Faktycznie, do lokalu weszłam trzy minuty przed umówionym spotkaniem. Początkowo chciałam zająć stolik w najdalszym zakątku, gdzie nigdy by nam nie przeszkadzał, ale zdecydowałam, że mimo wszystko Thomas też powinien wiedzieć.
-Hej.- przywitałam się z właścicielem, widząc, że piłkarzy jeszcze nie było- Proszę kawę z mlekiem.- chłopak odwrócił się do ekspresu. Zauważyłam, że się zmienił. Chyba przemyślał parę spraw, gdy ja bawiłam się na wakacjach. Pomijając fakt, że cudował z tymi włosami, jak tylko mógł. A trzeba było powiedzieć w prost, że w najzwyklejszych lokach wyglądał naprawdę dobrze. I musiałam przyznać, że gdyby miał choć odrobinę szacunku do płci przeciwnej, to umówiłabym się z nim już pierwszego wieczoru- Co słychać?
-Chciałem Cię przeprosić.- powiedział szczerze, patrząc mi w oczy. Podrapał się po karku i posłał mi lekki uśmiech. Przyjemny widok- Ogarnąłem się. Nie piję już.- ukazał rząd białych zębów. Parsknęłam śmiechem, bo naprawdę trudno było mi sobie wyobrazić Johansona bez flaszki. On jednak mimo to stał przy swoim, więc zamilkłam- Wiem, wiem. Niewiarygodne. Ponadto pożyczyłem kasę i staję na nogi. Wiesz, nie jest jeszcze idealnie, ale staram się. I, no...- spojrzał na mnie z błyskiem w oku. Ta tak zwana mina typowego podrywacza, ale wiedziałam, że stara się ubrać chaotyczne myśli w odpowiednie słowa- Dziękuję. Gdybyś wtedy nie przyszła, to nie wiem, czy dziś miałabyś gdzie siedzieć.
Uśmiechnęłam się do niego, jednak nie dane mi było cokolwiek na to odpowiedzieć, bo piłkarze skończyli trening. Zeskoczyłam z chokera i wpadłam w ramiona Messiego. Później naturalnie musiałam przywitać się z każdym, kto akurat przyszedł.
-Słuchajcie no, chłopaki.- podparłam się pod boki, widząc, że zajęli wszystkie wolne miejsca- Moglibyście ustąpić jedno krzesło kobiecie...- zrobiłam smutną minę, a przynajmniej się starałam, ale wszyscy wybuchnęli śmiechem, zwracając na siebie uwagę kilku starszych panów- No, jeszcze mi ciężko.- spoważnieli i nawet nie mrugali, nie chcąc stracić żadnego ważnego słowa czy ruchu- Przez ten pierścionek!- uniosłam rękę, a jak oni się rzucili, to nagle wszystkie miejsca się zwolniły. Gdy oni mi gratulowali, ja spokojnie zajęłam miejsce i czekałam na ciąg dalszy.
-No, to opowiadaj jak to było.- Alves zaklaskał w ręce, jak mała dziewczynka. Nie mógł wytrzymać z ekscytacji, choć wtrącił kilka razy, że obiecałam telefon po faktycznych oświadczynach.
●○●Thomas●○●
-... i wtedy uklęknął i wyciągnął to czerwone pudełeczko...- Paula dalej gadała o tym jak to Ney się jej oświadczył, a ja? Cóż... Niby jej słuchałem, a tak naprawdę wyobrażałem sobie, jak siadam w ostatniej ławce i patrzę jak miłość mojego życia wychodzi za innego mężczyznę.
-Jeju, mała, to niesamowite. Rozpłakałaś się?- zapytał Gerard, a ja dopiero w tamtym momencie wróciłem na ziemię. Jak to było z tymi oświadczynami? Spojrzałem na nich z zainteresowaniem.
-Walczyłam z łzami.- zaśmiała się dźwięcznie, a we mnie aż coś pękło. Zacząłem mocniej szorować blat, strącając przypadkowo filiżankę- Thomas, wszystko gra?- wszyscy zwrócili na mnie uwagę, a ja wymusiłem uśmiech.
-Jasne. Powiedzcie Pablo, żeby posprzątał. Muszę ogarnąć papiery.- mruknąłem. Potrzebowałem spokoju, nie mogłem im zepsuć tej radosnej chwili.
-Ja mogę to zrobić.- zauważyła, a ja gwałtownie zaprzeczyłam ruchem głowy- Na pewno jest okej?- westchnąłem ciężko i trzaskając drzwiami, zniknąłem na zapleczu.
Zdenerwowany odpaliłem papierosa. Co prawda, gówno to dawało, ale nie wiedziałem jak mam sobie poradzić. Nie chciałem nic mówić Pauli o moich uczuciach, nie byłem aż takim chujem. Pamiętałem o obietnicy danej chłopakom podczas jednej z ostatnich rozmów, ale po tym... Nie. Nie mogłem już. Ona, do cholery, wychodziła za mąż, a ja nie miałem żadnego prawa psuć jej szczęścia.
CZYTASZ
Tu entiendes | Neymar Jr
RomanceZrozumienie. Wydaje się takie proste. Jednak spróbować zrozumieć to sztuka. Zrozum przyjaciółkę, która się wścieka, bo tak. Rodziców, którzy po prostu się martwią. Chłopaka, który jest zazdrosny o każdego innego. Już nie takie proste, co? Ja też tak...