Rozdział nie sprawdzony ;*
__________
W pewnym momencie zabrakło nam tchu i musiałam odrobinę się odsunąć. Serce waliło mi, jak szalone. Przeniosłam ręce na pierś chłopaka, a on ujął moją twarz w dłonie.
Mierzyliśmy się wzrokiem, przyciskając do siebie i próbując uspokoić oddech.
I nagle Conall ponownie pochylił się do moich ust, a ja czując na sobie dotyk jego ciepłych warg, westchnęłam cicho, pozwalając mu się pocałować.
Tym razem było zupełnie inaczej.
Nie była to szalona walka języków, w której każdy z nas chciał udowodnić, że całuje lepiej. To był prawdziwy pocałunek. Pocałunek, o którym śniłam przez ostatnie noce.
Nie wiem dlaczego to zrobił i w tej chwili nawet nie próbowałam się nad tym zastanawiać.
Całował mnie powoli, a moje ciało drżało z fascynacji.
To był najlepszy pocałunek w moim życiu.
Wreszcie zaczęły docierać do nas głosy osób za nami.
-Boże, Tatiana. a ja ci przez chwilę wierzyłam. - Zawołała jakaś dziewczyna.
-Mówiłem, że ona jest zazdrosna. - Drugi głos należał do Liviana.
Conall odsunął się odrobinę, ale oparł czoło o moje i uśmiechnął się.
Popatrzyłam na niego lekko skrępowana.
-Przepraszam, ja... - Zaczęłam cicho.
Przyłożył mi palec do warg.
-Potem o tym porozmawiamy. - Szepnął i przytulając mnie do siebie, obrócił się w stronę znajomych.
Spojrzałam na Cam.
Gapiła się na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Przecież to było na pokaz! - Zawołała Tatiana, zwracając na siebie uwagę.
-Wątpię. - Odezwała się Ella.
Dziewczyna spojrzał na Conall'a.
-Więc wy naprawdę...
Chłopak pokiwał głową.
Westchnęła, a potem popatrzyła na mnie z niechęcią.
-Przepraszam, coś mi się pomieszało. - Powiedziała i biorąc przyjaciółkę pod ramię, przepchnęła się między znajomymi. - Z drogi! Koniec przedstawienia!
Zerknęłam na Cam, a ta dyskretnie skinęła głową.
Uważała to samo, co ja. To jeszcze nie był koniec. Tatiana poczuła się upokorzona. Na pewno będzie szukać na mnie haka, a najgorsze było to, że nawet nie będzie musiała daleko grzebać. Wystarczy, że trafi na Gawina.
Spojrzałam na Conall'a, który wziął mnie za rękę i rozmawiając z Brad'em, powoli prowadził w stronę plaży. Jego wyraz twarzy niczego mi nie zdradzał. Czemu pocałował mnie drugi raz?
Starałam się zagłuszyć swoje uczucia, ale one dosłownie mnie bombardowały. Rozsadzały moją czaszkę od wewnątrz.
Całowałam się z nim! Cholera jasna! Całowałam!
Moje serce pękało z radości, ale rozum, jak zawsze uczynnie podsuwał mi realia tej sprawy i skutecznie sprowadzał na ziemię.
Conall nie chciał mnie. I nie chciał ślubu, a ja kochałam Gawina.
To było tylko na pokaz. Nic więcej.
Westchnęłam, a on potarł kciukiem o mój nadgarstek.
Wiedziałam, że chciał dodać mi tym otuchy, ale nic z tego. Patrzyłam na nasze złączone ręce czując, jak zalewa mnie fala paniki. Paniki i wyrzutów sumienia.
Wmawiałam sobie, że robię to dla Gawina, ale czy to mnie usprawiedliwia? Czy dla niego mogłam całować się z innym?
Najgorsze było to, że w chwili, gdy pocałowałam Conall'a nie myślałam o Gawinie. Wiedziałam tylko, że chcę to zrobić. Nie wspominając już nawet o tym, jak on pocałował mnie.
Ale nie miałam teraz czasu się nad tym zastanawiać, bo dotarliśmy do plaży o zostawiając za sobą miasto dziewczyny wyrwały mnie z objęć Conall'a i musiałam przez najbliższe godziny udawać szczęśliwą przyszłą narzeczoną.
Nawet nie wiecie, jak bardzo może to wykończyć, kiedy nie ma chłopaka w pobliżu.
Ciągłe pytania, uśmiechy, sugestie. Laski były gorsze od facetów. Na szczęście Tatiana resztę wieczoru trzymała się od nas z daleka.
W końcu dałam porwać się zakupom. Nie wiem, jak to zrobiłam, ale pozwoliłam sobie na chwilę po prostu zapomnieć o wszystkim.
Razem z Cam, Ellą i bliźniaczkami Megan i Susan obeszłyśmy chyba wszystkie możliwe stoiska. Reszta dziewczyn odpuściła w połowie i ulokowała się pod parasolami czekając na nasz powrót. Chłopcy dali sobie spokój całkowicie i zgarniając napoje poszli od razu na plażę.
Stanęłam przy ostatnim straganie i marszcząc brwi przyglądałam się dziwnej kostce Rubika. Dziwnej, ponieważ na jej kostkach widniały litery.
-Coś podać? - Zapytała starsza kobieta.
Uniosłam do góry rękę i wskazałam na kostkę.
-Co na niej pisze po ułożeniu?
Sprzedawczyni pokręciła głową.
-To zależy, co wylosujesz i dla kogo. - Uśmiechnęła się.
-To trochę zakup w ciemno. - Zauważyłam.
Pokręciła głową.
-Nie. Mam osobne koszyki dla przyjaciela, przyjaciółki, dla siebie i chłopaka. - Wyliczała na chudych, kościstych palcach. - Losujesz tę, którą podpowiada ci serce, a potem dajesz do ułożenia w prezencie.
-A jeśli będzie na niej coś przykrego?
-Zapewniam cię, że będzie na niej to, co czujesz do osoby, której to dasz.
Przygryzłam wargę.
-Nie wierzę w takie rzeczy.
Uśmiechnęła się i na moment ukucnęła za stołem, by chwilę później wstać z wiklinowym koszyczkiem.
Popatrzyłam na kostki.
-Dla chłopaka czy przyjaciela?
Uniosłam brwi.
-Jestem stara, jak świat. - Zawołała. - Widać po tobie dziecinko problemy sercowe, jak w otwartej księdze litery.
Rozejrzałam się za dziewczynami, ale stały dużo dalej i nikt nie mógł usłyszeć naszej wymiany zdań.
-Mówiłam już Pani, że w to nie wierzę.
-Nie wierzysz czy nie chcesz wierzyć? - Zapytała, podsuwając mi koszyki. - Nie przekonasz się póki nie spróbujesz.
-No dobra... - Zgodziłam się tylko dlatego, że staruszka miała gadane. Wyciągnęłam dłoń w stronę chłopaka, ale zawahałam się.
Kobieta posłała mi współczujące spojrzenie.
Westchnęłam i sięgnęłam do koszyk z napisem "przyjaciel".
Wyciągnęłam środkową, a potem schowałam ją do kieszeni i zapłaciłam kobiecie jakieś drobne pieniądze.
Chwilę później dołączyłam do dziewczyn i zawróciłyśmy.
Cam kupiła sobie na głowę wianek, a drugi wcisnęła mnie i obejmując mnie ramieniem, pochyliła się do mojego ucha.
-Nie miałyśmy okazji pogadać o tym, co się stało. Dobrze się czujesz?
Pokręciłam głową.
-Jeszcze nigdy nie byłam tak skołowana. - Przyznałam.
-Czego byś nie zrobiła, zawsze stanę po Twojej stronie. - Obiecała, a potem pociągnęła mnie do przodu. - Chodź, zabawmy się!
Biegłam za nią czując, jak moje buty zagłębiają się w piasku. W końcu zatrzymałam się i je ściągnęłam. Nie było sensu się męczyć.
Po drodze zgarnęłyśmy resztę dziewczyn przy barze. Wszystkie odnosiły się do mnie przyjaźnie, jakbym już była częścią ich społeczeństwa. Tatiany działanie miało kompletnie odwrotny skutek. Musiła być wściekła.
Zamówiłyśmy z Cam drinka, a potem ruszyłyśmy za resztą w stronę tlącego się na plaży ogniska.
Nie musiałam długo szukać. Mój wzrok niemal od razu padł na Conall'a. Siedział przy oknisku okryty kocem i jakby wyczuwając mój wzrok od razu podniósł w górę głowę.
Uśmiechnęłam się, a on machnął w moją stronę.
Zostawiłam Cam z tyłu i podeszłam bliżej chłopaka.
-Hej, zimno ci?
Odsunął kawałek koca i dał mi znać, żebym usiadła obok.
Zrobiłam, co kazał, a kiedy przyciągnął mnie do siebie, zrozumiałam czemu przykrywa się kocem.
-Jezu jesteś cały mokry!
Zaśmiał się.
-Brad i Livian namówili chłopaków, żeby wrzucili mnie do wody.
Wyszczerzyłam się.
-Widzisz, jak to miło?
-W basenie jest ciepła woda. - Zauważył. - Tutaj niekoniecznie.
Poczułam, jak coś wbija mi się w bok, więc sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam kostkę Rubika.
-Co to? - Zainteresował się.
-Kupiłam to dla ciebie. - Podałam mu, a on okrył mnie połową koca.
-Dla mnie? Miałem już urodziny.
-Sprzedawczyni powiedziała mi, że to odda moje uczucia do ciebie. - Zachichotałam.
-Nie wiesz, co tu pisze?
Pokręciłam głową.
-Nie mam pojęcia.
Zmrużył oczy.
-Więc dajesz mi to w ciemno?
-Tak.
-Ułożę to. - Obiecał, uśmiechając się.
-Miała gadane. - Przyznałam. - Gdybym wierzyła w takie rzeczy bez dwóch zdań bym kupiła jeszcze z pięć.
Zaśmiał się, a ja poczułam, jak nasze ciała ocierają się o siebie pod kocem. Conall obejmował mnie jedną ręką, a ja przywierałam do niego całym bokiem.
Pachniał morzem.
Nabrałam w płuca powietrza.
-Chyba powinniśmy porozmawiać...
Zerknął na mnie.
-Chłopaki mi powiedzieli czemu mnie pocałowałaś. Przepraszam cię, to moja wina. Nie powinienem zapraszać Tatiany do mnie na grilla, ale nie żałuję.
Spojrzałam na niego.
-Naprawdę nie żałuję. - Powtórzył. - Nie żałuję pocałunku.
Poczułam, jak coś w moim wnętrzu ściska się sprawiając, że moje serce podrywa się do biegu.
-Conall... - Zaczęłam.
Położył mi palec na wargach.
-Nie musisz nic mówić. Wiem, że jesteś z Gawinem i nie mam zamiaru robić ci pod górkę.
Zabrałam jego palec.
-Cieszy mnie to, ale ja też nie żałuję. - Wyznałam. - Jasne, mam wyrzuty sumienia, ale cholera... - Ściszyłam głos. - Gdybyś wiedział, jak całujesz, to całował byś sam siebie.
Wybuchnął śmiechem.
-Umiesz człowiekowi prawić komplementy.
-Staram się.
Odgarnął mi z twarzy włosy.
-Więc z nami wszystko dobrze? - Zapytałam cicho.
-Jasne, a jak chcesz to możesz mnie pocałować jeszcze raz.
Popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Nie mogę.
Uśmiechnął się, pocierając moje gołe ramiona.
-Z czego się tak cieszysz? - Fuknęłam.
-Nie powiedziałaś, że nie chcesz. - Rzucił zadowolony z siebie, a ja uszczypnęłam go w nogę. - Auć!
Z prawej strony doszedł nas śmiech Tatiany. Obróciłam się i zobaczyłam, jak idzie w naszą stronę pod rękę z jakimś chłopakiem.
Zerknęłam na Conall'a.
Wydawał się wyluzowany, ale pulsująca na jego szyi żyła mówiła mi, że gotuje się ze złości.
Przygryzłam wargę.
-Więc ty i ona... - Urwałam.
Spojrzał na mnie.
-Była moją pierwszą dziewczyną. - Mruknął.
-Nadal ci na niej zależy?
Zamrugał.
-Nie, nie o to chodzi. - Pokręcił głową. - Jeszcze na domówce wmawiała mi, że mnie kocha.
Otworzyłam usta i znów spojrzałam na dziewczynę.
Obściskiwała się z tym łysolem, wpychając mu język do gardła.
-Uwierzyłeś jej?
-O dziwo chyba po raz pierwszy nie.
Uśmiechnęłam się.
-Widzę, że nie tylko ja mam skomplikowane życie miłosne.
Wzruszył ramionami, a potem zerknął w moje piersi.
-Miłosne miłosnym, ale erotyczne moglibyśmy mieć fajne. - Powiedział, puszczając mi oczko.
Wciągnęłam głośno powietrze i zakryłam dłonią dekolt.
-Jesteś świnią!
-Przecież wiem. - Zaśmiał się i przytulił mnie do siebie.
Zaciągnęłam się jego zapachem i zamykając oczy wtuliłam policzek w jego ramię.
_________________
Dziś krótko, bo idę na chrzciny i pisałam miedzy prasowaniem, szykowaniem się a jedzeniem. Tak na biegu < 3. Rozdzial jest więc nie sprawdzony. Także nie krzyczcie za błędy XD Miłej niedzieli. ;)
CZYTASZ
Aż Do Śmierci ✔
RomanceZmarszczyłam brwi. -Właściwie to był chyba remis. - Powiedziałam. - Jak na piłkarza jest cholernie dobrym koszykarzem. Cam wybuchnęła śmiechem. -Więc, jeśli dobrze rozumiem... Grałaś z nim w piżamie. - Wyliczała na palcach. - W środku nocy w kosz...