Rozdział 36

330 22 23
                                    

Opowiedziałam Carly o moich podejrzenia gdy dotarłyśmy do mojego domu. Dziewczyna była równie przyjęta jak ja, nawet nie mogę sobie wyobrazić co czuje Rebecca.

Postanowiliśmy, że zaprosimy ją do mnie i delikatnie spróbujemy z nią porozmawiać. To się wydaje takie proste, ale czy będzie? Nie wiem...

Po godzinie moja przyjaciółka już poszła, a ja się trochę ogarnęłam. Tak mi się nie chce iść jutro do szkoły, już nie mówiąc o wstawaniu. Na takich rozmyślaniach straciłam cały dzień.

Rano zwlekłam się łóżka poczym ubrałam się oraz wykonałam poranną rutynę. Zajęło mi to około pół godziny, więc nie aż tak długo. Wzięłam swoją torbę z zeszytami i poszłam do szkoły.

Idąc korytarzem kilka osób się na mnie patrzyło. Co ja jakąś sensacją jestem? Eh...

Usiadłam pod klasą witając się z kolegami i koleżankami, za którymi tęskniłam. Byli to wszyscy oprócz Tori, Scotta i takiego plastika. W moją stronę poszło wiele miłych słów odnośnie mojego wyglądu czy tego, że niby nie przyjmowałam się tymi plotkami.

Kilka osób było ciekwe czy to prawda, że ja i Martinus jesteśmy razem. Tamta trójka nadal przyglądała mi się, tak jakby chciała mnie zabić.

Nagle zadzwonił dzwonek, a obok mnie znalazła się Carly. Pani wypuściła nas do klasy, a my zajęliśmy miejsce obok ona tak mniej więcej w połowie sali. Dzisiaj prawie nic nie robiliśmy oprócz słuchania nauczycielki.

Na przerwie nie mogłyśmy znaleźć Rebeccy, mam nadzieję, że później nam się uda. No i kolejna lekcja, gdy siedziałam w ławce do klasy weszła zaniepokojona pani dyrektor.

-Mogłabym poprosić Melanie?- trochę się wystarczyłam, bo nie wiedziałem o co chodzi.

-Oczywiście.- odparła nauczycielka, a ja wstałam z ławki i poszłam za kobietą.

W gabinecie oprócz mnie i dyrektorki byli Martinus ze Scottem, oraz moja i ich wychowawczyni. Miałam do wyboru usiąść obok mojego obecnego chłopaka lub byłego. Bez zawahania usiadłam obok blondyna, ale pani kazała im wyjść, robiło się dziwnie.

-Melanie.- zaczęła spokojnie pani dyrektor, a nauczycielki z troską mi się przyglądały.- Czy Martinus cię zgwałcił?- miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, takiej głupoty to ja jeszcze nie słyszałam.

-Ja jestem z Martinusem w związku i on mnie do niczego nie zmuszał. - ja się zaśmiałam, a panie były bardzo zdziwionego wieścią, że Martinus jest ze mną w związku.

-Czyli spaliście razem?-wolę to przemilczeć...

-Chyba nie muszę o tym mówić.- mówiąc to byłam trochę zmieszana.

-Czyli tak... Chłopcy zapraszam.- powie mi ktoś co się tu dzieje?

-Mówiłem pani, że nigdy bym skrzywdził jakiej kolwiek dziewczyny. - kątem oka widziałam chytry uśmiech Scotta i zaczęłam się domyślać o co tu chodzi.

-Dlaczego mam ci wierzyć? To zdjęcie mówi samo za siebie.- c-co? Jakie zdjęcie? Po chwili pani położyła na biurku to co tak jakby chciałam zobaczyć. Ujrzałam wydruk z dnia, w którym to Scott chciał mnie zgwałcić, ale było ono z innej perspektywy.

-Ale to było całkiem inaczej! To Sco...- czemu ona mi przerywa.

-Dość, tu wszystko widać, dzwonię po policję.- zaczęłam płakać, bo strasznie się o niego martwię.

Do momentu przyjazdu służby cały czas przytulałam chłopaka, a przy nas był Marcus wraz z Carly. Nie mogę go stracić, nie pozwolę na to.

Później przyjechało państwo Gunnarsen i znów panie drążyły temat gwałtu, którego nawet nie było.

-Mel, czy to prawda?- zapytali mnie zapłakani rodzice bliźniaków.

-Oczywiście, że nie. Martinus nawet na mnie głosu nidgy nie podniósł, a na tym zdjęciu to nie tak. To Scott chciał mnie skrzywdzić, a Tinus mnie uratował.- państwo Gunnarsen mnie przytulił, poczym udałam się do łazienki, w której spotkam Rebecce...

~~~~~~~~~

To miało się trochę inaczej potoczyć, ale jak zwykle zmieniam plany co do treści w ostatniej chwili xD
A miało być już dobrze u Martinusa i Mel...

Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz