VII. Bruna Marquezine

1.2K 31 3
                                    

10 listopada 2013

Mijały dni za dniami, a ja spędzałam każdą godzinę nad pisaniem piosenek. Chris niedługo miał wydać album, a brakowało mu jeszcze trzech utworów. Od jakiegoś czasu nie umiałam się do tego zabrać. Miałam totalną pustkę w głowie. Był temat, zarys i jako taki pomysł, więc czemu szło mi tak źle?

-Wróciłem.- oznajmił Dani, wychodząc na ogród- Nadal nie możesz nic napisać?

Usiadł na leżaku obok mnie i zerknął na pustą kartkę z zeszytu. Odłożyłam to, co miałam na kolanach na ziemię i ciężko westchnęłam.

-Nie wiem. Nie mam pojęcia o co chodzi. Chyba nigdy nie miałam z tym takich trudności.- jęknęłam zrezygnowana- Co czuje zakochany facet? Pytam, bo ja ani facetem nie jestem ani zakochana.

Podjęłam się bardzo trudnego zadania, bo jednak pisanie piosenek o miłości dla chłopaka, kiedy jest się dziewczyną to wyczyn. Jednak dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

Alves spojrzał na mnie, jak na człowieka, który nie używa mózgu i pokręcił głową. No tak, on nie był w tym dobry. Rozstał się ze swoją partnerką, bo nie wiedzieli czy się kochają. To głupie, ale nie chciałam już tego komentować.

-Zapytaj kogoś innego.- wzruszył ramionami- Gerard, Leo... Nawet Neymar ma dziewczynę, możesz też iść do niego.

-Ney ma dziewczynę?- zdziwiłam się.

Ja i Jr. bardzo się polubiliśmy. Wprawdzie nie umiałam odgonić od siebie myśli o tym śnie, ale bardzo się starałam. Poza tym on był na prawdę mega zabawny i fajny.

-Ta, nie wspominał?- zapytał.

Trochę poczułam się oszukana. Nie chodziło o sam fakt, że jest zajęty, bo nie patrzyłam na niego jak na potencjalnego chłopaka. Zresztą na nikogo tak nie patrzyłam. Bardziej zabolało mnie to, że mi nie powiedział. Przecież to normalna rzecz. Ludzie się zakochują, biorą śluby, mają dzieci. Są wyjątki od reguły, ale jest ich zdecydowanie mało. Dlatego przyjaźnie się z Thomasem. My nie wierzymy w miłość, bo ludzie to egoiści.

-Jakoś zapomniał.- mruknęłam.

-Z Bruną jakąś tam.- oświadczył.

-Nie jakąś tam, tylko z Marquezine.- wstałam na równe nogi.

Znałam ją nie od dzisiaj. Mieszkałam kiedyś w Brazylii i poznałam kilka wspaniałych osób. Z dwójką się zaprzyjaźniłam, a jej nigdy nie lubiłam i nie polubię. Bruna jest zapatrzona w siebie, zawsze leciała na kasę i chciałaby mieć swój bankomat... ekhem, chłopaka tylko dla siebie. Zero kontaktu z innymi dziewczynami i najlepiej z chłopakami to tylko trening, mecz, ale żadnych wyjść, bo tak. Umiała zakręcić chłopaka wokół swojego palca, by robił to, czego ona chce. Tak bardzo jej nienawidziłam. Zepsuła jednego, niesamowitego człowieka i wiedziałam, że nie mogę pozwolić jej na to samo z Neyem. Więcej nie popełnie tego błędu.

-Jednak Ci powiedział.- uśmiechnął się zadowolony- To co? Idziemy do niego?

Pokręciłam głową i ponownie usiadłam. Dani był mi na prawdę bardzo bliski, ale miałam jakieś dziwne przeczucie, że mi w to wszystko nie uwierzy. Chciałam się wygadać Lionelowi.

Dlatego też kilka minut później siedziałam z nim na ogrodzie. Alves, Anto i ich dzieci byli w domu, bo nie chciałam, aby cokolwiek słyszeli.

-Leo, mam pewien problem.- oznajmiłam powoli.

-No, Dani mówił, że nie możesz napisać piosenki. Spróbuje Ci pomóc, ale nie wiem czy się uda.- uśmiechnął się pokrzepiająco.

-Nie o to chodzi.- pokręciłam głową- Opowiadałam Ci jak przez pewien okres czasu mieszkałam w Brazylii, pamiętasz?- Argentyńczyk kiwnął głową- I poznałam wspaniałych ludzi, ale też poznałam tą jedną, okropną dziewczynę. Ta, co przez nią... Wiesz.- wzdrygnęłam się na myśl o tamtym dniu, to było okropne- I znowu się pojawiła, Leo.

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz