XL. Kryzys Thomasa

492 18 1
                                    

Miesiąc później

Spojrzałam w bok, na spokojną twarz Neya. Niby przegrał wcześniejszego wieczoru w marynarzyka, ale spał tak słodko, że nie miałam serca go budzić. Tak, więc sama się podniosłam i ruszyłam do kuchni. Miałam na sobie tylko jego białą koszulkę i najzwyklejsze czarne majtki. No, więc nie zdziwiłabym się, gdyby akurat dzisiaj komuś chciało się wstać wcześniej.

Nastawiłam wodę na kawę i otworzyłam lodówkę. Niestety, jedyne, co w niej zobaczyłam, to światło. Czemu zaniedbaliśmy zakupy? Westchnęłam tylko i zamknęłam drzwi. Szybko skoczyłam pod prysznic, ubrałam się i umalowałam. Chwyciłam torebkę i napisałam piłkarzowi karteczkę, że wrócę około jedenastej.

Kawę zrobiłam w kubku termicznym i ruszyłam w stronę restauracji Thomasa. Stwierdziłam, że u niego kupię śniadanie, a później wyciągnę Jr. na zakupy.

Już po drugiej stronie ulicy unosił się cudowny zapach różnych ciast, naleśników, tostów, jajecznic i wszelkiego innego jedzenia, nie wspominając o kawie. Ślinka ciekła. Wchodząc do środka, zapach uderzył we mnie dwa razy mocniej. Mimo wczesnej pory ludzi było nadzwyczaj dużo. Kelnerzy latali z jednego końca lokalu do drugiego, starając się nie mylić zamówień.

Przy ladzie zauważyłam Pablo, a między stolikami krążył Harry, który był tak zapracowany, że tylko do mnie machnął. Thomas później niż o dziewiątej w pracy? Kurde, chyba się biedak rozchorował.

-Dzień dobry. Macie dziś jakieś promocje?- zapytałam wesoło, siadając na chokerze. Obróciłam się w kółko i zerknęłam na wystawę ciast. Mieli jakieś nowe i bardzo mnie kusiło, aby któregoś spróbować. Tak, bardzo niebezpieczne było przychodzenie do tej restauracji. Spojrzałam również na tablicę dań, ale nie zauważyłam tam nic nadzywczajnego.

-Paula, dawno Cię tu nie było.- odezwał się mężczyzna, zauważając mnie. Skończył myć blat i ustawił na nim trzy karty dań, serwetki oraz słój pełny cukierków, zaraz obok tego na napiwki- Sam nie wiem, co Thom nagadał ludziom na mieście, ale od trzech dni mamy obroty jak nigdy.- wzruszył ramionami, popijając w pośpiechu kawę-  Co dla Ciebie?

-Raz frittate z jarmużem i raz... Omleta bananowego, dwa razy herbatę z hibiskusa. Na wynos.- zamówiłam wszystko, na co aktualnie miałam ochotę, a Jr. niech się męczy, jeśli akurat nie to chciał- Gdzie on właściwie jest?

-Ma kryzys.- zaśmiał się mężczyzna, podając karteczkę do kuchni. Spojrzałam na niego pytająco, bo, kurde. Johansson i kryzys? No, coś mi nie grało- Możesz do niego iść.- wskazał ręką za siebie, ale akurat wtedy wspomniany w rozmowie pojawił się przy drzwiach- Zainteresowana.

-Paula, jak dobrze, że jesteś.- oznajmił szybko, siadając obok mnie- Dzieje się ze mną coś złego.- wyszeptał, łapiąc mnie za ramiona. Miał przerażony wyraz twarzy i chyba nie spał za dobrze w nocy. Czyżby jakaś dupa sprzedała mu chorobę weneryczną? Posłałam Pablo zdziwione spojrzenie, a on jedynie wzruszył ramionami, po czym się uśmiechnął i poszedł do jakiegoś stolika- Wczoraj znalazłem pro sztunie. No, laska dziesięć na dziesięć. Blondyna, szczupła, długie nogi, duża dupa, cycki też. No, idealna, a ja...- zbliżył się jeszcze bardziej i mówił wprost do mojego ucha- Zrezygnowałem z seksu, kiedy ściągała mi spodnie.- złapał się za głowę i przekręcił dwa razy. Zaczął się bujać w przód i w tył. Był strasznie przerażony.

-Thomas, w końcu dorastasz. To dobrze, skarbie. Nie bój się.- zaczęłam głaskać go uspokajająco po plecach. Martwiłam się o niego. To nie był on i choć bardzo chciałam w to wierzyć, to nie mogłam. Nie wierzyłam, że nagle by przestał traktować ludzi przedmiotowo. Każdy, ale nie on- Kochanie, o co tak serio chodzi?

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz