Och kochani, kochani. Co wy ze mną robicie? Nie mogę bez Was żyć haha, aż musiałam Wam napisać dziś jeszcze jeden!
Miłego czytania! 😘😘
__________________
Z samego rano poinformowałam o moim planie Cam. Oczywiście bez niej nic, a nic by nie wypaliło, a chcieliśmy wcielić go w życie, jak najszybciej.
Dni mijały. Chodziłam do szkoły, byłam przykładną córką i udawałam, że pogodziłam się z losem, a oni w to wierzyli.
Milczenie ojca było dla mnie niczym błogosławieństwo. Obraził się na amen, ale to dobrze. Nie byłam pewna czy, gdyby się do mnie odezwał to, czy dałabym radę bez wykrzyczenia mu wszystkiego w twarz. A tak? Siedziałam sobie spokojnie na śniadaniu.
Co mogę powiedzieć?
Grał wielkiego pana i władcę, po czym sam, wpadł we własne sidła. Zastanawiałam się tylko ile wiedziała moja matka. Biorąc jednak pod uwagę to, że wciąż domagała się odpowiedzi dlaczego nie chce ślubu i czemu, nie przekona Philipa, zakładałam, że żyła w niewiedzy.
Ciekawa byłam czy, chociaż go to męczyło?
Tydzień później Cam, usiadła przy stole na przeciwko mnie i wciąż, co chwila musiała spuszczać głowę, by nikt nie widział, że się śmieje. Dobrze wiedziałam czemu jest jej tak wesoło. Wyobrażała sobie, jak na mój plan zareagują rodzice.
Cóż. Nie długo będziemy mieli okazję się przekonać.
Conall odzyskał telefon i równie zdeterminowany co ja, załatwiał nam odpowiednie miejsce.
Chcielibyście wiedzieć, co jest grane, prawda?
Jedni z was się na pewno domyślają. Inni dopiero wpadną na to, po tym, co przeczytają za chwilę.
Gotowi?
Jedno w całym naszym planie było pewne. Kiedy dowie się o nim moja matka, będzie najszczęśliwszą osobą na ziemi, a uwierzcie mi, życzyłam jej tego z całego serca.
-Lano, jakie masz dziś plany? - Zapytała kobieta wyrywając mnie z zamyślenia.
Chrząknęłam.
-Będziemy kręcić się z Cam po galerii. Musimy rozejrzeć się za jakimiś ciążowymi rzeczami dla niej.
Dziewczyna podniosła głowę, posyłając mi szeroki uśmiech.
-O tak. Musimy kupić coś ładnego.
Mama upiła łyk wina.
-Luźne sukienki są naprawdę wygodne. Jeszcze nie masz brzucha, ale nie długo przekonasz się, że mam rację.
-Dziękuję za radę.
Nagle ojciec rzucił na stół gazetę i bez słowa wstał, kierując się do wyjścia. Wszystkie trzy słuchałyśmy, jak zakłada buty, a potem trzaska głośno drzwiami. Chwilę później dobiegł nas dźwięk samochodu.
-No i pojechał w cholerę! - Powiedziała mama, a ja omal nie udławiłam się własną śliną.
-Mamo! - Krzyknęłam tak, jak to ona miała w zwyczaju, gdy brzydko odezwałam się przy stole.
Tak, tak. Dla mojej matki cholera była przekleństwem.
Machnęła dłonią.
-Daj spokój!
-Więc nadal nie powiedział dlaczego nie chce tego ślubu?
-Nie. - Przyznała. - Dziwne, bo groziłam mu nawet rozwodem.
Ścisnęło mnie w gardle.
Cóż. Wcale się ojcu nie dziwiłam.
Wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że mama nie spełni swojej groźby. Jednak, jeśli dowie się o tym, że ojciec chciał bawić się w nielegalne kasyna... Cóż, sytuacja z pewnością będzie wyglądała inaczej.
-Muszę się położyć. - Mruknęła i tak, jak chwilę wcześniej ojciec wstała od stołu.
Nie chciałam jej dokładać, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
-Mamo?
Obejrzała się w moją stronę.
-Ta skrzynia, w której trzymasz...- Nie bardzo wiedziałam, jak to ująć, więc zamilkłam.
Westchnęła.
-Co z nią?
-Co oznacza data, która pozwoliła mi ją otworzyć?
W jej oczach pojawił się smutek i od razu pożałowałam swojego pytania.
-To dzień w którym dowiedzieliśmy się, że noszę pod sercem Jamiego.
Zakręciło mi się w głowie.
-Przepraszam.
Uśmiechnęła się.
-Wciąż nie mogę przyzwyczaić się, że wiesz. - Mruknęła i wyszła.
Spojrzałam na Cam.
-Jamie to bardzo ładne imię. - Szepnęła cicho.
Pokiwałam głową.
-Tak, bardzo ładne. - Rzuciłam w roztargnieniu, a potem zgrabnie zmieniłam temat. - Odzywała się do ciebie mama?
-Tak. - Jej mina nie wyrażała nic dobrego. - Dzwoniła zapytać, kiedy zabiorę swoje rzeczy, bo chcą zrobić w moim pokoju sobie drugą sypialnie.
Skrzywiłam się.
-Miło.
-Bardzo. - Przyznała. - Na szczęście mama Shawna zgodziła się, żebym rzeczy zostawiła u nich. Jak tylko przygotują nam domek na tyłach będę mogła się tam wprowadzić.
Wydęłam wargi.
-Skąd Shawn wytrzasnął takich rodziców?
-Nie wiem. - Uśmiechnęła się. - Ale na razie do ślubu będziemy sypiać osobno.
-Jakbyś mogła zajść drugi raz w ciąże.
Przewróciła oczami.
-Dokładnie, o tym samym pomyślałam.
***
Przeszłyśmy wszystkie sklepy z ubraniami i nic. Poważnie. Co prawda Cam znalazła dla siebie idealną sukienkę, ale ja miałam mniejszy wybór i tak, jak się tego obawiałam nie mogłam nic sobie wybrać. W dodatku Conall załatwił wszystko na przyszły tydzień. Nie byłam pewna czy nie przekupił czasem księdza, ale z pewnością zestresował mnie jeszcze bardziej. Miałam cholerne sześć dni na znalezienie sukni! Rozumiecie? Sześć dni!
Na całe szczęście z pomocą przyszły Mia i babcia Conall'a. Wyciągnęła nas z galerii i prywatnym samochodem z szoferem, zabrały do ogromnego sklepu ślubnego.
-Wiesz już, jak chcecie rozegrać to z rodzicami? - Zapytała siostra chłopaka, kiedy jechałyśmy całą czwórką windą, na drugie piętro do działu z sukniami.
-Dostaną zaproszenia w dzień ślubu. - Powiedziałam.
-Nie boisz się, że zepsują ceremonie?
Uśmiechnęłam się.
-Nie zepsują. Nie zdążą dotrzeć na czas.
Starsza kobieta uśmiechnęłam się do mnie.
-Philip dostanie szału.
-Niech dostaje. Będziemy wtedy już daleko stąd.
-Ale wrócicie z tej podróży na mój ślub? - Cam nie dawała mi z tym spokoju. Chciała, żebym była tego dnia przy niej. Zwłaszcza, że nie posiadała oparcia w rodzinie.
-Jasne.
-A co z twoimi treningami? - Widocznie Conall powiedział Mii o moim dostaniu się do drużyny.
-Shawn i Derek wyjaśnili mu wszystko. - Wtrąciła się moja przyjaciółka. - Będzie mogła grać w przyszłym roku szkolnym.
-Nie będzie mnie na zakończeniu za dwa tygodnie, ale niczego nie stracę.
Winda się zatrzymała, więc wysiadłyśmy, a moim oczom niemal od razu ukazała się bajkowa sukienka. Taka, o jakiej zawsze marzyłam.
Nie czekając na dziewczyny weszłam do sklepu i poprosiłam o przymiarkę.
Piętnaście minut później stałam przed lustrem. Oczywiście potrzebne było kilka przeróbek, ale ekspedientka i współpracująca ze sklepem krawcowa zapewniały, że zrobią je na czas. Najpóźniej za cztery dni powinnam mieć ją w szafie.
Przyjrzałam się sobie uważniej.
Utrzymana w stylu greckim suknia, została wykonana niemal w całości z delikatnego i zachwycającego muślinu. Jedynie długie, luźne rękawki zostały uszyte z tiulowej, przeźroczystej siatki. Przód dekoltu zdobiły drobne kamienie Swarovskiego, a ogólnej zmysłowość nadawał jej głęboki, wycięty tył pleców.
Była spełnieniem marzeń.
Skromna, a zarazem kryjąca w sobie kobiecość. Spokojna, a jednocześnie odważna.
-I jak? - Cam stanęła obok mnie. - Powiedz, że ją bierzesz!
-Jeśli ona nie weźmie, to ja ją kupię. - Wtrąciła się Mia.
-Będziesz gościem, a nie panną młodą. - Zauważyła starsza kobieta z uśmiechem.
-No i co z tego? - Dziewczyna nie wydawała się, ani trochę tym przejęta.
-Chcę ją. - Oświadczyłam czując, jak do oczu napływają mi łzy.
I dopiero teraz coś do mnie dotarło.
My naprawdę za tydzień będziemy małżeństwem, a potem uciekniemy gdzieś, tylko we dwoje. Na całe dwa długie miesiące. Nie wiedziałam, jak to się skończy. On też nie, ale byłam gotowa zaryzykować wszystko, ponieważ wiedziałam, że u jego boku nie stanie mi się krzywda.
Miałam tylko wyrzuty, że zostawiam Cam, ale ona nie wydawała się tym ani trochę przejmować! Miałam wrażenie, że gdyby mogła to spakowałaby mnie już dzisiaj. Taka przyjaciółka to prawdziwy skarb. Miałam w życiu dużo szczęścia. Naprawdę dużo. Szczęścia i dobrych ludzi.
Wróciłam do przebieralni.
Cam pomogła mi ściągnąć suknię, a potem poszła do lady, aby umówić z krawcową termin odbioru i jeszcze jednej przymiarki.
Założyłam na siebie ubranie i już miałam wychodzić na korytarz, kiedy zadzwonił Conall.
Uradowana odebrałam, ale jego głos był tak poważny, że zaraz cała moja radość uleciała w niebyt.
-Co jest? - Zapytałam z lękiem.
-Oni zwariowali. - Rzucił do słuchawki.
Conall, co się dzieje?
-Siedzisz?
-Tak. - Mruknęłam, automatycznie opadając na kanapę.
-Tylko nie panikuj, dobra?
-Na miłość! Mów, bo zaraz oszaleję z przerażenia! - Krzyknęłam.
Po drugiej stronie zapadła cisza, a chwilę później usłyszałam cichy głos chłopaka.
-Ojciec znalazł mi nową kandydatkę na żonę.
Poczułam się tak, jakbym dostała w twarz.
-C-co? - Wydusiłam. - K-kogo!? Tak szybko?!
-Uważa, że muszę o tobie zapomnieć i ona ma mi w tym pomóc.
-Kim jest ta ona? - Serce chciało wyskoczyć mi z piersi.
-Lano...
-Kim do cholery jest ta ona? - Miałam świadomość, że warczę, ale musiałam to wiedzieć.
-Tatiana. - Odpowiedział, a ja poczułam, jak odpływa mi z twarzy krew.
Wszyscy tylko nie ona!
-Jesteś?
-Tak. - Powiedziałam słabo.
-Za tydzień to już nie będzie ważne. - Przekonywał. - Będziemy razem.
-Wiem. - Zapewniłam. - Wiem.
I chociaż wiedziałam, że nie wyjdzie za nią, na samą myśl o nich razem, robiło mi się słabo.
____________
Co by to było, gdyby ojciec Conall'a nie wymyślił kolejnej głupoty? ;p
CZYTASZ
Aż Do Śmierci ✔
RomanceZmarszczyłam brwi. -Właściwie to był chyba remis. - Powiedziałam. - Jak na piłkarza jest cholernie dobrym koszykarzem. Cam wybuchnęła śmiechem. -Więc, jeśli dobrze rozumiem... Grałaś z nim w piżamie. - Wyliczała na palcach. - W środku nocy w kosz...