Rozdział 26

214 17 6
                                    

Benicio:

- Hej piękna - podszedłem do Blondynki i musnąłem jej policzek ustami na powitanie.

- Cześć Benicio - powiedziała.

Ambar zadzwoniła do mnie z pytaniem czy mam czas się spotkać i że będzie czekać na mnie w parku. Nie mogłem przecież odmówić. I tak nie miałem teraz nic ciekawego do robienia, a czas spędzony z Ambar zawsze był udany. Czy to na torze, na scenie czy gdziekolwiek indziej, razem dobrze się dogadywaliśmy.

- To czemu chciałaś się ze mną spotkać ? - spytałem.

- A nie mogę po prostu chcieć spędzić czas z przyjacielem ? - odpowiedziała.

- Ah, czyli tęskniłaś za mną - spojrzałem na nią.

- Chciałbyś - zaśmiała się lekko.

Miała rację. Bardzo bym chciał by za mną tęskniła. W nieznany dla mnie sposób Blondynka wtargnęła do mojego serca i sprawiła, że poczułem coś czego jeszcze nie czułem. Naprawdę mi zależało. Lubiem słyszeć jej śmiech, widzieć jej uśmiech, być blisko. Coś silnego przyciągało mnie do niej.

- A więc może przejdziemy się na spacer ? - zaproponowałem.

- Bardzo chętnie - powiedziała.

I poszliśmy, spacerowaliśmy po pięknym, zielonym parku, ale dla mnie to ona była  najładniejsza.

- Zadzwoniłam bo lubię spędzać z Tobą czas - odezwała się Dziewczyna.

- Mogłaś wybrać Emilię lub Ramiro, więc czemu ja ?  - spytałem.

- Tak jakoś, o Tobie pomyślałam najpierw - powiedziała - Może dlatego że sporo o Tobie rozmawiałam z Emilią.

- Rozmawiałyście o mnie ? - zdziwiłem się - I co, pewnie zachwycałyście się jaki jestem przystojny i najlepszy - zaśmiałam się.

Mimo, że tego nie pokazywałem naprawdę ciekawiło mnie co takiego o mnie mówiły, co Ambar o mnie mówiła i myślała.

- Tak jasne - zaśmiała się Blondynka - Rozmawiałyśmy o Tobie, ale nie zdradzę Ci więcej.

- Nie ? - zatrzymałem się i spojrzałem na nią.

- Wszystko chciałbyś wiedzieć - spojrzała na mnie - Ale nie ma tak dobrze.

Ambar była wyjątkowa. Była wyzwaniem. Nie dało się łatwo jej zdobyć, ani zrobić na niej wrażenie. By jej zaimponować trzeba było się pomęczyć i to mi się podobało. Nie mówiła wprost co czuje, była pewna siebie, odważna, piękna...

- Wiem, że o mnie rozmawiałyście, a to znaczy, że nie jestem Ci obojętny - stwierdziłem i usiadłem na ławce.

- Nigdy nie byłeś obojętny, przecież się przyjaźnimy - oznajmiła i usiadła obok mnie.

- A to co mówiła Emilia ? - spojrzałem na nią - Nie ma nic więcej niż przyjaźń ?

- To skomplikowane - stwierdziła Blondynka.

- Powiedz mi - poprosiłem i odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy.

Ta chwila była po prostu wyjątkowa. Ja i Ambar razem, tak blisko siebie, na tle pięknego parku. Nic nie mogłem poradzić na to, że byłem zwyczajnie szczęśliwy i chciałem by ta chwila trwała jak najdłużej.

- Jesteś uparty, tak samo jak ja - powiedziała Ambar - Lubię Cię, nawet bardzo - spojrzała na mnie - Wspólna jazda na wrotkach i śpiew wychodzą nam niesamowicie, od razu złapaliśmy wieź. Rozumiemy się, jesteśmy podobni, przyjaźnimy się...

- Tylko przyjaźnimy ? - zbliżyłem się do niej.

Chciałem czegoś więcej. Dużo więcej. Nie mogłem jednak na nią naciskać, chciałem jej szczęścia, nie mógłbym jej zranić.

- Dobrze się czuję przy Tobie - stwierdziła, a mówiąc to spojrzała mi w oczy.

- Ja też - uśmiechnąłem się.

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy i nie przeszkadzało mi to. Byłem tak blisko, że mogłem podziwiać błękit jej oczy, jej śliczny uśmiech... Co się ze mną działo... Nigdy wcześniej żadna dziewczyna tak na mnie nie działała, nigdy tak się nie czułem.

- Pięknie wyglądasz - powiedziałem.

- Wiem i dziękuję - powiedziała.

Postanowiłem zaryzykować. To idealna okazja. Mówiła, że jest jej dobrze przy mnie, a mogę sprawić by było jeszcze lepiej. Byliśmy sami, tylko ona i ja, w parku. To raczej romantyczna sceneria. Zbliżyłem się do Blondynki i pocałowałem ją. Na początku była raczej zaskoczona, ale już po chwili odwzajemniła pocałunek. I o dziwo była to raczej najlepsza chwila odkąd przyjechałem do Buenos Aires. Pogłębiłem pocałunek, nie chcąc by ta piękna chwila się skończyła.

Gdy się oderwaliśmy od siebie spojrzałem na Dziewczynę z uśmiechem i pogłaskałem ją po policzku.

- Zależy mi na Tobie Ambar - powiedziałem.

- Mi na Tobie też - stwierdziła.

- Chcesz spróbować być razem, naprawdę razem ? - spytałem.

Dziewczyna milczała. Nikt mi nigdy nie odmówił, ale teraz po raz pierwszy naprawdę tego się bałem. A ona nie była jak każda inna, była wyjątkowa i tylko ona była dla mnie tak ważna.

- Chcę - odpowiedziała i spojrzała na mnie.

Szczęśliwy przytuliłem ją. Tak, to zdecydowanie była najlepsza chwila jaką tu przeżyłem. Po raz pierwszy poczułem coś takiego i zdobyłem najlepszą, dziewczyną na świecie. Po raz pierwszy jedne czego chciałem w tej chwili to dbać o nią i dać jej szczęście.

Przytulając Blondynkę zauważyłem, że coś poruszyło się przy drzewie obok nas. Gdy przyjrzałem się uważniej, dostrzegłem że to Simon tam się chowa. Czyżby obserwował nas przez cały czas ?

Red Sharks  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz