Epilog + informacje ogólne

8.3K 543 185
                                    

Wyszłam na balkon naszego apartamentu. Wciąż miałam na sobie suknię. Światła, znajdującego się w dole miasta tworzyły przepiękny widok w ciemności nadchodzącej nocy. Droga prywatnym samolotem miała swoje plusy, ale z pewnością cieszyłam się, że w końcu mogliśmy odetchnąć.
Oparłam się o balustradę, wsłuchując w panującą dookoła ciszę.
Przymknęłam powieki, czując na policzkach ciepły wiatr i znów wróciłam myślami do naszego ślubu.
Mama była prze szczęśliwa. Kazała nie przejmować mi się ojcem i obiecała, że zajmie się Cam. Elżbieta życzyła nam szczęścia co najmniej z milion razy, a babcia Conall'a poupychała nam chyba we wszystkie kieszenie naszych walizek pieniądze, chociaż zapewnialiśmy ją, że stać nas na tę podróż.
Shawn i Derek życzyli nam udanej wycieczki i tysiąc razy grozili mi, że jeśli nie wrócę na mecze drużynowe, ku nie zadowoleniu mojej matki, to osobiście po mnie pojadą.
Wierzyłam im.
Mia trzymała się raczej na uboczu, ale podeszła na chwilę uściskać nas i obiecała Conall'owi, że zaopiekuje się mamą, chociaż wcześniej chłopak prosił Elżbietę, żeby to ona zaopiekowała się Mią.
Pożegnania były krótkie i odrobinę spięte. Nikt nie chciał, aby napotkali nas nasi ojcowie, ale kiedy wpadłam w ramiona Cam, to przestało mieć znaczenie.
Płakałyśmy i tuliłyśmy się bez względu na czas. Przyrzekałam jej, że wrócę na wesele, a ona przyrzekała mi, że będzie dbała o siebie, dziecko i chłopaków.
Jakiś czas później ciemnowłosy zaciągnął mnie do samochodu.
Dlaczego uciekłam z Conall'em, a z Gawinem nie mogłam?
Ponieważ Conall rozumiał moje potrzeby. Gawin chciał zamknąć mnie w domu, zrobić ze mnie typową gospodynie domową i broń Boże nie miałam nic do tego typu kobiet, podziwiałam je za to, że potrafiły tak żyć, ponieważ ja, ani trochę się do tego nie nadawałam. A Conall? Conall z zafascynowaniem słuchał o moich planach na przyszłość. Wspierał mnie w wyborze studiów i nawet zaproponował kilka pomysłów, gdzie mogłabym pracować. Planował też kupić mieszkanie, kiedy tylko dostanie się na studia tak, bym zaraz po skończeniu szkoły średniej, mogła od razu z nim tam zamieszkać. Przyszły rok planowaliśmy spędzić w wynajętym domku, gdzieś pośrodku, tak, aby każde z nas bez problemu mogło dojechać do swoich szkół, ale to były plany na przyszłość. Teraz mieliśmy zamiar odpocząć od naszych ojców i tego całego bałaganu, który z pewnością po sobie zostawiliśmy.
Wyrwana z kokonu myśli, usłyszałam, jak ktoś cicho uchyla drzwi balkonowe, a sekundę później poczułam na sobie dłonie mojego męża.
Męża. Brzmiało to dziwnie. Przecież byłam młodziutka. Nie skończyłam jeszcze nawet szkoły, ale widocznie tak miało być.
-Zaraz przyniosą nam coś do jedzenia. - Wymruczał męskim, pociągającym głosem, gdzieś przy moim uchu.
Uśmiechnęłam się.
-Nie jestem pewna czy mam ochotę akurat na jedzenie.
Zaśmiał się krótko, ale serdecznie.
-Ja też, ale musimy coś zjeść. - Jego dłonie objęły mnie w pasie, a potem powoli, obróciły w swoją stronę. - Rozmawiałem z babcią i Livianem.
Skrzywiłam się.
-Nasze matki żyją. - Zaczął od najważniejszej informacji. - Udają, że nic nie wiedziały na temat ślubu. Ojciec jest wściekły. Zablokował mi wszystkie karty. Dobrze, że wcześniej wypłaciłem pieniądze.
-Dobrze, że wypłaciłeś ogromne pieniądze, a ja zabrałam oszczędności. - Zauważyłam.
Zaczęliśmy od Francji, ale przecież to nie był koniec naszej podróży. Została jeszcze Hiszpania, Chorwacja, Włochy, Norwegia, Rosja i kto wie, co jeszcze przyjdzie nam do głowy, a przecież na to, naprawdę były potrzebne nam pieniądze. - Czyli co, na razie Elżbieta i Margaret mają spokój?
-Tak. - Widać było, że poczuł ulgę. - Ale za to Tatiana dostała białej gorączki.
Uniosłam brwi.
-Poważnie?
Pokiwał głową.
-Zarzuciła Livianowi kłamstwo i teraz obdzwania wszystkich znajomych, chcąc nas znaleźć.
Westchnęłam.
-Mogliśmy biedaczkę ostrzec.
-Powiedziałem jej, że nie wezmę z nią ślubu. - Szepnął. - Nie moja wina, że wierzyła bardziej mojemu ojcu, niż mnie.
Uśmiechnęłam się.
-Ja nie popełniłam tego błędu.
-Zdecydowanie nie. - Zamruczał i pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam się tym samym, ale musiałam, o czymś mu powiedzieć więc, odsunęłam się od niego, zanim straciłam głowę na dobre.
-Mama zeznaje przeciwko Gawinowi w przyszłym tygodniu.
Zastygł.
-To chyba dobrze?
Przygryzłam wargę.
-Tak, dobrze. Tym bardziej, że powiązali go z Vincentem.
Zmarszczył brwi.
-Naprawdę?
-Tak. - Uśmiechnęłam się. - Jak tylko go zamkną, twoja siostra będzie mogła wrócić do swojego życia.
-To bardzo dobra wiadomość. - Przyznał, a potem znów pochylił się szczęśliwy do moich ust. - Powinniśmy ściągnąć z ciebie te suknię.
-Przecież mieliśmy jeść. - Wymruczałam między pocałunkami.
-Mhm. - Jego wargi zjechały powoli na moją szyję.
Jęknęłam cicho, wbijając odruchowo paznokcie w jego ramiona.
-Conall... - Wyrzuciłam z siebie na wdechu. - Zaraz ktoś ma przynieść nam kolację!
Machnął dłonią, wciąż wpatrzony w moją twarz.
-Ah, przecież nie możemy pozwolić, żeby suknia się zabrudziła! - Powiedział i jednym ruchem wziął mnie na ręce, kierując się do mieszkania.
-Masz rację, szkoda byłoby takiego materiału. - Przyznałam figlarnym tonem.
-Szkoda, szkoda. - Wymruczał, a potem położył mnie na łóżku.
Spojrzałam prosto w jego zielone oczy, a on zawisł nade mną, wpatrując się w moje.
-Kocham cię. - Wyszeptałam.
-Ja ciebie Lano. - Uśmiechnął się. - A teraz pozwól, że ci to udowodnię.
Cóż, jak mogłabym odmówić?
Zgodziłam się. I miałam przeczucie, że nigdy mi się to nie znudzi.

KONIEC.

____________________
INFORMACJA!

Uwaga, uwaga!
Za Chiny nie mogłam się zdecydować, którą książkę wybrać. Mam zaczętych kilka i nie miałam bladego pojęcia, którą pokazać Wam, jako pierwszą.
Nawet robiłam jakieś durne wyliczanki.
Co ja przeżyłam!
Ale w końcu (chociaż nie do końca będąc pewną) wybrałam!
No dobra!
Wygrała książka pod tytułem "Chłopiec ze snów".
Znajdziecie do niej prolog na moim profilu ;) 
Serdecznie zapraszam ;).
_

_______________

PODZIĘKOWANIA!

Z góry przepraszam za dziwne odstępy, ale wattp robi je sam ;-; .
Bardzo, ale to bardzo dziękuję Wam, moi Drodzy Czytelnicy, że jesteście ze mną i każdego dnia sprawiacie, że od nowa odzyskuję w siebie wiarę.
Za Wasze pełne humoru i wskazówek komentarze.
Za wszystkie gwiazdki! Za to, że poświęcacie czas moim książkom!

P

amiętajcie, że jesteście bardzo ważną częścią w życiu każdego pisarza. Bez Was, nie było by nas.

Kocham Was!
Kamcioszeek.
💜

Aż Do Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz