Rozdział 38

229 12 6
                                    

Ambar:

Długo myślałam o tym wszystkim, o tym czego się ostatnio dowiedziałam. Spędziłam dużo czasu we własnym pokoju, oglądałam swoje zdjęcia jako małej dziewczynki oraz zdjęcia Sharon. Mimo, że wiele razy mnie raniła, wymagała zbyt wiele i się kłóciliśmy, to była dla mnie ważna. To dzięki niej jestem tym kim jestem, to trochę dobrze bo jestem pewna siebie, wytrwała, trochę źle bo nie umiem okazywać uczuć. Ale mimo wszystko to była moja jedyna rodzina i tęsknie za nią. Jako mała dziewczynka chciałam tylko mieć rodziców, szczęśliwą rodzinę, wiele się nie zmieniło. 

Benicio, Emilia i Ramiro bardzo mi pomogli. Powiedziałam im o co chodzi bo to moi przyjaciele i wiem, że mogę im zaufać. Pocieszali mnie, wspierali i po prostu byli obok. Tego potrzebowałam. Przy nich czułam, że nie jestem sama, że mam kogoś komu na mnie zależy.

Przekonali mnie bym porozmawiała z Garym. Chcę wiedzieć wszystko, zasługuje na to. Dlatego zadzwoniłam do mężczyzny z prośbą o spotkanie w tej samej kawiarni co ostatnio.

Czekałam na niego przeglądając telefon. Udawałam spokojną, ale tak naprawdę byłam podenerwowana, to nie było łatwe.

- Ambar - usłyszałam głos i podniosła wzrok z urządzenia i zobaczyłam Garego.

- Ym, cześć - odparłam i schowałam telefon.

Nie wiedziałam nawet jak się teraz do niego zwracać, jak się przy nim zachowywać. To było takie skomplikowane.

- Cieszę się, że zadzwoniłaś - powiedział siadając przy stoliku - Martwiłem się po ostatniej rozmowie.

- Musiałem to na spokojnie przyswoić - stwierdziłam - Ale chcę wiedzieć wszystko.

- Rozumiem - powiedział Gary - Więc co Cię ciekawi ?

- Jak poznałeś moją mamę, dlaczego nigdy Was nie było...  - powiedziałam.

To właśnie te pytanie męczyły mnie przez całe życie. Czemu rodzice mnie opuścili, czy mnie nie kochali, czy coś jest ze mną nie tak.

- To skomplikowane - westchnął Mężczyzna - Ja i Twoja matka spotykaliśmy się w liceum, nie było to nic poważnego, przyjaźń, parę ranek i sypialiśmy ze sobą... Byliśmy młodzi, nieodpowiedzialni. Nie planowaliśmy tego. Gdy Silvana powiedziała, że jest w ciąży przestraszyłem się. Ona też się bała... Byliśmy tylko dziećmi. Mieliśmy na głowie szkołę. Ja wciąż imprezowałam, często zmieniałem dziewczyny, nie byłem stały w uczuciach. Bardzo zależało mi na niej, ale oboje nie byliśmy gotowi. Nie byliśmy na tyle dorośli by zająć się kimś innymi skoro sami nie wiedzieliśmy kim chcemy być. Nie byłoby nas na to stać. Silvana pochodziła z biednej rodziny, a ja wciąż kłóciłem się z rodzicami... Zależało nam na sobie ale wiedzieliśmy, że to nie jest miłość na całe życie... Silvana zdecydowała się cie urodzić, też za tym byłem, ale potem oddała Cię do adopcji. Stwierdziliśmy, że tak będzie dla Ciebie lepiej.

- Ale minęło wiele lat - powiedziałam - Mogłeś zainteresować się czy twoja córka żyje, co u niej...

- Mogłem - przyznał - Ale kiedyś byłem innym człowiekiem, tak naprawdę to ty mnie zmieniłaś. Myśl, że byłbym złym ojcem, nieodpowiedzialnym i nie mógłbym zapewnić dziecku nawet jedzenia bardzo mnie poruszyła. Wtedy wziąłem się za siebie, skończyłem szkołę, studia, zacząłem pracować. Zbierałam znajomości i robiłem interesy. Chciałem stać się kimś kogo córka by się nie wstydziła, kto by zasługiwał na rodzinę.

Słucham go ze skupieniem. Miałam żal, że przez tyle lat się nie odezwał, ale też po części go rozumiałam.  Wiedziałam jak to jest nie być idealnym i robić wszystko by to naprawić. Mimo, że było to trudne, jednocześnie chciałam słuchać o przeszłości, o mnie.

- Teraz jesteś kimś takim i co ? - spojrzałam na niego.

- Minęło kilkanaście lat, nie wiedziałem jak się nazywasz, gdzie mieszkasz, to byłoby jak szukanie igły w stogu siana... I myślałem, że będzie lepiej gdybym Cię nie znalazł... Nie zrozum mnie źle, ale nigdy nie myślałem, że byłbym dobrym ojcem, nie chciałem cię zawieść - powiedział Gary - To wszystko to był przypadek.

- Gdybyś nie pojawił się w Rollerze, nie szukałbyś mnie i nigdy bym nie wiedziała o tym - westchnęłam.

- Ale to nie tak że o Tobie zapomniałem - powiedział - Nie zapomina się o takich rzeczach, przy każdym sukcesie myślałem, że robię to dla Ciebie. Mimo, że Cię nie znałem. 

Trudno było to wszystko zrozumieć. Tak dużo informacji. To miało sens, mieli trudną sytujacę, nie byli gotowy. Zawsze jest jakiś powód i dobrze, że wiem, ale i tak jest mi przykro.

- Co będzie teraz ? - zapytałam.

- Bardzo bym chciał żebyś dała mi szansę - powiedział patrząc na mnie - Chciałbym lepiej Cię poznać, spędzić z Tobą czas, być rodziną... Wiem, że masz rodzinę.

- Nie mam - przerwałam mu - Nigdy nie miałam. Miałam tylko Sharon ale teraz jej nie ma... Valente to nie moja rodzina strasznie się czuję w tym domu.

- Wiem, że to pewnie nieodpowiedni moment, ale mój dom zawsze jest dla Ciebie otwarty - powiedział Gary - Zawsze możesz mnie odwiedzić, albo nawet zamieszkać ze mną gdybyś kiedyś chciała. Wiem, że nie wynagrodzę Cie kilkunastu lat nieobecności, ale możemy spróbować by przyszłość była lepsza. Może tak miało być... Może oboje musieliśmy przejść przez pewien okres samemu by być tym kim jesteśmy teraz, by się czegoś nauczyć... Ale teraz gdy Cię poznałem jestem gotowy zaryzykować. Być przy Tobie, być Twoim ojcem jeśli mnie zaakceptujesz.

Myślałam o tym. Nie było go całe moje życie, byłam sama, zawsze zastanawiając się dlaczego. Teraz poznałam część odpowiedzi. Mogłam być zła, że nie powiedział mi wcześniej, że mnie nie szukał, mogłam być smutna. Albo mogłam dać mu szansę. To drugie było trudniejsze. Nie łatwo było od tak komuś zaufać, dopuścić do siebie. Jednak powiedział mi prawdę i czułam, że jest szczery, że naprawdę chce być ze mną... A to i tak więcej niż kiedykolwiek dostałam.

- Nie wiem jak to jest mieć rodziców - powiedziałam - Nie wiem jak to jest mieć tatę, nigdy tego nie miałam... Ale chyba nigdy nie jest na to za późno...

- Nie jest - wziął mnie za rękę i spojrzał na mnie - Jesteś dla mnie ważna Ambar, gdy się dowiedziałem obserwowałem Cię i czułem, że chcę należeć do Twojego życia. Mogę być dumny z takiej córki.

Po raz pierwszy ktoś mi powiedział, że jest ze mnie dumny. Może to było lekkomyślne, ale po prostu chciałam mieć rodzinę, chciałam mieć tatę. Postanowiłam dać mu szansę, zaufać.


Red Sharks  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz