Rozdział 5

351 27 6
                                    

Emilia:

Po próbie całą nasza drużyna została w Rollerze. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy koktajle. To była już jakby tradycja jeśli chodzi o mnie oraz Ambar i Ramiro. Poza członkami najlepszego zespołu wrotkarskiego byliśmy także przyjaciółmi. Mogliśmy na siebie liczyć i się wspierać. A to była dobra okazja by pogadać. Benicio był nowy, ale wydawało się, że pasuje do nas. Na pewno warto dać mu szansę.

- Próba wyszła nam świetnie - powiedział Ramiro - Już nie mogę się doczekać konkursu.

- Oczywiście będziemy najlepsi - powiedziałam.

- Czeka nas jeszcze sporo pracy - stwierdziła Ambar - Ale jesteśmy najlepszą drużyną i wszyscy się o tym przekonają.

Mówiąc to Blondynka patrzyła przed siebie, odwróciłam się i zobaczyłam naszych rywali, drużynę Rollera. Luna, Simon, Jim, Matteo, Yam, Delfina, Nina i Jazmin. 

- Nie mają z nami szans - powiedziałam.

- Dlaczego właściwie tak bardzo się nie lubicie ? - spytał Benicio.

Pytanie było kierowane raczej do wszystkich, ale on znowu patrzył tylko na Ambar. Chyba wpadła mu w oko i to tak na poważnie. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale są do siebie podobni, a Benicio wydaje się być w porządku. Ambar zasłużyła na kogoś, kto będzie przy mniej na dobre i na złe, nie będzie chciał jej zmieniać. Tak wiele przeszła. To moja przyjaciółka i chcę jej szczęścia.

- Długo by opowiadać - odparła Ambar - Z Lunitą toczymy wojnę odkąd się tu pojawiła. Moja ciotka zatrudnia jej rodziców by pracowali w rezydencji więc ona tam też mieszkała. Wyobrażasz sobie, ta smarkula mieszkała  w moim domu, chodziła do mojej szkoły i mojego Rollera. Co więcej byłam wtedy z Matteo, a ona robiła wszystko by mi go odebrać... I cóż udało się... Do tego zniszczyła mi przyjaźń z Delfiną i Jazmin i one teraz przyjaźnią się z nią. Próbowała zająć moje miejsce królowej toru... I pozbawiła mnie rodziny... Okazało się, że jest zaginioną Sol Benson, właścicielką rezydencji. Także mój dziadek, jej rodzice i Lunitka panoszą się teraz w moim domu, a ja zostałam sama...

- Masz nas - od razu powiedziałam.

Słyszałam tą historię wiele razy, sama byłam świadkiem części z tych wydarzeń. Wiem, że to było bardzo trudne dla Ambar i ciężko jej było o tym mówić. Nie dziwię się. Nikt by sobie nie poradził z czymś takim, ale ona jest najsilniejszą osobą jaką znam. Zaufała mi i Ramiro i mówimy sobie o wszystki, choć trochę zdziwiło mnie, że opowiedziała swoją historię przy Benicio. Może jemu też już trochę zaufała, co może świadczyć, że miałam racje, i ta dwójka to może być coś więcej niż przyjaźń.

- Właśnie Ambar, jesteśmy drużyną, ale i przyjaciółmi - dodał Ramiro.

- To musiało być straszne - powiedział Benicio patrząc na Ambar - Nie rozumiem jak ktoś może woleć ją od Ciebie. Przecież od razu widać, że jesteś ładniejsza i lepiej jeździsz, a to z pewnością nie jedyne Twoje zalety.

Przyglądałam się jak Benicio uśmiecha się do Ambar i jak kładzie swoją dłoń na jej. Próbował ją pocieszyć, a ona uśmiechnęła się, i na tyle na ile ją znam, wiem, że to był szczery uśmiech. 

- Luna myśli, że wszystko jej wolno. Zwłaszcza odkąd ma pieniądze. Uważa się za najlepszą i wszystkimi rządzi. Zrobiła im wodę z mózgu... Nie jestem z Matteo, tylko go rani, ale nie pozwala nikomu się do niej zbliżyć...  - powiedziałam.

- Każdy z nas wiele przeszedł - powiedział Ramiro - I nawet ja mimo, że byłem częścią tamtej drużyny, mam do nich żal o parę spraw... Do tego jak widać jesteśmy także drużyną singli...

- Yam z Tobą zerwała ?  - zapytała Ambar.

- Mhm, to było do przewidzenia... - powiedział Chłopak.

-Czyli każdy z nas jest sam, choć Emilii mimo, że wolna to jej serce jest zajęte - zaśmiała się lekko Ambar.

- A co z Tobą Ambar ? - spytał Benicio spoglądając na Blondynkę.

- Nie ma nikogo kto by mi się podobał... - powiedziała Dziewczyna.

- Wszyscy byli na tyle głupi, że wybrali Lunę, ale  nie jest jedyną winną - wtrąciłam - Jej najlepszy przyjaciel Simon... On i Ambar przyjaźnili się kiedyś, być może to mogło być coś więcej... Ale on chciał na siłę zmienić Ambar, chciał by zaprzyjaźniła się z Luną, by była inna...

- Gdyby Cię kochał nie chciałby Cię zmieniać, uwielbiałby cię taką jaką jesteś - powiedział Benicio patrząc na Ambar - A więc nie warto tracić na niego czas, to frajer.

- Masz racje. Dobrze, że jesteś w naszej drużynie - zwróciłam się do Benicio - Masz talent i pasujesz do nas.

- Cieszę się, że jestem częścią czegoś tak wspaniałego - powiedział Chłopak.

- To dopiero początek - powiedziała Ambar.

Miała rację. To dopiero początek. Początek przyjaźni, drogi do marzeń, zemsty, początek wszystkiego.


Red Sharks  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz