XXX. Ten z prezentami

494 20 2
                                    

Lima wraz ze mną zaczął rozplątywać lampki, które chcieliśmy powiesić nad wejściem do salonu. Każdy dom w okolicy miał taki świąteczny klimat, a my z pewnością nie chcieliśmy być gorsi. Do wigilii zostało niecałe pięć godzin. Słyszałam, że w tym miasteczku po kolacji wychodzi się i śpiewa kolędy.

-Ale ładne zapachy.- oznajmił Gustavo, czując zapewne pieczoną kaczkę. Jedzenia to było na całą rodzinę, a nie cztery osoby. Chyba przez cały pobyt będziemy to jeść.

Od rana dostawałam SMSy z życzeniami i już mi się nawet nie chciało sprawdzać kolejnych. Niestety, nikt nie był jakiś oryginalny. Wszyscy życzyli tego samego.

-Ale śnieżyca.- jęknął Ney, wchodząc do domu. Właśnie wrócił z "targu" i trzymał sześć toreb z niewiadomo czym. Miał iść tylko po dwa łańcuchy. Spojrzałam na niego pytająco- Zamieniam się w Ciebie. Tam było tyle ślicznych rzeczy, że nie wiedziałem, co wybrać.

-Co za graciarz.- stęknęła blondynka, wychodząc z kuchni w czerwonym fartuchu i z drewnianą łyżką w dłoni- Już wracaj do kuchni. Co Ty myślisz, że sama będę ogarniała kolację? Ani mi się śni.

Obserwowałam ich, dopóki nie zniknęli za ścianą. Już sama nie wiedziałam, co miałam o tym wszystkim myśleć. Odkąd dowiedziałam się, że to właśnie z nią był w Brazylii, nie umiałam oprzeć się wrażeniu, że może jednak coś do siebie jeszcze czują. Wiedziałam, że to dziwne i powinnam mu zaufać, ale no...

-Idziemy na fajkę?- spytałam szeptem. Ney mógł się już domyślać, ale nadal nie chciałam mu zdradzać tej, jakże ważnej tajemnicy. Gustavo bez słowa odłożył lampki i poszedł ubrać kurtkę- Zaraz wracamy!

-Skończyliście robotę?- zapytała podejrzliwie dziewczyna. Twarz miała ubrodzoną mąką, jej włosy były rozczochrane, a mikser w ręce dodawał jej plus dziesięć do tytułu jędzy.

-Oj, daj im spokój. Wystarczy, że mnie męczysz, skarbie.- piłkarz wychylił się rozbawiony. On również był cały brudny. Cholera, oni tam gotowali czy urządzali sobie cichą wojnę na żarcie? No, do chuja. Pociągnął ją za rękę z powrotem do kuchni.

Posłałam jej jeszcze krzywy uśmiech i cała spięta wyszłam, nawet się nie odwracając. "Skarbie". Kurwa, to bolało. Nazywał tak każdą laskę? No, tak. A Ty jak debilka się tym podniecałaś. Gratulacje.

-Nie denerwuj się tak.- powiedział chwilę później piosenkarz, który spokojnie siedział na ławce za ogrodzeniem. Ja natomiast łaziłam w tą i z powrotem, cała zasapana. Nie zdziwiłabym się, gdyby para leciała z moich uszu. Nie wiedziałam czemu tak robiłam, ale to było bardzo dziwne.

-Nie mogę!- wyrzuciłam sfrustrowana ręce w górę. Chłopak podsunął mi pod nos paczkę i zapalniczkę. Wywróciłam zirytowana oczami, ale ostatecznie chwyciłam obydwa przedmioty- Kurwa!- fuknęłam, gdy zapalarka nie chciała ze mną współpracować- No, zrób coś, a nie się śmiejesz.- wyjął zapałki i rozpalił mojego szluga.

-Mów, o co chodzi. Mam wrażenie, że zaraz wybuchniesz.- parsknął, zaciągając się dymem.

-Oni mnie irytują.- jęknęłam, wskazując na dom, a on posłał mi pytające spojrzenie- Nie gadaj, że nic nie zauważyłeś. Nie masz wrażenia, że zachowują się trochę, jakby byli w sobie zakochani...? Zresztą, nieważne. Niepotrzebnie mące Ci w głowie.

-To znaczy... Ufam jej. Przez cały rok, a nawet i dłużej nie dała mi żadnego powodu do nieufności.- pokiwałam głową, strzepując popiół- Ale możesz mieć trochę racji.

-Słucham?- zdziwiłam się, gwałtownie odwracając głowę w jego stronę.

-Mówię, że mi też przestaje się podobać ich zachowanie. Zwłaszcza, że...- westchnął, przecierając twarz wolną ręką- Nie zerwali dlatego, że przestali się kochać. On musiał wyjechać i to przez to.

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz