Rozdział 41

226 12 10
                                    

Ambar:

Nie było to łatwe ale po wielu rozmowach i przemyśleniach podjęłam ważną decyzję. Postanowiłam przystać na propozycję Garego, to znaczy mojego taty i zamieszkać z nim. Nie było to łatwe. Zanim się na to zdecydowałam wiele razy rozmawiałam z nim, z Benicio, Emilą i Ramiro i sama rozważałam wszystkie za i przeciw. Przede wszystkim było to duże ryzyko, niby znam Garego i go lubię, ale jako menadżera Rollera, jako ojca dopiero zaczynam go poznać i to może być krępujące, trudne. Z drugiej strony to była szansa na rodzinę jakiej chciałam. Poza tym co tak naprawdę mnie tu trzymało ? Wciąż kłóciłam się z Luną, to ona była tu najważniejsza, a ja bardzo źle czułam się w tym domu. Przecież nie może być gorzej.

- Denerwujesz się kochanie ? - spytał Benicio podchodząc do mnie.

On i Emilia przyszli dziś do mnie by pomóc mi spakować wszystkie rzeczy i przenieść je do domu Garego, to znaczy do mojego nowego domu. Dobrze, że mogłam na nich liczyć, bo ciężko byłoby przejść przed to wszystko samemu.

- Zgadłeś - spojrzałam na niego - Chcę tego, chce się uwolnić od Luny, od tej sztucznej rodziny, chcę czegoś prawdziwego... Ale nie wiem czy to się uda. Co jeśli nie będzie tak jak chce, jeśli nie będziemy się dogadywać, jeśli się rozczarujemy ?

- Może być trudno na początku, ale będzie dobrze - przytulił mnie Benicio - Jesteś wyjątkową dziewczyną i Gary o tym wie, sama mówiłaś, że mu zależy. Poza tym zawsze masz mnie.

- Nas - poprawiła go Emilia - Zawsze będziemy obok gdy będziesz nas potrzebować, nawet w środku nocy.

- Dziękuję - spojrzałam na nich z uśmiechem.

Tacy przyjaciele to jedna z najlepszych rzeczy jakie mi się w życiu przydarzyły, choć Benicio był kimś znacznie więcej niż przyjacielem. Byłam w nim zakochana, a on we mnie. Całowaliśmy się, a nawet spędziliśmy razem bardzo ciekawą, namiętną noc. Jego miłość i przyjaźń Emilii to najcenniejsze co mam.

- No dobra bierzmy się za to pakowanie bo nigdy nie skończymy - odrzekła Emilia - Masz mnóstwo rzeczy.

- Pakujesz się ?

Odwróciłam się i zauważyłam stojącą w drzwiach Lunę. Pewnie przechodziła korytarzem i usłyszała rozmowę, bo raczej nie podsłuchiwała specjalnie...

- Tak - odpowiedziałam - Ale to nie Twoja sprawa.

- Moja mama albo dziadek raczej chcieliby wiedzieć gdzie będziesz i kiedy wrócisz - stwierdziła.

- Nie udawaj, że Cię to obchodzi. Wiem, że w głębi ducha skaczesz z radości, że się mnie pozbędziesz. Najpierw pozbyłaś się stąd Sharon, a teraz ja też zniknę, mimo, że to był nasz dom - powiedziałam - Ale tam gdzie będę będzie mi lepiej, a nawet gdyby nie, to nigdy tu nie wrócę.

- I gdzie Ty niby zamieszkasz ? - spytała Luna.

- U mojego ojca - odpowiedziałam.

- Ah tajemniczy tatuś... A jak będzie miał Cię dość ? - spytała.

Mimo, że ponoć Luna była tą dobrą, wiedziała w które miejsce uderzyć by zabolało. Przecież właśnie tego się obawiałam.

- To wtedy Ambar zamieszka u mnie - odparł Benicio obejmując mnie ramieniem.

- Albo u mnie - dodała Emilia - My nie zostawiamy przyjaciół samych.

- Yhym, a kto tak naprawdę jest Twoim ojcem ? - spytała Luna.

- Tak Cię ciekawi moje życie ? - spojrzałam na nią - To... Gary. A skoro już wiesz to możesz iść bo jestem zajęta pakowanie.

- Gary ?! - zdziwiła się Luna.

- Tak, co nie słyszałaś ? - odezwała się Emilia - Idź do lekarza jak jesteś głucha choć wątpię by coś Ci pomogło, a teraz spadaj stąd.

- Nie musisz być taka niemiła - odrzekła Luna.

- Musi - stwierdził Benicio - Przeszkadzasz nam więc wyjdź, teraz.

Lunita wywróciła oczami i wyszła. Chyba nie sądziła, że wygra z nami tą słowną przepychankę. Ona była sama, a ja miałam najlepszą przyjaciółkę i najlepszego chłopaka. Już nie byłam sama tak jak kiedyś.

- Okej, nie warto nią zawracać sobie głowy... - stwierdziłam - Emilia pomożesz mi z garderobą ?

- Jasne Ambi - odrzekła Blondynka.

- A ty Benicio możesz spakować książki - powiedziałam.

- W porządku kochanie - odpowiedział Chłopak - Nawet jak się rządzisz jesteś urocza.

- Miło, że tak uważasz - zaśmiałam się.

W takim towarzystwie rozmowa z Luną nie mogła popsuć mi dnia, troski odchodziły na bok, a pakowanie szło nam o wiele sprawniej. Fajnie było odkopywać stare ubrania i rzeczy, opowiadać i przypominać sobie historię z nimi związane. Zamykałam jeden rozdział mojego życia, ale otwierałam inny.

Red Sharks  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz