X. Wolny jak ptak

1K 35 0
                                    

Ja i Dani, mimo, że nie było jak wcześniej, zaczęliśmy spędzać ze sobą czas. Nie rozmawialiśmy dużo, bo byłam dla niego po prostu niemiła. Cały czas pamiętałam, co powiedział Neymarowi i nie umiałam mu tego od tak wybaczyć.

Siedzieliśmy w jadalni, było dosyć wcześnie, bo przed dziewiątą. On krzątał się po kuchni, robiąc śniadanie, a ja nadal szukałam tego idealnego managera.

-Siema, ludzie!- do domu wpadło trzech mężczyzn.

-Paula śpi? Za pół godziny musimy wychodzić.- Nathan wszedł do jadalni i był w sporym szoku- Co za święto!

Nathaniel był chłopakiem rok starszym ode mnie, z którym aktualnie pracowałam. Nie pozwalał mi się spóźniać i dlatego codziennie po mnie przyjeżdżał. Blondyn, z włosami do szyi, które wiązał w kucyk lub koczek. Niebieskie oczy, dosyć wysoki i dobrze zbudowany. W końcu był osobą publiczną, musiał o siebie dbać.

Alves postawił na stole talerz ze stosem kanapek i kawą. Zabrałam mu posiłek oraz napój i zaczęłam jeść.

-Mogłaś sobie zrobić.- mruknął, po czym wrócił do kuchni.

Tym razem to Neymar ukradł mu naczynie i usiadł obok mnie z dużym uśmiechem.

-Cholera no! Mam was w dupie.- oznajmił i wyciągnął telefon, by zadzwonić do knajpy.

Po dwudziestu minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Dani przełknął kęs kanapki, którą mi ukradł i poszedł otworzyć.

-Gdzie ona jest do kurwy?- usłyszeliśmy męski głos.

Chyba sobie żartujecie! Nie po to uciekłam z Polski, żeby wszyscy o sobie przypominali. Miałam gównianą rodzinę i przez to też przeszłość. Wiecie, niekochane dziecko znajduje najgorsze towarzystwo, zaczyna imprezować, uciekać. Chciałam się od tego odciąć, a teraz w drzwiach stoi ktoś, kto mnie zniszczył chwilę przed wyjazdem.

-Nie rozumiem.- odezwał się piłkarz- Kim pan w ogóle jest?

Brunet wepchnął się chamsko do środka, a ja do ostatniego momentu miałam nadzieję, że z kimś go pomyliłam. Niestety, nadzieja prysła wraz z jego wejściem do kuchni.

-Paulina.- zauważył mnie, więc wstałam- Czemu uciekłaś? Czemu nie dawałaś znać, że żyjesz?

Zbliżył się, ale powstrzymałam go, odchodząc w tył. Rozumiał, że nie powinien podchodzić.

-Nie będę Ci się tłumaczyć, Ksawery.- syknęłam- Nie mam Ci nic do powiedzenia. Gdzie Tomek?

Rozmawialiśmy po polsku, więc reszta bez słowa nam się przyglądała.

-Ma się dobrze.- chłopak spuścił głowę zmartwiony- Tęskni za Tobą.

Tomek był moim starszym bratem, który wyniósł się od rodziców, gdy tylko skończył osiemnastkę. Obiecał, że zabierze mnie do siebie, ale to się nigdy nie wydarzyło. Jego kumple mnie polubili i wciągnęli do swojej ekipy, chociaż on tak bardzo się przed tym bronił.

W końcu zaprosiłam go do stołu i przedstawiłam reszcie. Chciałam, aby jak najszybciej wyszedł i dał mi spokój, ale nagle nikomu się nigdzie nie śpieszyło. Nienawidzę ich.

-Pamiętasz, co wtedy poszłaś z tym chłopakiem i...- jego wypowiedź przerwał śmiech.

-Co się działo dalej?- zapytał niezwykle zainteresowany Neymar.

-On Evan miał chyba na imię, bo to było w Anglii na jakimś obozie.- wtrąciłam nadal zażenowana.

-Chcieli się ruchać, a ja taki zjarany się im do pokoju wjebałem.- otarł łzy z kącików oczu.

Tu entiendes | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz