Siedzieliśmy w ciszy podczas drogi do kina, jednak nie było to niezręczne milczenie. Między nami dało się wyczuć przyjemną, radosną aurę. Każdy z nas odczuwał szczęście z powodu tej drugiej osoby.
Wysiedliśmy dopiero, gdy Styles wybrał miejsce parkingowe. Było już późno, ale nie musieliśmy martwić się o pracę, a raczej ja nie musiałam. Jutro była sobota.
- Będziesz w poniedziałek na pogrzebie? - zapytał, zamykając samochód.
- Będę. - mruknęłam ze smutkiem, przypominając sobie w jakiej tak naprawdę rozsypce był.
Zatrzymał mnie tuż przy drzwiach od auta i dzięki temu się o nie opierałam. Patrzyliśmy na siebie, a ja w końcu zauważyłam malutką łzę w kąciku jego oka. Przekazałam mu bez słów współczucie i wsparcie, jednak nic innego zrobić nie mogłam. Westchnął zanim przybliżył się do mojej twarzy.
- Harry... - nie dał mi dokończyć, bo ledwo wyczuwalnie zahaczył swoimi wargami o moje. Nie był to pocałunek. Po prostu ledwo wyczuwalnie dotknął moje usta swoimi. Przez ten gest pragnęłam więcej, lecz musiałam się powstrzymywać.
Złączył nasze dłonie i z przecudownym uśmiechem odsunął się ode mnie. Razem ruszyliśmy w stronę wind. Ludzi było sporo, patrząc na to, że rozpoczynał się weekend.
- Jak ci się podoba u Louis'a? - dałam radę wyczuć nutkę zazdrości w jego głosie, która wywołała mój uśmiech. Podniosłam głowę, aby natrafić na jego zielone, wielkie oczy.
- Jest w porządku. Załatwił mi studia...
- Studia?
- Tak, chce żebym studiowała prawo. - wzruszyłam ramionami.
- To... miłe. - był zmieszany. Wydawał się być zezłoszczony faktem, że nie on wpadł na pomysł zaproponowania mi kontynuowania edukacji. - Chcesz popcorn?
- Jasne. - kupiliśmy jeden duży karton kukurydzy i wspólne picie. Po zakupie mogliśmy natychmiast wejść do sali, ponieważ film miał się zacząć za kilka minut. - Przestań, bo nie starczy na film! - uderzyłam go w rękę, gdy znowu sięgnął po popcorn. Nawet reklam jeszcze nie włączyli, a on cały czas się zajadał.
- Kupię nowy. - pomrugałam kilka razy, zapatrzona w niego.
Okazało się, że musiał iść szybciej po kolejne przekąski, ponieważ już po dwudziestu minutach nic nie zostało.
- Wziąłem większy tym razem. - zachichotałam dość cicho, żeby nie przeszkadzać ludziom dookoła nas. - Ale i tak nie jestem pewny czy starczy.
- No ja też nie. - patrzyłam jak siadał na swoim miejscu, a później odwrócił się całkowicie w moją stronę. - Co? Czemu tak patrzysz?
- Po prostu... po prostu wyglądasz pięknie, ja... tęskniłem. - ostatnie słowa wyszeptał i byłam zadziwiona jego przemianą. Zachowywał się zupełnie nie jak on. Lubiłam jego wredną wersję, ponieważ uwielbiałam go denerwować, ale niewinny Styles, to było coś co teraz mnie urzekło.
- Możesz być zły tylko na siebie...
- Wiem, Indie. - przez moment obserwowałam jego dłonie, aczkolwiek potem uniosłam wzrok, by spojrzeć w jego oczy. Były dokładnie takie jak w samochodzie. Zapatrzone, szczęśliwe, pełne iskierek.
Oboje bez żadnej kontroli przysuwaliśmy się do siebie, aż nasze usta nareszcie znowu się połączyły. Tym razem był to wyjątkowy, namiętny pocałunek. Coś za czym oboje tęskniliśmy. Kompletnie nie interesowaliśmy się seansem, ani nie przejmowaliśmy się innymi osobami obok nas.
CZYTASZ
You Are Jealous || h.s
FanfictionKiedy mieszkasz w Nowym Jorku wśród tych wielkich wieżowców i znanych osób, można stracić głowę. Chyba, że jesteś ze średniej półki. Wtedy nie musisz się przejmować całym tym chaosem. Jesteś szarą jednostką, która nie liczy się w wielkim świecie. I...