XX. Przyjacielski wieczór

618 25 4
                                    

Przez dwa tygodnie niewiele się zmieniło. Brałam leki, jadłam regularnie posiłki, jeździłam z Neymarem na treningi i właściwie spędzałam z nim każdą wolną chwilę, co absolutnie mi nie przeszkadzało. Jednak mimo wszystko on nadal nie chciał ze mną gadać. Tak się starałam, sprzątałam, robiłam śniadania, opiekowałam się Davim zanim wyjechał. Swoją drogą, to na prawdę fajny maluch. Uwielbiam go. Nie pracowałam, więc mogłam nudzić się podwójnie.

Ktoś mnie zakuł w kajdanki i przypiął do rury w górnej części pomieszczenia. Wyglądało obleśnie i bardzo obskurnie. Jedno małe okienko przepuszczało znikome smugi światła.

Czułam się potwornie. Wszystko mnie bolało, a coś czułam, że to jeszcze nie koniec tortur.

-Żyjesz jeszcze, szmato?- ktoś szedł po schodach w moją stronę.

Miał na głowie kaptur i maskę, więc nie byłam w stanie zobaczyć kim jest mój oprawca, ale miał dziwnie znajomy głos.

-Kim jesteś?- spytałam, zmuszając się do wypowiedzenia czegoś na głos.

-Długo się znamy, co?- zaśmiał się obrzydliwie i wyjął nóż.

Wiedziałam, że to mój koniec. Nie przeżyję tego, tak strasznie tego nie chciałam. Gdzie oni ? Kim on jest? Znałam go, ale nie umiałam dopasować głosu do żadnej postaci. Jakby pasował do każdej.

Chciałam coś powiedzieć, zrobić unik, ale zobaczyłam tylko ciemność. Zaufałam jej, bo powiedziała, że mi pomoże...

Podniosłam się gwałtownie do siadu. Oddychałam szybko i płytko, nie wiedząc co się tak na prawdę stało. To sen. Tylko sen. Nic nie znaczył. Zerknęłam na Neymara, który w spokoju spał. To jego głos? Nieee, a może? Uh, nie teraz. Idź spać.

I może próbowałam, ale nie wyszło. Do rana leżałam z szeroko otwartymi oczami, rozmyślając nad sensem tego snu. Aż w końcu przypomniał mi się koszmar z udziałem wszystkich piłkarzy i tego wypadku. Dość rozmyślania, czas wstawać.

Tylko o tym nie myśl. Tylko o tym nie myśl.

-Idziemy coś pić dzisiaj?- zapytał Rafa, kiedy siedzieliśmy grupą w restauracji Thomasa.

-My nie możemy.- oznajmił Ney, na co wywróciłam oczami.

-Pójdę dziś do Messiego, a Ty możesz się w końcu wyrwać.- zwróciłam się do niego z chamskim uśmieszkiem.

Oczywiście, nie spodobało mu się to, w końcu był za mnie odpowiedzialny, ale po długich namowach się zgodził. Wolny wieczór... Znaczy wolny wieczór z Leo. Dawno takich nie było, czyli powrót do fajnej przeszłości. Chociaż on też może być na mnie wściekły. Oby nie.

-Kawy?- zapytał Pablo, podchodząc do kasy i patrząc w moją stronę- Ciasto? Naleśniki?

-Jadłam śniadanie, ale dziękuję.- mruknęłam, mieszając herbatę Rafy.

-Kawa?- podsunął, a ja pokręciłam głową, tłumacząc, że nie mam w diecie kofeiny.

Tak, mam swoją specjalną dietę, do której muszę się stosować przez kilka najbliższych miesięcy. To było bardzo męczące, ale zasłużyłam sobie.

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz