Rozdział 27

187 16 4
                                    

Matteo:

- Cześć Matteo - usłyszałem głos i odwróciłem się.

Chowałem właśnie wrotki do szatni w Rollerze gdy zobaczyłem Ambar. Dawno nie rozmawialiśmy, nie sami, nie tak normalnie. Tak wiele się między nami wydarzyło, dobrych i złych rzeczy.

- Cześć Ambar - zamknąłem szafkę i spojrzałem na nią - Co tam ?

- Dobrze, chciałam z Tobą pogadać jeśli to nie problem - powiedziała.

- Hm, czemu nie - stwierdziłem - Dawno nie rozmawialiśmy, to co pójdziemy na koktajl ?

- Jasne - odpowiedziała Blondynka.

Wyszliśmy z szatni, zamówiliśmy dwa koktajle i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Ambar oczywiście piła truskawkowy napój, miło tak dużo czasu, a nadal pamiętałem, że to jej ulubiony. Pamiętałem wiele rzeczy o których starałem się zapomnieć. Nasze spotkania, konkursy, openy, randki, pocałunki, nawet naszą miłość...

- A więc o co chodzi ? - spytałem.

- Chciałam pogadać o Emilii - oznajmiła - To moja przyjaciółka i nie chce byś miał o niej złe zdanie.

- A więc nie chodzi o to, że Ty czegoś chcesz, tylko chcesz pomóc przyjaciółce... - powiedziałem.

- Tak... Matteo znasz mnie bardzo dobrze. Wiedziałeś zawsze, że nie byłam zła tylko miała trudne życie, a potem było tylko gorzej... Ale naprawdę mi na Tobie zależało i nadal zależy, tak samo ważna jest dla mnie Emilia i jeśli mogę coś zrobić byście byli szczęśliwi, to chcę spróbować - powiedziała.

Przyjrzałem się jej. Mówiła szczerze, czułem to. Właściwie miała całkowitą rację. Znałem ją bardzo dobrze, wiedziałem jak miała trudne życie z ciotką, jak czuła się samotna bez rodziców. Mimo to kiedyś, dawno temu zostawiłem  ją. I mimo, że nikt o tym nie wiedział miałem potem wielkie wyrzuty sumienia. Zastanawiałem się czy gdybym był nadal przy niej, chociaż jako przyjaciel to czy to wszystko skończyłoby się inaczej. Może nie byłoby tylko kłótni, problemów, może Ambar by tak nie cierpiała. Bo nawet gdy się kłóciliśmy i unikaliśmy to jednemu nie mogłem zaprzeczyć. Nasza miłość była bardzo prawdziwa. To była pierwsza miłość, piękna, niesamowita, idealna, ale skomplikowana. Kochałem ją. Wiele się skomplikowało. Zacząłem coś czuć do Luny. Dopiero po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, jak bardzo skrzywdziłem Ambar i że jej złe zachowanie to też moja wina. Źle robiłem podrywając Lunę będąc jeszcze z Blondynką i porzucając ją. Ale potem myślałem, że za późno by coś naprawić. I mimo, że kiedyś byliśmy dla siebie wszystkim, przestaliśmy rozmawiać...

- Masz rację - odezwałem się - Nie uważam, że jesteś zła. Może czasami dawałem Ci to odczuć, ale wiedziałem że masz trudne życie, może łatwiej było mi Cię obwiniać. ale to było złe... To piękne, że mimo wszystkiego co się między nami wydarzyło chcesz dla mnie dobrze i że tak zależy Ci na Emilii.

- To moja przyjaciółka, prawdziwa - powiedziała Dziewczyna - Ona, Benicio i Ramiro rozumieją mnie, wspierają. Nigdy czegoś takiego nie miałam. Oni, i ta drużyna są dla mnie ważni. Mogę spełniać marzenia... Ty też byłeś dla mnie ważny i szkoda, że już nie spędzamy razem czasu.

- Czasem też tego żałuję - powiedziałem - Minęło dużo czasu, wiele się wydarzyło...

- Chcę tylko byś zrozumiał, że Emilia też nie jest zła. Ona również bardzo wiele przeszła w życiu - oznajmiła Ambar - Pamiętaj Matteo, nikt nie jest zły z wyboru od tak, to życie, wydarzenia, inny ludzie sprawiają, że tacy jesteśmy.

To co mówiła było bardzo mądre i piękne. Nie spodziewałem się tego, choć powinien. Zawsze wiedziałem przecież, że Ambar jest wyjątkową, inteligentną osobą. Była tylko bardzo zraniona, a nikt tego nie widział. Nawet ja. Dopiero teraz przy nowych znajomych odnalazła szczęście i mogła być sobą.

- Możliwe że zbyt pochopnie ją oceniłem - stwierdziłem - Gdy rozmawialiśmy ostatnio było fajnie... Może powinien dać jej szansę.

- Dzięki - uśmiechnęła się - Uwierz mi, że Emilia to wspaniała dziewczyna. Pewna siebie, mądra, urocza. I ona naprawdę coś do Ciebie czuje... Wiem, że nie masz wpływu na uczucia, ale przyjaźń to też zawsze coś jakby się nie udało, prawda ? Tylko jej nie zrań.

Byłem pod wrażeniem słów Ambar. Martwiła się o kogoś kto nie był nią. Była szczera, dobra, urocza. Taka jak czasami była tylko przy mnie, ale rzadko. To była prawdziwa ona. Wyjątkowa dziewczyna, którą kiedyś kochałem.

- Obiecuję - uśmiechnąłem się do niej - I Ambar... Przepraszam. Za wszystko, za to, że Cię zostawiłem, nie wspierałem Cię, za to, że źle Cię oceniałem, za brak rozmów, za podrywanie Luny. Za wszystko. Wiem, że Cię zraniłem, może nawet wiele razy i może już za późno, ale naprawdę bardzo Cię przepraszam.

- To wiele dla mnie znaczy - odrzekła patrząc na mnie  - I ja też przepraszam. Gdy byliśmy razem nie mówiłam Ci często jak wiele dla mnie znaczysz bo byłeś najważniejszy. Przepraszam, że Cię raniłam.

- Dużo musiało minąć czasu, ale cieszę się, że porozmawialiśmy - powiedziałem.

- Ja też - stwierdziła - Może kiedyś będziemy przyjaciółmi.

- Chciałbym, lubię tą prawdziwą Ambar - uśmiechnąłem się do niej.

- Też siebie taką lubię, myślę, że jestem na dobrej drodze - powiedziała.

- Na pewno.

Na pożegnanie wstałem od stolika i przytuliłem Dziewczynę. Nie robiłem tego tak dawno. To zaskakujące jak ludzie mogą się zmieniać, jak bardzo można nie widzieć prawdy i jak wiele może zmienić jedna rozmowa.

Red Sharks  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz