Benicio:
Po udanym występie na Openie wszyscy stwierdziliśmy, że takie coś trzeba świętować. Ja, Emilia, Ramiro i Ambar razem udaliśmy się to pobliskiego baru by móc razem przy towarzystwie muzyki i alkoholu miło spędzić ten wieczór. Ja dla mnie powodem do świętowania nie był tylko występ na Openie. Oczywiście wyszło nam świetnie i moim zdaniem byliśmy najlepsi. Był to też mój pierwszy występ na Openie. Jednak cieszyły mnie także dołączenie do Red Sharks, nowi przyjaciele. To też były dobre powody do świętowania.
- Wiedziałam, że będziemy najlepsi - powiedziała Emilia.
- Zawsze jesteśmy najlepsi - stwierdziła Ambar - Nie ma nikogo lepszego.
- Występ był świetny i tylko to się liczy - powiedział Ramiro.
- Najlepszy występ, najlepsza drużyna, wszystko najlepsze - dodałem.
Znałem ich od niedawna, ale już czułem się jak u siebie, jakbyśmy przyjaźnili się całe życie, zwłaszcza z Ambar. Zarówno Emilia jak i Ramiro byli dobrymi przyjaciółmi, rozmawiałem z nimi parę razy, na próbach i na Openie dobrze się dogadywaliśmy. Jednak to Ambar była mi z nich najbliższa. To ją poznałem jako pierwszą i to z nią spędzałem najwięcej czasu. Jesteśmy do siebie podobni i może właśnie dzięki temu tak dobrze się dogadujemy.
- A więc czas się zabawiać - powiedziała Emilia zamawiając dla wszystkich drinki - Mamy co świętować.
- Wiesz Emi, jeśli zamierzasz pić po każdym zwycięstwie, to lepiej nie odchodź od baru, bo przecież my zawsze wygrywamy - zaśmiała się Ambar.
- Dlatego co kilka zwycięstw zrobimy wielką imprezę i będzie w porządku - powiedział Ramiro.
- Taki pomysł mi się podoba - powiedziała Emilia spoglądając na chłopaka - Zawsze wiedziałam, że jesteś mądry.
- Jaki komplement - zaśmiał się i napił swojego drinka.
Z tą ekipą naprawdę nie dało się nudzić. Z pozoru wszyscy byliśmy do siebie podobni. Pewni siebie i perfekcyjni. Dlatego dobrze się dogadywaliśmy i rozumieliśmy. Ale potem dało się zauważyć różnice. Emilia była najbardziej uparta i uwielbiała imprezy. Ramiro wciąż żartował, a Ambar... Ambar była po prosty wyjątkowa.
- W takim razie za Red Sharks - powiedziała Ambar i uniosła szklankę ze swoimi drinkiem do góry.
Wszyscy poszliśmy w jej ślad i wznieśliśmy toast za drużynę. Nigdy wcześniej nie byłem częścią czegoś takiego. Wolałem działać sam, ale teraz wcale się nie zawiodłem. Okazało się, że o ile tylko ma się dobrze dobrane towarzystwo, to działanie w grupie może być równie opłacalne i fajne.
- Może zatańczymy ? - spytałem patrząc na Ambar.
- Chętnie - odpowiedziała Dziewczyna.
Wypiła łyk drinka, odstawiła szklankę i złapała mnie za rękę. Razem poszliśmy na parkiet. Położyłem ręce na tali dziewczyny przysuwając ją nieco bliżej siebie i zaczęliśmy tańczyć.
- To będzie nasz pierwszy taniec - powiedziałem.
- Tańczyliśmy już razem tyle, że na wrotkach - odpowiedziała.
- No właśnie, więc to jest pierwszy bez wrotek - stwierdziłem.
Nie do końca rozumiałem dlaczego tak się czuję, ale po prostu podobała mi się ta chwila. Jasne, że podobał mi się udany występ, impreza i czas z przyjaciółmi. Komu to by się nie podobało. Jednak jeszcze bardziej podobała mi się teraz ta chwila z Ambar, wspólny taniec. To, że mogłem być blisko niej, patrzeć na nią... Nigdy nie czułem czegoś takiego, nic takiego się wcześniej ze mną nie działo.
- Jak widzę bez wrotek też świetnie sobie radzisz - powiedziała Blondynka.
- Mam dobrą partnerkę - uśmiechnąłem się.
- Najlepszą - poprawiła mnie.
- Oboje jesteśmy najlepsi - powiedziałem.
- Masz rację - uśmiechnęła się lekko.
Nigdy nie byłem tak naprawdę zakochany, więc czy to możliwe bym teraz czuł coś takiego... Właśnie w tym problem, że nie wiedziałem. Ale widząc uśmiech Ambar, albo jej piękne oczy, po prostu czułem się dobrze, chciałem więcej takich chwil. Jednak nie jestem typem romantyka. Nigdy nie miałem jednej dziewczyny na poważnie, nie bawiłem się w związki. Raczej zmieniałem dziewczyny dość szybko, byle byłoby ciekawie. Lubiłem walczyć i wygrywać, ale nigdy nie byłem zakochany... Przy Ambar jest jakoś inaczej. Nie chce jej zdobyć, a na pewno nie zostawić. Nie jest nagrodą czy wzywaniem... Ona po prostu... Jest wyjątkowa, inna niż każda dziewczyna jaką do tej pory spotkałem. Inaczej, lepiej się przy niej czuję i inaczej ją traktuję. Chcę być blisko niej, ale nie chcę jej zranić, chcę jej szczęścia...
- Pięknie tańczysz - powiedziałem - A jeszcze ładniej wyglądasz.
- Skłamałabym mówiąc, że nie słyszę tego często - zaśmiała się.
- Tylko, że ja nie rzucam słów na wiatr - powiedziałem - Jak dla mnie jesteś najpiękniejszą dziewczyną w tym klubie, a może nawet w całym Buenos Aires i kraju.
Blondynka popatrzyła na mnie jakby nieco zaskoczona, ale uśmiechnęła się. Coś mi mówiło, że właśnie tego chcę, wywoływać na jej twarzy ten uroczy uśmiech.
- Zgodzisz się na jeszcze jeden taniec ? - zapytałem gdy piosenka się skończyła.
- Tak dobremu tancerzowi chyba się nie odmawia - stwierdziła.
- I tak bym nie przyjął odmowy - oznajmiłem.
I tak przetańczyliśmy razem więcej niż jedną piosenkę. A pomiędzy tańcami były drinki, rozmowy z przyjaciółmi. Znowu tańce, drinki, śmiech, dobra zabawa. Po prostu idealny wieczór w najlepszym towarzystwie.
CZYTASZ
Red Sharks ✔
FanfictionDwie przeciwne drużyny, kiedyś przyjaciele, teraz wrogowie. Co z tego wyjdzie, gdy w grę wchodzą marzenia, przyjaźnie i miłości ? Start: 9 listopada 2018 Koniec: 18 czerwca 2019