Rozdział 48

4.9K 395 44
                                    

Kolejne dni przedstawiały mi się, jako kalejdoskop kolorowych chwil, złożonych głównie z Conall'a. Nie wiem, jak to się stało, ale on naprawdę mnie kochał. I okazywał mi to całym sobą. Cieniem na wszystko kładła się tylko sytuacja przed Gawina domem. Kompletnie nie rozumiał o, co mogło chodzić, ale ufałam mu i tak, jak prosił więcej nie próbowałam zanieść mojemu byłemu chłopakowi jego rzeczy. Nie mogłam też patrzeć na pudło, w którym składały się wszystkie nasze wspólne chwile. Wynajęłam więc kuriera, który wszystko dostarczył.
Dzień później chłopak wydzwaniał do mnie, ale w końcu zablokowałam jego numer. Nie chciałam już nigdy do tego wracać.
Możecie nazwać mnie zimną suką, ale ja naprawdę dałam mu szanse. Spłaciłam jego długi, wybaczyłam mu kłamstwa, pracowałam razem z nim nad uzależnieniem od hazardu. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, ale po co?
Dzisiejszego dnia wybrałyśmy się z Cam do sklepów na plaży. Spacerowałyśmy powoli, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca. Moja przyjaciółka zaczęła powoli wybierać sobie ciuchy ciążowe, a ja szukałam czegoś, co mogłabym dać tacie na urodziny. I szczerze mówiąc dobrze wiedziałam, gdzie niosą mnie nogi, ale sama nie chciałam się przed tym przyznać.
-Widzę stoisko z zabawkami! - Pisnęła Cam i puszczając moją dłoń, pognała w ich stronę. - Zaraz wracam.
Uśmiechnęłam się.
Dziewczyna była w swoim żywiole. Kochała pluszaki, a teraz mogła kupować je bez skrępowania.
Mój wzrok padł na stoisko kilka stanowisk dalej. Starsza Pani, która sprzedała mi kostkę Rubika z wyznaniem miłość, patrzyła się w moją stronę z szerokim uśmiechem.
Walczyłam ze sobą długo. Nie wierzyłam w takie rzeczy, ale musiałam jej podziękować.
Westchnęłam i zerkając przez ramię na Cam, ruszyłam w kierunku kobiety.
-Witaj, moje drogie dziecko. - Zaczęła, jakby bardzo dobrze mnie pamiętała. Cóż, może tak właśnie było, ile mogła mieć klientów?
-Dzień dobry. - Rzuciłam, rozglądając się po zakurzonych rzeczach. - Chciałam...
Nagle staruszka wyciągnęła w moją stronę niebieskiego, porcelanowego słonika. Był prześliczny, ale nie nadawał się na prezent dla taty.
Pokręciłam głową.
-Szukam czegoś dla taty, a to raczej nie jest odpowiednie. - Przyznałam.
-To dla twojej przyjaciółki. - Odpowiedziała. - Lubi pluszaki, porcelanę też pokocha.
Zamrugałam.
-Ale...
-Niebieski dla jej synka.
Wciągnęłam głośno powietrze.
-Nie wiem czy to chłopiec. To dopiero początek ciąży. - Oświadczyłam, odrobinę się denerwując. Skąd ona w ogóle wiedziała o ciąży?
-Czy kostka ci pomogła? - Zmieniła temat, odkładając na bok słonika.
-Chciałam za nią podziękować.
-Nie ma za co. - Uśmiechnęła się. - Więc szukasz czegoś dla taty?
-Tak. - Pokiwałam głową, rozglądając się po towarze, jaki leżał na półkach. - Pracuje w banku i lubi golfa.
-Lano! Tu jesteś! - Usłyszałam za sobą Cam. - Zobacz co kupiłam! - Krzyknęła pokazując mi pluszowego, niebieskiego słonika.
Szczęka mi opadła.
Spojrzałam w stronę staruszki, ale ta była zajęta grzebaniem w jakimś pudle.
Zgrzytnęłam zębami.
Po co ja tu przyszłam?
Pewnie widziała, jak moja przyjaciółka kupowała słonia i chciała mi wcisnąć swojego.
-Śliczny. - Pochwaliłam zdobycz koleżanki i łapiąc ją pod pachę, ruszyłam w stronę plaży. - My już będziemy się zbierać.
-Znalazłam! - Rzuciła kobieta wstając z kolan. Następnie wyciągnęła w moją stronę jakąś książkę. Zerknęłam na tytuł. Skąpiec.
-To chyba nie w moim guście. - Stwierdziłam.
-W twoim nie, ale twój tata będzie zadowolony.
Skrzywiłam się.
-Weź. - Uśmiechnęła się. - Jeśli mu się nie spodoba, oddam ci pieniądze.
-No dalej Lano! - Ponagliła mnie Cam. - Muszę do toalety.
Westchnęłam, ale wzięłam pakuneczek.
-I jeszcze to! - Podała mi słonina.
-O matko! - Krzyknęła moja przyjaciółka. - To najładniejszy porcelanowy słonik jakiego w życiu widziałam!
Popatrzyłam na staruszkę, a potem podałam jej pieniądze i wręczając słonia Cam, ruszyłam w stronę samochodu.
Ciemnowłosa wlekła się za mną, gadając do porcelany. Tak właśnie bardzo jej się siku chciało! Współczuję Shawnowi. W co on się wpakował?
Nagle bez ostrzeżenia, ktoś pchnął mnie mocno ramieniem i poleciałam w tył, wpadając na jakąś kobietę.
-Przepraszam. - Powiedziałam, a ona rzuciła mi wkurzone spojrzenie.
-Uważaj, jak łazisz! - Warknęła, a sekundę później do moich uszu dotarł czyjś śmiech.
Rozejrzałam się.
Kawałek dalej stała Tatiana ze swoją przyjaciółką. Obie śmiały się patrząc na mnie wzrokiem przepełnionym pogardą.
-Spójrz tylko jaką niezdarę wybrali Conall'owi na żonę. - Zaczęła. - Aż chłopakowi współczuję.
Cam stanęła obok mnie.
-Lepiej być niezdarą, niż kretynką. - Powiedziała, stając w mojej obronie.
-Spójrz jest też druga. - Rzuciła wrednie. - Jeśli myślisz, że on cię kocha, to grubo się mylisz.
-Chodź Cam, nie mam czasu na takie gierki. - Wzięłam przyjaciółkę pod rękę.
-Mi też mówił, że mnie kocha! - Zawołała. - Wymieni cię, poczekaj jeszcze trochę.
-Dobrze, że chociaż w końcu zrozumiałaś, że cię nie kocha! - Krzyknęłam i otwierając drzwi, wsiadłam do samochodu.
Cam pokazała im środkowy palec i chwilę później, zajęła miejsce obok mnie.
-Przepraszam, musiałam. - Zachichotała. - Widziałaś ich miny? Chyba jeszcze nikt im tego nie pokazał.
Odpaliłam silnik, a ona wrzuciła zakupy na tyknie siedzenia.
-Ciekawe czy, chociaż wiedząc, co to znaczy?
Wyjechałyśmy z parkingu, śmiejąc się głośno.
***
Tato urządzał przyjęcie urodzinowe na szóstą. Zjedliśmy więc wcześniej razem obiad, a potem zostawiając w kuchni pole manewru kucharce, a w salonie kelnerce, która miała przygotować stół, udaliśmy się do swoich pokoi.
Napisałam do Conall'a, ale o dziwo nie odpisywał.
Niby nie przejmowałam się słowami Tatiany, ale chciałam, aby przyszedł, jak najszybciej i zapewnił mnie, że wszystko jest dobrze.
Koło piątej, zwlokłam się z łóżka i razem z Cam, zabrałyśmy się za przygotowanie do urodzin.
Nie miało być dużo osób i nie były to moje urodziny, ale stresowałam się wiedząc, że przyjdą rodzice Conall'a.
-Przecież cię lubią. - Zauważyła Cam, czesząc mi włosy.
-No nie wiem. Są po prostu mili.
-Myślisz, że przyjdzie z nimi jego siostra?
Wzruszyłam ramionami.
-Nie mam pojęcia. Conall nie chce za bardzo o niej rozmawiać.
-Może coś zrobiła?
-Nie, to nie to. - Pokręciłam głową. - To raczej jej się coś złego przydarzyło.
Nie chciałam psuć nam humoru, wspominając chłopaka, który ją bił. Opowiedziałam Cam o wyroku Conall'a, ale po co do tego wracać? To nie była nasza sprawa.
-Gotowe. - Mruknęła, a ja widząc burzę loków, posłałam jej wdzięczne spojrzenie. - Jeśli chcesz, spróbuję coś poszperać na jej temat.
-Nie trzeba.
Uniosła brwi.
-Serio.
-Lano. - Jej głos brzmiał tak, jakbym była małym dzieckiem, a ona ochrzaniała mnie za coś, co robiłam źle.
Drgnęła mi warga.
Odrobinę chciało mi się śmiać.
-Ale, jeśli ty chcesz...
Złapała w dłonie telefon.
-Robię to dla twojego dobra. - Mówiła, odblokowując ekran. - Przecież musisz wiedzieć w co się pakujesz, prawda?
Westchnęłam.
-Pakuję się w związek z nim, a nie jego siostrą.
-Nie marudź.
Chyba nie miałam wyjścia.
Przygryzłam wargę czekając, aż zaloguje się do Facebooka.
-Jak ma na imię?
Zamrugałam.
-Chyba Mia.
Dziewczyna wstukała coś w wyszukiwarkę.
-Cholera.
-Hm? - Pochyliłam się w jej stronę.
-Nie ma Facebooka.
-Koniec świata! - Zażartowałam i wstając, ruszyłam do drzwi. - Chodź.
-Może ma coś innego...
Przewróciłam oczami.
-Cam na litość! Skończ z tym stalkowaniem ludzi!
-No dobra. - Odłożyła telefon na półkę. - I co dasz ojcu tę książkę?
Spojrzałam na trzymany w dłoni pakunek.
-Do kupiłam mu do tego perfumy. Chyba będzie w porządku.
-On nie jest chociaż, jak twoja matka i nie powie przy wszystkich, że nie trafiłaś z prezentem.
Zachichotałam, wychodząc na korytarz.
-Cieszmy się więc, że to nie jej urodziny.
Doszłam do balustrady, ale zaraz się zatrzymałam.
W dole, przy drzwiach stał Conall, a obok niego nieznana mi dziewczyna. Miała identyczny kolor włosów, jak on, ale jej sięgały pasa. Ubranie miała zwykłe. Całkowicie inne, niż Conall i jego rodzice. Wyglądało na stare i znoszone. Nie miałam jednak zamiaru się do niej uprzedzać. Może taki właśnie miała styl?
Zerknęłam na Cam.
-Masz swój obiekt do stalkowania.
-Myślisz, że to ona?
-A kto inny?
______________________
Wybaczcie, że tak długo nie było, ale kompletnie nie miałam, kiedy usiąść i napisać.
Ale dziś się udało.
Buziaki ;*:*

Aż Do Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz