Rozdział 25

208 18 2
                                    

Emilia:

- Dzień dobry wszystkim - powiedziałam wchodząc do jadalni razem z Emilią.

Przyjaciółka została u mnie na całą noc. Obejrzałyśmy film, rozmawiałyśmy o Benicio i Matteo, o naszej drużynie, o drużynie rollera, o kanale Red Sharks. Zjadłyśmy słodycze, nawet rzucałyśmy poduszkami, śpiewałyśmy i tańczyłyśmy. Było niesamowicie.

 - Dzień dobry - powiedziała Monica.

Ona, jej mąż Miguel, Alfredo oraz oczywiście Lunitka siedzieli już przy stole i jedli śniadanie. Ja i Emilia usiadłyśmy obok siebie na przeciwko Luny i zaczęłyśmy nakładać sobie jedzenie.

- Nie ma gofrów czekoladowych ? - powiedziałam.

- Niestety dziś nie ma - odezwała się Monica - Luna prosiła o naleśniki.

- Ah oczywiście bo liczy się tylko to co chce Luna - powiedziała - A akurat ja uwielbiam gofry.

- A jakaś kawa, czy mam pić ten sok do śniadanie ? - odezwała się Emilia.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Ona mnie rozumiała, co by się nie działo wspierałyśmy się. Także jeśli chodziło o pokazanie, że nie podoba mi się to co dzieje się teraz w tym domu.

- Możecie nie narzekać ? - powiedziała Luna - Zwłaszcza Ty, Emilia. Jesteś tu gościem, nie wypada tak wybrzydzać.

- Luna, nie odzywaj się tak do mojej przyjaciółki - powiedziałam.

- To niech ona się lepiej zachowuje - powiedziała Brunetka.

- Dziewczynki spokojnie - wtrącił się Miquel - Zjedzmy śniadanie.

Oczywiście wszyscy stali po stronie Luny, ale dlaczego to ja miałbym ustąpić. Miałam takie same prawo mieszkać tu, zapraszać znajomych czy jeść śniadanie. To, że Lunitce coś się nie podoba to mnie nie obchodzi. Chyba odkąd dowiedziała się, że jest milionerką to coś poprzewracała się jej w głowie.

- Emilia zachowuje się dobrze, jedynym kto robi coś źle jesteś Ty - powiedziałam.

 - Co ja niby robię źle Ambar ? - spytała Luna.

- Hm pomyślmy - zaczęłam - A pamiętasz jak przeszkadzałaś nam w treningu, przez Ciebie Emilia się przewróciła i z Twojej winy Gary zakazał waszej drużynie występu na tor.

- Luna to prawda ? - spytała Monica.

- Nie, znaczy tak, ale to był wypadek - tłumaczyła Dziewczyna.

- Zrobiłaś to specjalnie - stwierdziła Emilia.

- Dokładnie tak samo jak zawsze - dodałam - Nie możesz znieść, że coś mi się udaje. Chcesz mi odebrać wszystko i wszystko zniszczysz. Ale tym razem Ci się nie ud.

- Co niby Ci odebrałam ? - zapytała Luna.

- Wymienić ? - spojrzał na nią - Dom, rodzinę, przyjaciół, wcześniej drużynę, tor...

- Nie zapomnij o Simonie i Matteo - dodała Emilia.

- No właśnie - powiedziałam.

- To nie tak - powiedziała Luna.

- Wiesz co Ambar - spojrzała na mnie Emilia - Chodźmy stąd, zadzwonimy po Benicio i Ramiro i zjemy razem coś na mieście szkoda tracić czasu na nią.

- Świetny pomysł - powiedziałam - Możesz zaprosić też Matteo.

Rozmowy z Luną nie kończyły się dobrze. Żadna z nas nie zamierzała odpuścić. To ja miałam rację, to mnie zraniła więc nie mogłam odpuścić. Nie mogłam do tak stwierdzić, że nic się nie stało gdy wszystko mi zabrała. Nie można na coś takiego pozwalać bo zrobi to znowu. Nie mogłam więc przestać. 

Emilia miała dobry pomysł. Niestety w tym domu nie czułam się już jak w domu. Jeszcze z przyjaciółki jak wczoraj było świetnie, ale z Luną i jej rodziną, nie czułam się tu dobrze. Nawet mieszkając z Sharon z którą często się kłóciłam czułam się tu o wiele lepiej. Teraz wychodziłam z domu, bo nie dało się tu wytrzymać.

- Matteo ? - powiedziała Luna - Co wam do niego ?

- Przyjaźnimy się - powiedziałam - Bardziej on i Emilia, ale to nic.

Chciałam pomóc przyjaciółce zbliżyć się do chłopaka, który jej się podoba i sama miałam w tym korzyść. Matteo był dla mnie naprawdę bardzo ważny i byłabym szczęśliwa mogąc znowu z nim rozmawiać, spędzać czas. A zdenerwowanie Luny to był mały, lecz przyjemny dodatek.

- Chodźmy - powiedziała Emilia i wstałyśmy od stołu.

- Przecież możecie zostać i zjeść z nami - powiedział Alfredo.

- Wolę jeść śniadanie z moją prawdziwą rodziną - powiedziałam  - Nie jesteście to Wy, ale moi przyjaciele, którzy nigdy mnie nie zawiedli, ani niczego mi nie ukradli.

Spojrzałam na Lune i razem z Emilią wyszłyśmy z domu. Będę musiała zrobić coś z tą smarkulą. Nie może od tak odebrać mi domu i wszystkiego. Ale na razie czekało mnie śniadanie z przyjaciółmi.

Red Sharks  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz