XLI. Miłosne rozterki

369 15 2
                                    

●○●Thomas●○●

Było mi trochę głupio przez tą rozmowę z Paulą. Wiadomo, że była moja przyjaciółką i mogłem z nią pogadać o wszystkim, ale chciałem ją za to przeprosić. Nie wiem, czułem taką potrzebę. W sklepie kupiłem dwie flaszki i wino, a na sobie miałem najlepszy podkoszulek i spodenki, jakie tylko udało mi się wygrzebać.

-Co Ty sobą reprezentujesz, debilu?- zapytałem sam siebie, stając na ganku. Miałem małą nadzieję, że akurat piłkarza nie będzie, bo chciałem pogadać z nią sam na sam. Zapukałem, wdychając głośno powietrze. Jakoś to będzie. Ku mojemu zdziwieniu, otworzył mi Gerard- Jest Paula?

-Nie, ale widzę, że potrzebujesz rozmowy.- powiedział, uważnie mnie obserwując. Poczułem się trochę nieswojo, bo ta noc totalnie mnie zmieniła. Nie, ona mnie zjebała. Znowu pokazuję swoje uczucia i to mnie wkurwia niemiłosiernie- Chodź, pogadamy. Będzie okej.

Zamrugałem kilkukrotnie i ostatecznie zrezygnowałem z wymigania się od spędzenia z nim wieczoru.

-Pizza?- krzyknął z góry chyba Alves, a na kanapie zauważyłem Messiego. Męski wieczór? Wreszcie mogłem sobie odpuścić. Przez to wszystko stałem się miękki, a maskowanie uczuć od dawna strasznie mnie wykańczało. Miałem już dość.

-Stary, wszystko gra?- zapytał Lionel, gdy zająłem miejsce obok niego. Oparłem się i schowałem twarz w dłoniach. Nic kurwa nie grało.

-Tylko pozornie.- mruknąłem, nie wiedząc, gdzie spojrzeć. Tak, więc patrzyłem w martwy punkt przed sobą. Pique wyłączył telewizor i otworzył jakiś alkohol. Wódka, bo wyciągnął kieliszki.

-Na odwagę.- posłał mi pokrzepiający uśmiech. Opróżniłem go w nie więcej niż trzy sekundy, a później jeszcze cztery. Na odwagę.

-Kurwa mać... Zauroczyłem się.- powiedziałem niepewnie. Bawiłem się skrawkiem koszulki, a przez głowę przelatywały mi wszystkie nasze wspólne wspomnienia. Od poznania aż po dzisiejszą rozmowę- Ona jest najcudowniejszą osobą na świecie. Kocha wszystkich i po długim czasie nawet siebie. A najbardziej kocha jego. Od zawsze mnie czymś przyciągała. Tym, że nie wyskoczyła mi do łóżka, bo tylko się uśmiechnąłem. Ona zawsze chciała więcej niż inne. Zawsze więcej wymagała. Podrywała, choć miłości niby nie szukała. Uważała, że się do niej nie nadaje, ale musiała po prostu poznać odpowiednią osobę, by zrozumieć, że wszystko, co od zawsze sobie wmawiała jest kłamstwem. Teraz jest najszczęśliwsza, bo ma kogoś, kogo kocha. I on kocha ją. I to wszystko tak cholernie widać. A ja... Nie jestem aż takim chujem, żeby rozpierdalać to, co zbudowali. Bo teraz jest bardzo radosna. Nigdy jej takiej nie widziałem. I... Skoro ja nie mogę jej tego dawać, to mam nadzieję, że on będzie to robił zawsze.- dopiero, gdy przymknąłem oczy, poczułem słone łzy. Kurwa, co za pizda ze mnie. Ogarnij się w końcu, człowieku.

-To nie jest zauroczenie.- odezwał się po chwili ciszy Lionel- Thomas, Ty ją kochasz.- od razu zacząłem kręcić głową i już otwierałem usta, aby mu zaprzeczyć. Miłość? Ja, kurwa, nie jestem zdolny do miłości- Bardziej pragniesz jej szczęścia niż swojego, jeśli to nie jest miłość, to ja nie umiem grać w piłkę.

-Kusi mnie, żeby Ci powiedzieć, że nie umiesz, ale...- Alves zrobił pauzę, a bartek nie spojrzał w moim kierunku- Leo ma rację. Zrobiłbyś dla niej wszystko, kochasz ją.- przytaknął Dani, a Gerard polał kolejną rundę.

-Dzięki, kurwa, za pomoc.- wywróciłem oczami, bo miałem dość ich mądrości. Wkurwiali mnie, bo mieli cholerną rację. Byłem w potrzasku. Nie chciałem tych uczuć, ale to była część mnie. Chujowe to wszystko- Mam dość udawania, że wszystko jest okej.

-Podobała Ci się od zawsze.- zauważył Gerard. Brawo. To prawda, że jak człowiek rozwija mięśnie, to mózg zanika- Czemu pozwoliłeś jej odejść? To szlachetne, ale głupie.

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz