27

19.7K 696 368
                                    

- Jesteś gotowa? - usłyszałam zza drzwi od łazienki, kiedy właśnie nakładałam tusz do rzęs. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i mogłam już wychodzić.

Po naszej teoretycznej rozmowie, gdzie głównie Styles się wypowiadał, wszystko wróciło jakby do normy. Wciąż nie byłam pewna swoich uczuć, lecz na razie wiedziałam, że uwielbiałam z nim spędzać czas i naprawdę tego potrzebowałam. Musiałam się otworzyć na życie z kimś. Nie mogłam być cały czas samotna, a brunet potrafił wywołać u mnie dreszcze, podniecenie, ekscytację zarazem. Kochałam to uczucie, gdy nie miałam pojęcia, co zrobi i jak się zachowa. Nawet kłótnie miały swój urok, jak się na to dokładnie spojrzy. 

Właśnie wybieraliśmy się na kolację, o której wcześniej poinformował mnie Harry. Zrobiłam bardzo delikatny, podstawowy makijaż i nałożyłam na siebie beżową, zwiewną sukienkę, która mimo wszystko podkreślała moją talię. 

Wyszłam z małego pomieszczenia i uważnie przyjrzałam się zielonookiemu. Śnieżnobiała bluzka, oczywiście odpięta na dwa guziki, czarne, opinające spodnie, włosy zaczesane do tyłu. Wyglądał idealnie. 

- Wyglądasz przepięknie. - podziękowałam i ruszyliśmy w drogę, trzymając się za ręce. Na początku nie byłam przekonana i nie chciałam tego robić. Po prostu czułam się niekomfortowo, lecz mężczyzna idący po mojej lewej stronie zmusił mnie do tego. I w sumie dobrze, rozumiałam jego intencje. 

Przeszliśmy jakiś kawałek, aż dotarliśmy do najpiękniejszego miejsca jakie widziałam. Była to dosłownie podwodna restauracja, gdzie mogliśmy obserwować wszelkie stworzenia, które w wodzie były ukryte. Byłam wręcz zakochana w tym budynku. Jeśli słowo "budynek" było tutaj odpowiednie. 

- Podoba ci się?

- Jest cudowna. - zajęliśmy stolik, który był już zarezerwowany. Dostaliśmy kartę dań i szczerze nie zajęłam się tym, co chciałabym zjeść, lecz oglądałam ryby, które pływały obok nas. 

- Musisz coś wybrać. - zaśmiał się, wlepiając we mnie swoje tęczówki. W jego oczach widziałam pewnego rodzaju fascynację, pożądanie... coś więcej? Nie potrafiłam określić tego, ale zdecydowanie w tych oczach coś było zaskakującego. - Opowiesz mi w końcu o sobie, co się dzieje...

- Nie rozmawiajmy o tym, nie psujmy naszego wyjazdu. Nie chcę o tym teraz gadać. - ucięłam temat, ponieważ mimo wszystko, nie byłam gotowa, by prowadzić konwersację o mojej rodzinie, a zwłaszcza ojcu. To było zbyt osobiste i pełne bólu.

- W porządku. - niechętnie odpuścił i chwilę później kelner przyjął nasze zamówienia. Styles przez moment grzebał coś na telefonie, jednak potem skupił uwagę wyłącznie na mnie. - Mam zamiar zrobić remont mieszkania, może nawet zdecyduję się na przeprowadzkę. - miałam nadzieję, że przeprowadzi również mnie, bo inaczej nie miałam gdzie mieszkać. - Spokojnie, ciebie też mam w planach. - pokazał swoje ząbki, śmiejąc się z mojej miny, którą zrobiłam. Przepraszam, ale ta informacja była dla mnie niespodziewana. 

- A po co? Masz wielki dom, piękny...

- Mam ochotę coś zmienić. Oczywiście twój pokój przerobimy na coś innego. Może malutka siłownia, albo zostawimy pusty...

- Co? A gdzie ja mam spać?

- Ze mną. W mojej sypialni. Myślałem, że przy takim obrocie spraw, to jest oczywiste. - no nie do końca, mój drogi.

- Czy to nie jest za wcześnie. Pomyśl, przecież pewnie wszystko wróci do normy po tym wyjeździe.

- Indie, błagam cię...

- Poza tym, co z moim komfortem? Nie będę się czuła dobrze śpiąc z człowiekiem, który mi płaci, z moim szefem...

- I tak to już robisz. - w sumie racja.

- A co z twoim chrapaniem? Przecież ja tego nie zniosę. 

- Nie chrapię!

- Chrapiesz okropnie. Jakbyś jechał ciągnikiem, albo nie wiem, kosił coś. - mruknęłam, zwracając swoją uwagę na jedzenie, aczkolwiek brunet i tak mi przeszkodził.

- Wracając do głównego tematu rozmowy. Nie zamierzam być wyłącznie twoim szefem, Indie. I głównie dlatego zaprosiłem cię do restauracji. Chcę, żebyśmy spróbowali być razem... jako para. - jego niepewność i strach były najbardziej uroczym połączeniem jakie widziałam. Nigdy wcześniej nie dane było mi oglądać go w takiej sytuacji. Wydawał się taki bezbronny i pełen obaw. 

- A co na to Twój ojciec?

- Nie interesuje mnie jego zdanie.

- Ludzie w firmie?

- Jestem ich szefem. Prezesem tej firmy, nie mają nic do gadania, kochanie.

- Naprawdę tego chcesz? A co z kobietami...

- Żadna nie była chociaż w połowie tak irytująca jak ty, a zarówno pociągająca i przepiękna. Nikt mi tak nie zawrócił w głowie jak ty. - zrobiło mi się miło i ciepło w całym ciele. Mówiąc prawdę, on też jako jedyny zwrócił moją uwagę. Był najbardziej chamskim, wrednym i prostackim człowiekiem jakiego spotkałam, ale zarazem był wrażliwy i przygnębiony chociażby swoim ojcem. Był mieszanką wybuchową, którą mogłabym zrozumieć i pokochać w pewnym momencie.

- Nie jestem pewna jak długo z tobą wytrzymam...

- O tym samym cały czas myślałem, wiesz? - wystawiłam mu język i rozpoczęłam jedzenie niesamowicie wyglądających owoców morza. 


Wróciliśmy do naszej chatki, wręcz do niej wpadając. Prowadziliśmy długą, namiętną wojnę na pocałunki, których za żadną cenę nie chcieliśmy przerwać. 

Jęknęłam, gdy moje plecy spotkały się z materacem. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu, który wywołała moja wewnętrzna radość ze wszystkich wydarzeń zaaranżowanych na Malediwach.

Harry zjechał swoimi ustami na szyję, palcem zdejmując jedno ramiączko od mojej sukienki. Moje dłonie błądziły po jego karku, lecz w końcu zatrzymały się na guzikach jego koszuli. 

- Czego ode mnie oczekujesz?

- A co możesz mi zaoferować? - podniosłam brew, czekając na jego reakcję. Posłał mi seksowny, pewny siebie uśmiech i podniósł mnie do pozycji siedzącej. Ściągnął ze mnie sukienkę i pozostałam przed nim jedynie w bieliźnie. 

- Do jakiego stopnia mogę się posunąć? - byłam zachwycona, że nawet teraz potrafił kontrolować swoje ruchy i pytać mnie o pozwolenie dotyczące dotknięcia mojego ciała. 

- Zaskocz mnie. - dałam mu całkowity dostęp do swojego ciała, gdyż byłam pewna, że to był odpowiedni moment i odpowiedni facet. W ostatnim czasie zrobił na mnie takie pozytywne wrażenie, że nie mogłam się oprzeć. Chciałam to wykorzystać jak najbardziej.

Całował moje ramiona, obojczyki, brzuch, uda, aż do chwili, w której zdecydował się ściągnąć mój stanik. 

Nie czułam się komfortowo, gdy wpatrywał się z taką dokładnością w moje obnażone piersi. Był to mój pierwszy raz, kiedy przed kimś odsłoniłam i nie miałam pojęcia jak powinnam się zachować.

- Spokojnie, całe twoje ciało jest piękne. Możesz się rozluźnić. - wypuściłam powietrze i starałam się zrobić, to co mówił. Zawarczałam, gdy usłyszeliśmy dzwonek jego telefonu. Akurat teraz? - Czego chcesz, Kerry? - położyłam dłoń na policzku zielonookiego, który wciąż nachylał się nade mną. Byłam prawie naga, a on miał rozpiętą koszulkę, a i tak odebrał telefon. Teoretycznie mogło to się wydawać jeszcze bardziej podniecające.  - Jack, jesteś pijany. Uspokój się i idź spać. - mruknął, składając malutkie całusy na moim dekolcie. Nie przerywał swojej czynności, gdy rzucał urządzenie gdzieś obok nas. Położył swoje ręce na moich biodrach i zjechał buziakami o wiele niżej.

- Harry...

- Kochanie, dzisiaj jeszcze wiele razy wypowiesz moje imię. 

*

Pamiętajcie o zasadach naszego maratonu!

Do zobaczenia w kolejnym, macie czas tylko do 20!

Kocham xx



You Are Jealous || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz