Rozdział 26

5.4K 411 50
                                    

Grill był tylko początkiem. Oczywiście Conall okazał się człowiekiem słownym. Powiedział, że będzie mało osób, i że nie będziemy udawać? Powiedział. I tak właśnie było, co innego, że potem to wszystko pociągnęło za sobą lawinę innych, bardziej zwariowanych sytuacji.
Powoli zaczynałam zastanawiać się czy ten człowiek posiadał jakiekolwiek wady.
Oprócz mnie, Conall'a i moich przyjaciół było jeszcze dwóch jego przesympatycznych kolegów; Brad i Livian. Zaprosił też Elenę, co przyjęłam z entuzjazmem, ale o zgrozo! Przyszła również Tatiana z koleżanką.
Cam śmiała się, że pewnie dziewczyna wprosiła się sama, ale ja nie byłam tego taka pewna. W końcu Ela mówiła coś o tym, że byli blisko.
Początkowo nie miałam nastroju na zabawę. Właściwie to siedziałam na leżaku i gapiłam się tępo w wodę basenu.
Tak, tak!
Byłam głupia, jeśli myślałam, że będę mogła tak w nieskończoność.
Wy zapewne od początku wiedzieliście, że Conall nie pozwoli mi na dołowanie się, prawda?
Mniej więcej pół godziny od przyjścia wyszedł z basenu, próbując wcisnąć mi drinka, którego zrobiła Cam z Shawnem.
Popatrzyłam podejrzliwie na alkohol i pokręciłam głową.
-Nie ufasz im?
Zaśmiałam się.
-Nie, jeśli chodzi o drinki. - Przyznałam. - Pewnie trzy czwarte tego napoju to wódka.
Zmarszczył brwi.
-Mój był dobry.
-Ale mnie zawsze wywijają takie numery. - Powiedziałam. - Niby za mało piję i chcą mi pomóc.
Wybuchnął śmiechem, a ja poczułam skurcz.
Po jego umięśnionym torsie spływały krople wody.
-Conall lubi dziewczyny z pazurem, ale to już powinnaś wiedzieć. - Odezwała się Tatiana, wyciągając w jego stronę krem do opalania. - Posmarujesz mi plecy, Skarbie?
Uniosłam brwi i zerknęłam w jej stronę. Siedziała na leżaku w słomkowym kapeluszu i czarnych okularach. Jej piersi ledwo mieściły się w celowo za małym staniku od kostiumu.
Conall jednak nie wydawał się nawet odrobinę przejęty jej słowami.
-Jestem zajęty. - Rzucił wesoło, nawet na nią nie patrząc.
Uniosła w górę okulary.
-Niby czym? Jeśli nie chce pić, to jej nie namawiaj. - Powiedziała.
Przeniosłam wzrok na chłopaka.
Uśmiechał się od ucha do ucha.
-No cóż... - Zamruczał, wstając i drapiąc się po brodzie.
-Naprawdę. - Rzuciłam. - Ona ma rację, idź pograć ja sobie tu trochę... - Nie skończyłam, bo chłopak pochylił się nagle w moją stronę i bez ostrzeżenia wziął mnie na ręce.
Zapiszczałam głośno.
Zresztą nie tylko ja.
Moja noga zahaczyła o stolik, na którym stał drink zrobiony przez dwójkę moich przyjaciół.
Tatiana zerwała się na równe nogi.
-Kurwa! - Wydarła się, patrząc z niedowierzaniem na swój mokry brzuch.
-Darmowy prysznic. - Zawołała Cam śmiejąc się w głos.
Objęłam Conall'a za szyję.
-Co ty robisz? - Zapytałam ze śmiechem.
-Chcę zobaczyć, jak wyglądasz mokra. - Odpowiedział, stając nad brzegiem basenu.
-Wrzuć ją! - Zawołał Derek.
-Wrzuć! - Zawtórował mu Brad.
-Zrobisz to, prawda? - Jęknęłam.
Pokiwał głową.
-Conall potrzebuję ścierki! - Wrzasnęła Tatiana, ale on przewrócił tylko oczami i trzymając mnie na rękach wziął dwa długie kroki i wskoczył razem ze mną do wody.
Wydarłam się, ściskając jego szyję, a potem mój krzyk zagłuszyła woda.
Poczułam zderzenie z taflą, a potem puściłam Conall'a.
Machając na wszystkie strony rękami i nogami, spróbowałam wypłynąć na powierzchnie.
Chwilę później wynurzyłam z wody głowę, słysząc wiwat moich przyjaciół.
Wytarłam oczy posyłając im szeroki uśmiech.
Nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do ciepłego ciała za mną.
Uśmiechnęłam się, widząc opierającego głowę na moim ramieniu Conall'a.
-Czy nie powinnaś być teraz na mnie wściekła?
-Jeśli byłabym z tych dziewczyn. - Mruknęłam z naciskiem na słowo "tych", po czym wskazałam dyskretnie w stronę Tatiany. - Zapewne bym ci tego nie darowała.
Zmrużył oczy.
-Nie lubisz jej? - Zapytał, a ja obróciłam się w jego stronę i chlapnęłam go w twarz.
-Zgadnij Sherlocku! - Zawołałam i podpłynęłam do piłki.
-Jestem z Tobą! - Krzyknęła Cam.
-W czym? - Zawołał za nami chłopak.
-Nie grałeś nigdy w wodnego zbijaka? - Rzucił Shawn. - Jestem z dziewczynami! Chodź, Ella!
***
Gra nie miała końca i chyba wszyscy poza wysmarowaną kremem Tatianą i jej przyjaciółką bawili się świetnie, ale tak, jak powiedziałam grill był tylko początkiem.
Kiedy tylko wyszliśmy z wody, aby chociaż trochę się osuszyć przed pójściem do domu Tatiana, zaproponowała nam zakupy nad plażą. Była to niewielka alejka z budkami, gdzie można było wynaleźć różne oryginalne pierdółki. Już miałam odmówić, kiedy Cam rzuciła, że właściwie to bardzo dobry pomysł.
-Świetnie. - Zacmokała, obracając się do chłopaków. - Conall, przyjedziesz?
Zerknęłam na przyjaciółkę.
-Co ty wyprawiasz? - Syknęłam.
-Potem ci powiem. - Zbyła mnie i chowając do torby ręcznik, założyła koszulkę.
Westchnęłam, ale postanowiłam jej zaufać. Jeszcze nigdy się na niej nie zawiodłam. Musiała mieć swoje powody.
Umówiliśmy się, więc za godzinę przy porcie.
Conall odprowadził nas do samochodu, całując mnie w policzek, a potem wrócił do domu.
Wsiadając zauważyłam skanujący mnie wzrok Tatiany.
Wyglądała na zadowoloną z siebie.
Zatrzasnęłam drzwi.
-Ta żmija coś kombinuje. - Powiedziałam równo z Derekiem, obracając się do Cam.
Pokiwała głową.
-Tak, nie da się nie zauważyć.
-Więc dlaczego chcecie iść na te zakupy? - Zapytał Shawn ruszając.
-Właśnie, dlaczego? - Rzuciłam, a dziewczyna wzniosła oczy ku niebu.
-Jak to dlaczego?! Musimy pokazać jej, że ani trochę się nie boimy.
Poczułam skurcz.
-Nie wiemy, co planuje więc, jak mamy to u licha zrobić?
Wzruszyła ramionami.
-Co by to nie było, przetrwamy.
Wydęłam wargi.
-Chciałabym mieć twoje poczucie pewności.
***
Wpadłam do domu niczym burza. Trzasnęłam drzwiami i odrzucając w bok balerinki, pobiegłam na górę się przebrać.
-Lano? - Zawołał tato, aż się zatrzymałam.
-Nie jesteś w pracy?
-Skończyliśmy trochę wcześniej. - Powiedział, a ja drgnęłam. O matko dobrze, że ojciec Conall'a nie skończył tak samo. - Zejdziesz na obiad?
-Właściwe to nie jestem głodna, jadłam i zaraz wychodzę. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Gdzie mama?
Westchnął.
-Pojechała na zakupy.
Osłupiałam.
-Sama?
Wzruszył ramionami.
-Powiedziała, że nie może na mnie patrzeć, wzięła samochód i... - Machnął bezradnie dłonią.
Skrzywiłam się.
Miła, jak zawsze.
-Przepraszam tato, to przeze mnie.
Pokręcił głową.
-Jeśli ktoś jest tu winny, to ona. - Powiedział twardo. - Daj znać, o której wrócisz.
-Dobrze. - Mruknęłam i udałam się do pokoju. Następnie zamknęłam drzwi i wściekła rzuciłam się do szafy.
Co ta moja matka najlepszego wyprawiała!? Byłam pewna wręcz, że gra na uczuciach ojca, aby ten przyznał jej rację. Zazwyczaj to działało, więc wcale się jej nie dziwiłam, ale tym razem tato wyraźnie powiedział dość. Moja matka po prostu zwariowała. Tak się nie robi!
Złapałam w dłonie białą bluzkę z odkrytymi ramionami. Całą górę okalała delikatna falbanka.
Musiałam ubrać się w coś ładnego, jeśli chciałam pokazać Tatianie, że mam gdzieś jej zdanie. Wcisnęłam na tyłek szorty i pryskając się nowymi perfumami, związałam włosy w wysoki kok.
Na szczęście makijaż miałam wodoodporny, więc wymagał tylko drobnych poprawek.
Dwadzieścia minut później założyłam na nogi koturny i zbiegłam na dół.
-Tato? - Zawołałam, a mężczyzna wychylił głowę z salonu.
-Tak? - Zapytał lustrując mnie wzrokiem.
Usłyszałam dzwonek.
-Cam już jest. - Wyjaśniłam. - Będziemy na plaży.
-A kto jeszcze z wami będzie?
Przygryzłam wargę.
-Shawn, Derek i kilka jeszcze innych osób.
-Conall?
Westchnęłam.
-Skąd wiesz?
-Rozmawiałem przed chwilą z jego ojcem.
Spięłam się.
-Tak? I co mówił?
Tato się zaśmiał.
-Nie miej takiej miny! Powiedział tylko, że jego syn, gdzieś się spieszy. Domyśliłem się reszty.
Odetchnęłam z ulgą.
Nasze wagary nadal były tajemnicą. Cieszyło mnie to.
Cam zadzwoniła ponownie.
-Leć już. - Machnął ręką.
-To na razie! - Zawołałam i obracając się w tył dopadłam drzwi.
Wypadłam na zewnątrz, oślepiona słońcem i od razu pożałowałam, że nie wzięłam ze sobą okularów.
Krzywiąc się, przebiegłam podwórko i machając do przyjaciół wsiadłam do samochodu.
-Wow! - Zagwizdał Derek. - Naprawdę chcecie utrzeć nosa tej panience.
Spojrzałam na Cam.
Założyła sukienkę w kwiaty, która uwydatniała w strategicznych miejscach jej walory.
-Piąteczka siostrzyczko. - Rzuciła, a ja nie mogąc się powstrzymać przybiłam jej piątkę.
Shawn ruszył z piskiem, nakazując nam zapiąć pasy.
Czekało nas jakieś pół godziny drogi, więc skorzystałam z okazji i wyjaśniłam chłopakom, na czym polega moja znajomość z Conall'em. Byli moimi przyjaciółmi. Należała im się prawda.
Oczywiście Cam miała rację. Obaj mniej, więcej domyślali się w czym rzecz, ale wyraźnie zdziwiłam ich tym, że chciałam uciec z przed ołtarza.
Dyskusje na ten temat nie miały końca i nim się obejrzałam Shawn parkował samochód, wciskając się w jakieś znalezione cudem miejsce.
Czułam się o wiele lepiej i pewniej, kiedy wreszcie wyrzuciła z siebie to wszystko, co przed nimi ukrywałam.
Oczywiście słysząc historię z hazardem, niemal od razu zapałali do Gawina jeszcze większą niechęcią.
-Moim zdaniem Gawin to idiota, ale Conall? - Mruknął Derek. - To jeszcze większy kretyn! Ja bym od razu dał ci pierścionek i wziął ten cholerny ślub.
-Ty też jesteś głupia. - Rzucił Shawn. - Serio wolisz Gawina?
Zaśmiałam się.
-Chłopcy, to nie takie proste. - Wtrąciła Cam, wysiadając.
Poszłam w jej ślady.
-Ale teraz buzia na kłódkę, jasne? - Zapytałam.
-Jasne, pokażmy Tatianie, że chcemy Conall'a, chociaż go nie chcemy. - Powiedział Shawn, a ja zdzieliłam go po głowie.
-Baby, tego nigdy nie zrozumiesz. - Zażartował Derek i udał, że zamyka sobie buzię na kłodkę, po czym wyrzuca kluczyk.
-O cholera. - Usłyszałam za sobą Cam, więc obróciłam się w jej stronę.
Patrzyła na coś po drugiej stronie parkingu.
Spojrzałam więc w tym samym kierunku i poczułam, jak robi mi się słabo.
-Kurwa.
Tatiana stała w sporym kole znajomych. Ściągnęła tu chyba z dwadzieścia osób. Conall'a jeszcze nie było.
Nagle jej wzrok, spoczął na mnie. Usta żmii rozciągnęły się w szeroki uśmiech, a ręką uniosła w górę machając w naszą stronę.
Obróciłam się w stronę przyjaciół.
-Nie dam rady. - Bąknęłam i ruszyłam do samochodu.
Cam złapał mnie za nadgarstek, a Derek zatamował przejście.
-Dasz. - Warknął Shawn. - Idź tam i pokaż tej wymalowanej lalce, że nie jesteś od niej gorsza.
-Może jestem! - Powiedziałam spanikowana.
-Nie jesteś.
Westchnęłam.
-Jeśli coś planuje to będzie chciała, żeby to się rozeszło. - Jęknęłam.
-Dlatego przyprowadziła znajomych. - Zgodziła się ze mną Cam.
-Więc nie dajmy jej wygrać. - Namawiał Shawn.
-Jeśli teraz zwiejesz będzie jeszcze gorzej.
Wzięłam głęboki oddech.
-Przypomnij sobie, jak ona manipuluje Conall'em. Jak raz go chce, a potem odpycha. - Szepnęła Cam.
Zacisnęłam wargi.
-To nie moja sprawa.
-Idą w naszą stronę. - Ostrzegł Derek.
-No już! - Rzuciła moja przyjaciółka. - Wyjdźmy im na przeciw.
Czułam, że będę tego żałować.
Pokiwałam jednak głową i z sercem w gardle, obróciłam się w tył.
Nie mogłam zawieść przyjaciół. Tak bardzo we mnie wierzyli.
Nie mogłam zawieść Conall'a.
Jego szczególnie. Zależało mu na naszym planie i nie chciałam mu tego zepsuć.
Przywdziałam na twarz szeroki uśmiech i ruszyłam do przodu, ale na to, co przygotowała dla mnie Tatiana nie byłam ani trochę gotowa.
Dziewczyna podeszła do nas ze znajomymi, pewna swojej wygranej.
-Cześć. - Zawołała atakując od razu. - Właśnie odpowiadałam moim i Conall'a znajomym, o dzisiejszym grillu.
-Tak? - Udałam zdziwioną. - Myślałam, że ci się nie podobało. Nic nie zjadłaś, ani nie wskoczyłaś do basenu.
Skrzywiła się.
-Jestem na diecie. - Wyjaśniła. - Ale to nie ważne. Mówiłam właśnie chłopakom, że coś mi tu nie gra.
Zamrugałam, przyglądając się męskiej części. Większość kojarzyłam z imprezy.
Wszyscy gapili się na mnie i Tatianę.
Udałam, że mnie to nie rusza.
-Nie rozumiem.
-No wiesz, ty i nasz Conall.
-A co zazdrosna jesteś? - Zapytała Cam, a Livian, przyjaciel Conall'a przesunął się w naszą stronę.
-To samo powiedziałem, jak zaczęła mówić o swoich chorych teoriach. - Rzucił uśmiechając się do mnie.
-Jej teorie nie są chore. - Zawołała laska, która przyszła z nią na grilla. - Sam widziałeś na własne oczy. Oni nie są razem.
Zamrugałam zaszokowana.
-Uważasz, że Conall kłamie? - Zapytał chłopak.
-Uważam, że coś tu śmierdzi, a ona po prostu chce się wplątać do naszej grupy majątkowej.
Szczęka mi opadła.
-To jakieś wariactwo! - Zawołałam.
-Jesteś upośledzona! - Warknęła Cam, ruszając w jej stronę.
Złapałam przyjaciółkę za rękę.
Obróciła się w moją stronę.
-Nie warto. - Powiedziałam, a ona cofnęła się w tył.
-Tatiano. - Zaczęła jedna z dziewczyn od Conall'a z klasy. - Przestań robić szopki.
-To nie szopki, oni nawet raz się nie pocałowali przez sześć godzin! - Zawołała i teraz już wszyscy gapili się w moją stronę, czekając na potwierdzenie.
Spojrzałam na Cam.
-To nie jest wasz interes. - Warknął Shawn.
-Widzicie? - Tatiana triumfowała. - Ona go nie kocha. Chce tylko jego pieniędzy.
-Idzie Conall. - Zawołał chłopak stojący z tyłu.
Popatrzyłam na Tatianę z niedowierzaniem.
-Dlaczego to robisz? Gadasz takie bzdury!
Zmrużyła oczy.
-Nie pozwolę, abyś na nim żerowała. Nawet nie dajesz mu się pocałować.
-Odpuść. - Powiedziała jej kumpela. - Nas nie omamisz.
Poczułam, jak zalewa mnie wściekłość. Dosłownie rozlewała się po całym moim ciele.
Chciałam podejść do tej głupiej krowy i powiedzieć jej, jaką jest pustą zołzą, i że to ona wykorzystuje jego, ale w tym samym czasie usłyszałam za sobą głos Conall'a.
-Cześć, co ro... - Zaczął, ale ja nie miałam zamiaru dać Tatianie zniszczyć tego, co sobie do tej pory wypracowaliśmy.
Obróciłam się w stronę chłopaka i nie zastanawiając się ani trochę, po prostu rzuciłam się na niego.
Wyglądał na zdziwionego, ale objął mnie w pasie.
-O co chodzi? - Zamruczał patrząc prosto w moje oczy.
Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi.
Nie odpowiedziałam.
Objęłam jego szyję i zrobiłam coś naprawdę szalonego. Pochyliłam się, całując go prosto w usta.
Moje ciało przeszył dreszcz.
Zamknęłam oczy.
Z ust chłopaka wyrwał się cichy jęk i nie wiem, jakim cudem, ale nagle moje ręce znalazły się w jego włosach, a jego język wślizgnął się do moich rozchylonych warg.
Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Całowaliśmy się bez opamiętania tak, jakbyśmy robili to miliony razy już wcześniej. Miałam wrażenie, że nasze ciała idealnie do siebie pasują. Języki splatały się ze sobą, walcząc między sobą, o jeszcze głębszy pocałunek. Nie było nic więcej. Tylko ja i Conall. Tylo to, co działo się tu i teraz. Tu i teraz między nami. Tak bardzo niespodziewanego i wywracającego mój poukładany świat do góry nogami.

Aż Do Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz