Następnego ranka Donna obudziła wszystkich chłopców, którzy niechętnie wstali ze swoich łóżek. Wrócili ze swojej podróży po północy i wciąż byli okropnie zmęczeni. Pomimo tego, kobieta kazała iść Mikey'emu i Frankowi do szkoły, ich tłumaczenia, że umieją czytać i liczyć, a właśnie tego uczą, zdały się na marne. Donna nie zmieniła swojego zdania, więc wciąż zmęczeni, zjedli śniadanie i przygotowali się do wyjścia. Kobieta poprosiła Brendona, żeby podwiózł ją do pracy, a chłopców do szkoły. Chłopak zgodził się i w tej sytuacji, Gerard zdecydował się jechać z nimi.
•••
Brunet wraz z zielonookim planowali tego dnia odnaleźć rodzinę młodszego. Gerard chciał też znaleźć pracę, z tego względu, że do szkoły nie przyjmowali już osób z jego rocznika. Jedenaście lat temu, prawdopodobnie nauczyły się już czytać i rozwiązywać łatwe kalkulacje matematyczne, a nauczenie tego młodszych nastolatków było najważniejszym celem, aby wszyscy mieli chociaż taką podstawową wiedzę. Brendon, pomimo tego, że miał siedemnaście lat, umiał czytać i całkiem dobrze liczyć, z tego względu, że tych umiejętności nauczyła go jego mama, kiedy miał jeszcze pięć lat.
Zawieźli Donnę do pracy, a później wysadzili Franka i Mikey'ego przy szkole, wcześniej żegnając się z nimi i życząc powodzenia. Brendon jechał jeszcze jakiś kawałek czasu, po czym zatrzymał się na parkingu przed jednym z bloków. Wyszedł z samochodu, to samo zrobił jego przyjaciel.
- Tu niedaleko mieszkał Frank - brunet wskazał na jeden z budynków, który znajdował się gdzieś w oddali. Zielonooki pokiwał głową ze zrozumieniem, ale też niepokojem. Zastanawiał się, co stało się z rodzicami jego chłopaka. - Cały czas, kiedy będę u ojca i rodzeństwa, zamierzasz szukać pracy?
- Tak, mam nadzieję, że znajdzie się dla mnie jakieś miejsce... Tyle ludzi teraz wraca do wypełniania swoich zawodów.
- Jakim cudem masz nie znaleźć pracy? Większość ludzi na świecie się zabiło, w tym też w tym mieście, więc szukanie zajmie ci parę minutek - powiedział, wpatrując się w zielonookiego.
-Może masz rację... Z resztą, zaraz się przekonam.
Pożegnali się i ustalili, że spotkają się przy samochodzie za piętnaście minut, w razie gdyby rodzina Brendona nie chciałaby go przyjąć, ale chłopak miał ogromną nadzieję, że tak się nie stanie.
W tej sytuacji, Gerard postanowił wykorzystać te piętnaście minut na krótki spacer i ewentualne rozejrzenie się, gdzie później mógłby pójść z zapytaniem o wolne miejsce pracy, które chciałby zapełnić.
Przeszedł przez parę uliczek i uznał, że już powinien zawrócić się do miejsca, gdzie miał znowu spotkać się z Brendonem po krótkim upływie czasu. Dotarł do samochodu, przy którym już stał brunet.- I jak? - zapytał zielonooki, pełny nadziei.
- W porządku - brunet uśmiechnął się. - Chcą ze mną rozmawiać, cieszą się, że tu przyszedłem - odpowiedział.
- To świetnie! W takim razie, kiedy widzimy się ponownie?
- Kiedy uda ci się coś znaleźć to wróć tutaj, jeśli jeszcze nie będzie mnie w samochodzie, pójdź do bloku na przeciwko, do mieszkania pod dziesiątką. Jednak, jak niczego nie znajdziesz w czasie kilku godzin, też tutaj wróć, ale wątpię, że zdarzy się coś takiego. Do później.
- Do później - odpowiedział zielonooki i obaj rozeszli się w przeciwne strony.
•••
Po około dwudziestu minutach spacerowania, Gerard znalazł otwarty sklep spożywczy i udał się tam. Budynek był niewielki, w środku, przy biurku siedziała znudzona kobieta. Jednak, kiedy zauważyła, że ktoś wszedł do sklepiku, odwróciła się do Gerarda i uśmiechnęła się do niego. Czarnowłosy chciał odwzajemnić gest, ale nieuzasadniony stres nie pozwolił mu na to. Ledwo powiedział dzień dobry i wszedł do alejki z pieczywem, chwilowo zupełnie zapominając, po co tu przyszedł. Zawrócił się i ruszył w stronę kasy, przy której siedziała kobieta.
CZYTASZ
Wouldn't It Be Great If We Were Dead? | Frerard (Zakończone)
FanficRok 2234. Ludzie nie chcą żyć. Nie pomagają innym, nic ich nie obchodzi, nie wywiązują się ze swoich obowiązków, powoli czekają na śmierć lub na odwagę, by samemu odebrać sobie życie. Nie ma miłości, przyjaźni, śmiechu, nikt nie ma hobby ani jakich...