś moim partnerem, więc o niczym nie muszę...
- Chcesz, żebym sam to odkrył? - za pomocą swojej stopy znowu zwrócił się w moją stronę z całkowicie pozbawioną emocji buzią.
- To nie leży w twoim interesie. Odpieprz się od tego i nigdy nie próbuj czegoś ode mnie wyciągać. - sytuacja z moim ojcem była delikatna i nigdy nie chciałabym, by wyszła na światło dzienne. To był jedynie mój problem.
Wyszłam z pomieszczenia szybciej niż przypuszczałam, a moje nerwy opanowały całe ciało. Bałam się, że zielonooki nie odpuści, byłam przekonana, że nie odpuści. Wiedziałam, że jeśli się doszuka informacji na mój temat, to będzie już po mnie. Mogłam zapomnieć o studiach i o mieszkaniu, które załatwił mi Styles.
Miałam twarz spuszczoną, dlatego nie zauważyłam osoby, na którą wpadłam. I żałowałam, że ją zobaczyłam. Przede mną stał Frank Styles i o dziwo wyglądał na bardzo zadowolonego. Szkoda, że nie mogłam podzielić jego entuzjazmu.
- Witaj, Sidney.
- Jestem Indie. - posłałam mu fałszywy uśmiech, przekrzywiając głowę w bok.
- Indie, wybacz. Słyszałem, że nie jesteś już ulubienicą mojego syna.
- Ciekawe, kto jeszcze o tym nie wie? Bo mam wrażenie, że to numer jeden na ploteczki w tej firmie.
CZYTASZ
You Are Jealous || h.s
FanfictionKiedy mieszkasz w Nowym Jorku wśród tych wielkich wieżowców i znanych osób, można stracić głowę. Chyba, że jesteś ze średniej półki. Wtedy nie musisz się przejmować całym tym chaosem. Jesteś szarą jednostką, która nie liczy się w wielkim świecie. I...