III. Afery, skandale, dziennikarze

1.4K 34 1
                                    

14 marca 2010

Mijały dni, tygodnie i miesiące. Zadomowiłam się u Messiego na stałe, chociaż nadal powtarzałam, że niedługo znajdę sobie swoje lokum i się od niego wyprowadzę. Kwitował to zawsze skinięciem głową i lekkim śmiechem. Chyba mi nie dowierzał. Z upływającym czasem poznawaliśmy się coraz lepiej.

Na jego urodziny wprawdzie nie zrobiłam dla niego tego, co on dla mnie, ale po jego minie wywnioskowałam, że mu się spodobało. Mianowicie zrobiłam kolacje, co było wyczynem, bo gotować nie umiałam. Do tego wpadła cała ekipa i bliska przyjaciółka Lionela- Antonella Roccuzzo. Zmyli się przed dwudziestą drugą, a my do wczesnego ranka siedzieliśmy na leżakach za domem, oglądaliśmy gwiazdy i szczerze rozmawialiśmy.

Przez te kilka miesięcy nie obyło się również bez meczy, imprezowania czy zwykłych spotkań. Poznałam większość partnerek piłkarzy, które były wprost cudowne. Takie miłe i kochane. Leo zabierał mnie na każde spotkanie meczowe. Siedziałam zazwyczaj na trybunie VIP lub czasem nawet trener mi pozwolił na ławkę rezerwowych, ale była to rzadkość, ponieważ zasady były dla niego największą świętością. Chociaż, jak już wspomniałam czasami mu się zdarzało je nagiąć. Bardzo polubiłam się z chłopakami, najlepszy kontakt miałam z Danim, nowym nabytkiem Barcelony, czyli Gerardem Pique i z Leo, oczywiście. Uwielbialiśmy spędzać razem czas i w ich towarzystwie faktycznie coraz rzadziej myślałam o mojej przeszłość.

Wszyscy dobrze wiemy, że życie nie jest usłane różami. Mimo tego, że u mnie wydarzyło się w ostatnim czasie tyle dobrego, ile nie było przez całe szesnaście lat, to wcale nie jestem wyjątkiem. Nie wspomniałam nic o złej stronie, a była taka. Skandale, afery, dziennikarze. Mówiłam kiedyś jak ja ich nienawidzę? Zwykłe hieny, które polują na nieszczęście znanych osób, aby podzielić się tym ze światem. Dostają wtedy awans i wydaje im się, że są panami świata. Żałosne i tyle.

Jeden dzień w tygodniu- ulubiony dzień każdego piłkarza FC Barcelony. Wiecie co to za dzień? Wolne. Zero treningów. Czas na regenerację. Leo śpi wtedy do południa, później jemy pizze i wyglądamy jak dwa żule w dresach.

Promienie słońca wpadły do pokoju, budząc mnie. Nienawidziłam, gdy zapominałam wieczorem o zasłonięciu okien. W wolne dni wolałam spać do późna, by następnie wylegiwać się dopóki Messi nie wpadnie na pomysł, byśmy coś zjedli.

Tym razem jednak nie mogłam spełnić mojego, co tygodniowego planu. Skoro się obudziłam to musiałam już wstać. Zanim jednak się podniosłam, chwyciłam telefon. Nieodebrany SMS.

Gej❤: kochana, idziemy na kawę?

Ah, tak. Nie wspominałam, że poznałam jedną osobę, która totalnie nie była związana z piłką. Thomas Johanson. Z pochodzenia był Anglikiem, ale jak skończył pięć lat to wyprowadził się z rodziną do Hiszpani. Od razu wystukałam odpowiedź.

Ja: jasne, za dwie godziny, w tej na rogu, buziaki

Przejrzałam social media i postanowiłam się w końcu ruszyć, aby być na czas. Zeszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie dla siebie i Leo. Zjadłam w samotności, która jak kiedyś codziennie mi towarzyszyła i nie przeszkadzała, tak teraz chciałam się do kogoś odezwać i nie było nikogo wokół. Kiedy skończyłam, umyłam naczynia i wyjęłam tackę. Ułożyłam na niej posiłek dla piłkarza, zrobiłam jeszcze kawę i poszłam po świeże owoce, bo wpadłam na pomysł zrobienia jogurtu.

Gdy skończyłam cudować z moimi umiejętnościami kucharskimi, ruszyłam w kierunku jego pokoju. Delikatnie otworzyłam drzwi. Messi leżał rozwalony na dwuosobowym łóżku. Miał na sobie tylko krótkie, czerwone spodenki. No, ten widok na prawdę nieźle się prezentował. Położyłam tackę na stoliku nocnym i szybko zrobiłam zdjęcie chłopakowi. Następnie delikatnie go przykryłam skopaną kołdrą. Napisałam mu karteczkę, że wychodzę i wrócę na obiad, po czym się ulotniłam.

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz