Ambar:
Kolejne popołudnie spędzałam w Rollerze, tak jak niemal codziennie. Miałam poczekać w spokoju na znajomych z drużyny, jednak ktoś postanowił zakłócić mój spokój. Idąc do stolika wpadłam na kogoś, a raczej to ktoś wpadł na mnie.
- Uważaj jak chodzisz - powiedziałem nie wiedząc jeszcze kim jest ta osoba, dopiero po chwili podniosłam wzrok i zobaczyłam jego.
- Jak zawsze miła - stwierdził Simon - Ale to Ty na mnie wpadłaś Ambar.
- Nieprawda, to Twoja wina - powiedziałam.
- Bo Panienka Ambar jest zawsze bez winy, prawda ? - spojrzał na mnie - Zawsze musisz obwiniać innych o swoje porażki.
Spojrzałam na niego ze złością w oczach. Nie mogła uwierzyć, że kiedyś się przyjaźniliśmy. Teraz wiem, że i ta przyjaźń i uczucia to był błąd. Simon zawsze był i będzie po stronie Luny, za każdym razem gdy musiałby wybrać między nią a mną, wybrałby ją. A ja nie potrzebuje przyjaciele, który nie będzie mnie wspierał. Nie chce kogoś, kto będzie próbował mnie zmienić na siłę, i mówił, że jestem zła... Ostatnio tylko to robi Simon. Nasze relacja bardzo się ochłodziły.
- Ja nigdy nie ponoszę porażki, zawsze wygrywam - powiedziałam - Naprawdę masz teraz tak nudne życie, że czekasz tylko na okazję by się ze mną kłócić ?
- Nie jesteś pępkiem świata Ambar - odparł Chłopak.
- Patrząc na Twoje zachowanie wydaje mi się, że jestem dla Ciebie - spojrzałam na niego.
- Nie mógłbym się interesować kimś tak złym, kto rani innych dla własnych korzyści - powiedział Simon.
Jak mogłam kiedyś się łudzić, że on mnie zrozumie. Że mi zaufa, i będziemy przyjaciółmi. Niektórzy nigdy się nie zmieniają, i wyjątkowo nie jestem to ja.
- Simon, co się dzieje ? - zapytała Luna podchodząc do nas.
- Nie nauczyli Cię, że nie ładnie wtrącać się do czyjejś rozmowy ? - zmierzyłam ją wzrokiem.
- Nie będę bezczynnie patrzeć jak kłócisz się z moim przyjacielem - odparła Dziewczyna.
- Ojejku Lunita przybysz na ratunek - wywróciła oczami - To on kłóci się ze mną, ale jasne, dla Was to zawsze ja będę tą złą.
Ta dziewczyna naprawdę działa mi na nerwy. Odkąd tylko się pojawiła skutecznie niszczyła mi wszystkie plany, zawsze pojawiła się nieproszona i w nieodpowiednim momencie. Tak jak teraz. Nikt jej nie zapraszał, ale oczywiście musiała się zjawić. Chyba uwielbiała się ze mną kłócić i robić ze mnie tą złą, a ponoć jest tą dobrą... tylko dobrze udaje.
- Nie mów tak do Luny - powiedział Simon - Ona nie jest niczemu winna.
- Jasne, Lunitka jak zawsze jest niewinna - prychnęłam.
Ta rozmowa stawała się coraz bardziej irytująca. Luna nigdy się nie zmieni, chyba, że na gorsze. Odkąd wie, że jest Sol Benson zrobiła się jeszcze bardziej denerwująca i wredna.
- Ambar ? - usłyszałam znajomy głos - W porządku ?
To Benicio. Chłopak podszedł do nas, stanął obok mnie i położył rękę na mojej tali. Dokładnie tak samo jak w czasie kłótni na torze. Nie wiem czemu, ale ucieszyłam się na jego widok. Oczywiście sama poradziłabym sobie, ale dobrze było mieć kogoś po swojej stronie.
- A jemu to już nie powiesz, żeby się nie wtrącał ? - zapytał Simon.
- Niektórzy zasługują na lepsze traktowanie - powiedziałam spoglądając na niego.
- Ta, ci którzy się Ciebie słuchają, całej reszty nienawidzisz. Ale nie zdziwiłabym sie gdyby nawet Ci Twoi nowy niby przyjaciele Cię zostawili - odrzekła Luna.
Ta dziewczyna ma się za niewiadomo kogo, za najlepszą, dobrą i niewinna. I wszyscy wierzą, że taka jest. Ale to zachowanie dokładnie pokazuje, że jest fałszywą hipokrytką. Już chciałam jej coś odpowiedzieć, jednak ktoś mnie wyprzedził.
- Radzę Ci tak nie mówić o Ambar - powiedział Benicio - Rozumiem, że jesteście zazdrości, w końcu nie możecie się z nią, z nami równać, ale to przesada. Ambar ma prawdziwych przyjaciół i ja na pewno jej nie zostawię. Jeśli ktoś zostanie sam, to Ty dziewczynko bo naprawdę nie rozumiem, jak Ci Twoi przyjaciele z Tobą wytrzymują.
Luna wydawał się zdziwiona, że chłopak tak jej odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się z satysfakcją. Zawsze byłam zwolenniczką działania na własną ręke, ale to było miłe uczucie gdy Benicio mnie bronił.
- Luna jest świetną przyjaciółką - powiedział Simon.
- Z tego co mi wiadomo jest złodziejką i hipokrytką - odparł Benicio mierząc go wzrokiem.
- Nie waż się więcej tak mówić - odparł Simon.
- Bo co ? Myślisz, że się Ciebie boję ? - zaśmiał się Benicio - Nie masz ze mną szans.
Podobała mi się nawet ta postawa Benicio, to jaki był pewny siebie, nieugięty. Nie poddawał się, a najlepsze było, że walczył jakby o mnie.
- Chodź Benicio, naprawdę szkoda naszego czasu na tą dwójkę - odezwałam się.
- Dobry pomysł - odrzekł Chłopak spoglądając na nich - Nie warto przejmować się takimi przegrywami.
Złapałam go za rękę i odeszliśmy w kierunku stolika przy ścianie. Usiadłam i kątem oka spojrzałam w stronę Simona i Luny. Nie wyglądali na zadowolonych, ale sami byli sobie winni. Potem przeniosłam wzrok na siedzącego na przeciwko mnie chłopaka i uśmiechnęłam się lekko.
- Nawet zrobiłeś na mnie wrażenie - powiedziałam - Nie potrzebowałam pomocy, ale dzięki.
- Dla Ciebie wszystko - uśmiechnął się - Przyjaźnimy się, nie pozwolę by ktoś tak o Tobie mówił, zwłaszcza ktoś taki jak oni.
Miałam rację, ja i Benicio jesteśmy do siebie podobni. Z tego może wyjść naprawdę dobra przyjaźń i chcę żeby tak było. Nie mam wielu prawdziwych przyjaciół. Tylko Emilię no i Ramiro. A Benicio nadawałby się idealnie, dobrze się przy nim czuję.
CZYTASZ
Red Sharks ✔
FanficDwie przeciwne drużyny, kiedyś przyjaciele, teraz wrogowie. Co z tego wyjdzie, gdy w grę wchodzą marzenia, przyjaźnie i miłości ? Start: 9 listopada 2018 Koniec: 18 czerwca 2019