Rozdział 13

499 30 13
                                    

Jeśli chodzi o Martinusa to jestem na niego wściekła. Zrobił takąszopkę przy wszystkich, a później mnie jeszcze zaczął całować.

Najbardziej mnie zszokowały jego trzy ostatnie słowa: ,,Kocham cię Mel...''. Nie chcę go nawet na oczy widzieć, ale po tym się zstanowiłam i sama nie wiem co robić. Oddałam jego każdy pocałunek, ale... no właśnie sama nie wiem co.

Mam taki mętlik w głowie, że zegarek wskazuje godzinę 03.23, a ja nadal nie śpię. W mojej głowie jest tyle myśli na raz, lecz każda wydaje się coraz głupsza.  Jestem zmęczona całym wczorajszym dniem. Awantura z Martinusem, unikanie rozdziców, a teraz jeszcze spać nie mogę. Mam już dosyć.

Rano, a raczej w samo połódnie obudził się. Początkowa bezczynnie leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit aż wreszcie wykonałam poranną rutynę.

Po zjedzeniu śniadnia wyszłam z kuchni. Siedziałam na kanpie w salonie i trzymałam telefon w ręku z myślą czy zadzwonić do Scota czy nie.


Po około 20 minutach wreszcie się zastanowiłam. Wybrałam numer do chłopaka i czekałam, aż wreszcie odbierze.

-Halo słonko. Nie sądziłem, że sama do mnie zadzwonisz.- te słowa mnie tak zdenerwowały, że miałam ochotę rozwalić ten telefon.

-Dzisiaj w parku o 14. Muszę powiedzieć ci coś ważnego.- zaraz naprawdę nie wytrzymam z nim.

-Ups, nie mogę.- jak oni działa na nerwy.

-Chuj mnie to obchodzi!- mam dosyć rozłączyłam się i odetchnęłam z ulgą, że to zrobiłam.

Obwiam się jeszcze tylko naszego spotkania. Mam nadzieję, że to się dobrze skończy. W sumie to on nie ma za dużo do gadania.

Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz