XXVI. Rodzinne kontakty

601 20 2
                                    

Podniosłam ociężale powieki i rozejrzałam się po pokoju. Nie był brzydki, ale do najpiękniejszych też nie mogłam go zaliczyć. Taki zwyczajny.

Spojrzałam w bok. Spałam z nim od tak dawna, ale wciąż zachwycałam się tym spokojem wymalowanym na jego twarzy. W takich momentach mogłam mu się poprzyglądać. Tej przystojnej buzi i wysportowanemu ciału. Ponad to od zawsze uważałam, że spanie z kimś jest bardzo intymne. Bardziej niż seks. Śpiąc z kimś stajesz się całkowicie bezbronny i zdany na jego wolę. To dowód bezgranicznego zaufania. I podobało mi się, że aż tak mi ufał. To na prawdę miłe uczucie.

Podniosłam się leniwie i spojrzałam na godzinę.

12.04, mogło być gorzej...

Chwilę później wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki. Napuściłam sobie pełną wannę gorącej wody. Kochałam spędzać tak czas. To jedno z moich ulubionych zajęć. Ściągnąwszy bieliznę, zanurzyłam się calutka, od stóp do głów. Ktoś, kto wszedłby teraz do łazienki, mógłby uznać, że nie żyję. Na szczęście tak się nie stało i już po pół godzinie stałam w świeżych ubraniach przed lustrem. Umyłam zęby, zrobiłam makijaż i wyszłam.

Piłkarz leżał na łóżku i bawił się telefonem, a gdy mnie zobaczył, na jego twarzy pojawił się duży uśmiech.

-Dzień dobry. Od dawna nie śpisz?- powiedziałam wesoło- Zbieraj się, na siedemnastą mamy być w klubie.

-To dużo czasu.- mruknął i pociągnął mnie za rękę do siebie. Leżałam na nim i się śmiałam- Lecisz na mnie. A nie śpię idealnie, aby wiedzieć, że się mi przyglądałaś.

Mimo, że wszystko było spowodowane jego głupim zachowaniem, to i tak spaliłam raka. Położyłam twarz na jego klacie, aby przypadkiem nic nie zobaczył.

-Jesteś głupi.- jęknęłam, pewnie lekko niewyraźnie- I to nie prawda!

-A Ty słodka, jak Cię zawstydzam.- powiedział, szczerząc się jak wariat- I prawda. To samo robisz w domu.

Uderzyłam go z pięści w ramię, czując się jak idiotka. To prawda, szybko się przy nim peszyłam. Ale to wina jego durnego zachowania, które i tak... Kochałam. Tak, chyba zakochałam się w Brazylijskim piłkarzu, Neymarze da Silva Santosie Juniorze. Powiedziałam, jakby ktoś nie wiedział. Już wie. Wczorajsza rozmowa z Lionelem dała mi dużo do myślenia. Pierwszy raz.

-Idź się ogarnąć.- fuknęłam lekko rozbawiona, jednak bardziej chciałam się go pozbyć, aby trochę ochłonąć.

-Leżysz na mnie, kochanie.- położył rękę na moich plecach, a ja wywróciłam oczami. No tak.

Po krótkiej "szarpaninie" w końcu poszedł do łazienki, a ja wyszłam na balkon, aby zapalić fajkę. Zaciągnęłam się i starałam oczyścić głowę z wszelkich myśli. Przestało podobać mi się to, jak na mnie działał, ale nie umiałam nic z tym zrobić.

Ja: Który macie pokój? Chcę pogadać

Napisałam SMSa do Ronaldo, z którym wymieniłam się wczoraj numerem. Chłopcy byli na prawdę fajowi i chciałabym utrzymywać z nimi kontakt na dłuższą metę.

Cris: 116, wpadaj x

Odpowiedź przyszła chwilę później. Było to piętro niżej, więc krzyknęłam do Neya, że zaraz wracam i wyszłam.

-To straszne. Zróbcie coś.- zakryłam głowę poduszką Jamesa, a oni zaczęli się śmiać- To nie jest normalne.

Właśnie w bardzo obrazowy sposób wytłumaczyli mi, czym jest miłość i wmówili, że właśnie tym obdarzyłam mojego przyjaciela. Brzmię jak jakaś nastolatka z taniego romansidła. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że mieli rację...

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz